Prokurator generalny nie przyszedł na posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości, na którym posłowie PiS chcieli pytać go o okoliczności odsunięcia prokuratora Marka Pasionka od śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Jeden z posłów PiS na posiedzeniu stwierdził, że prokurator Marek Parulski nie miał prawa Pasionka odwołać.
Szef komisji Ryszard Kalisz (SLD) odczytał w środę pismo od prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, który poinformował, że żaden przedstawiciel prokuratury nie będzie obecny na posiedzeniu komisji. W liście przypomniał, że trwa postępowanie wyjaśniające dotyczące Pasionka, który pozostaje zawieszony w obowiązkach prokuratora.
Seremet stawić się nie musiał
- W związku z tym, że prokuratura jest niezależna od rządu i nie podlega kontroli parlamentu, prokurator generalny już wcześniej umówił się z komisją sprawiedliwości, że będzie uczestniczył w posiedzeniach komisji, jeśli uzna to za stosowne. W tym wypadku tak nie uznał - oświadczył Kalisz, wyjaśniając powody nieobecności przedstawiciela prokuratury na posiedzeniu.
Posłowie PiS uznali, że winne jest rozdzielenie funkcji ministerialnych i prokuratorskich, do którego doszło w marcu 2010 r. Kazimierz Smoliński i Marzena Wróbel oraz Andrzej Dera żądali w tej sytuacji, aby zamiast Seremeta wypowiedział się obecny na posiedzeniu wiceminister sprawiedliwości Grzegorz Wałejko - jako że prokurator generalny składa sprawozdania z działalności premierowi. Wałejko nie zabrał głosu.
"Parulski nie miał prawa odwoływać Pasionka"
Środowa komisja została zwołana na podstawie przepisu regulaminu Sejmu, który pozwala grupie posłów wystąpić o to do szefa komisji, by uzyskać informację w sprawie bieżącej. Grupa posłów PiS chciała, by na posiedzenie przyszli prokurator generalny Andrzej Seremet oraz naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski i poinformowali m.in. o okolicznościach odsunięcia od śledztwa smoleńskiego prok. Marka Pasionka (za rządów PiS - zastępcy Zbigniewa Wassermanna na funkcji ministra-koordynatora służb specjalnych, potem w NPW - red.).
Prokurator Parulski nie miał prawa odwoływać prokuratora Pasionka, bo sam jest świadkiem w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej. A prokurator Pasionek chciał, by w tej sprawie postawiono zarzuty ministrowi Tomaszowi Arabskiemu i Bogdanowi Klichowi (b. szef MON - red.)" - powiedział w środę na posiedzeniu komisji poseł Kazimierz Smoliński (PiS), domagając się informacji od prokuratury.
Prokurator nadzorujący śledztwo odwołany
W czerwcu szef NPW zawiesił Pasionka w związku z podejrzeniem ujawnienia tajemnicy śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej. Trwa w tej sprawie postępowanie dyscyplinarne w NPW oraz śledztwo w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga. Media informowały, że 7 czerwca 2010 r. w warszawskiej kawiarni Pasionek spotkał się z pracownikami CIA i FBI, stałymi rezydentami w ambasadzie USA w Polsce; agenci zostali przesłuchani. Jeden zeznał, że spotkanie umówili b. szef ABW Bogdan Święczkowski i b. wiceszef ABW Grzegorz Ocieczek (za rządów PiS).
Gdy agenci usłyszeli od Pasionka, że nadzoruje śledztwo smoleńskie i ma dostęp do poufnych informacji, mieli zaproponować, by przenieść spotkanie do ambasady USA, gdzie Pasionek w obecności Ocieczka i Święczkowskiego miał mówić agentom o śledztwie i pytać, czy mogą sprawdzić kilka koncepcji. CZYTAJ TAKŻE
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24