Warszawska Prokuratura Okręgowa, która miała badać sprawę rozpowszechniania w mediach bez zezwolenia informacji z postępowania dotyczącego prok. Marka Pasionka, nie chce zajmować się przeciekiem. Akta zostały przekazane do stołecznej Prokuratury Apelacyjnej. W swoim wniosku śledczy tłumaczą, że zrobili to, by "uniknąć zarzutu o brak bezstronności".
Sprawa ma związek z opublikowanym 13 czerwca w "Gazecie Wyborczej" artykułem, w którym autorzy pisali o okolicznościach przekazywania przez prokuratora Pasionka funkcjonariuszom CIA i FBI informacji ze śledztwa smoleńskiego. Już dzień po publikacji Naczelny Prokurator Wojskowy gen. Krzysztof Parulski wystąpił do warszawskiego wojskowego prokuratora okręgowego, by ten rozważył możliwość wszczęcia postępowania karnego ws. upublicznienia bez zezwolenia informacji z postępowania dotyczącego Pasionka.
Nikt nie chce
Po kilku dniach Wojskowa Prokuratura Okręgowa zdecydowała jednak o przekazaniu sprawy prokuratorom cywilnym. - Wszystkie materiały poddamy analizie i prokuratorzy zdecydują, co dalej robić - mówiła wtedy rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Monika Lewandowska.
Prokuratorzy potrzebowali na to tygodnia. W ostatni poniedziałek uznali, że tego przecieku... nie powinni badać. Powód? Jak się dowiedzieliśmy, chcieli "uniknąć podejrzenia o braku bezstronności".
Prokuratorzy do przesłuchania?
- Rzecz w tym, że informacje z postępowania dotyczącego prokuratora Pasionka ukazały się 13 czerwca, a od 10 czerwca materiały, na których mogła opierać się wiedza dziennikarzy znajdowały się w Prokuratorze Rejonowej Warszawa-Śródmieście, której prace nadzorujemy - tłumaczy dzisiaj w rozmowie z tvn24.pl Lewandowska. Na Śródmieście akta trafiły z wojskowej prokuratury w Poznaniu.
- Nie można wykluczyć, że prokuratorzy z tych prokuratur będą musieli zostać przesłuchani w sprawie - zaznacza z kolei prok. Zbigniew Jaskólski, rzecznik warszawskiej Apelacji, do której odesłano wszystkie materiały.
Jaskólski potwierdza też, że podstawą wniosku o przekazaniu akt do innej prokuratury było "uniknięcie zarzutu o braku bezstronności". - Zobligowana do dalszego zajmowania się sprawą została już Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, która nie nadzoruje pracy Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście - dodaje rzecznik.
Teraz jej prokuratorzy będą musieli podjąć decyzję o wszczęciu - bądź odmowie wszczęcia - śledztwa w sprawie upublicznienia informacji z postępowania głównego, w którym pojawia się nazwisko Pasionka. Mają na to 30 dni.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24