Tragicznie zmarły prezydent Polski Gabriel Narutowicz doczekał się pomnika 80 lat po śmierci. Zwolennicy Lecha Kaczyńskiego chcą upamiętnienia prezydenta pomnikiem jak najszybciej. Przeciwnicy tego pomysłu mówią, że sam fakt tragicznej śmierci nie uzasadnia stawiania monumentu.
Spór o formę pamięci po Lechu Kaczyńskim zaczął się niemal natychmiast po katastrofie smoleńskiej. Według szefa kancelarii prezydenta Kaczyńskiego, Jacka Sasina, tragicznie zmarły przywódca swoim życiorysem zasłużył sobie na pomnik.
Ale Polacy jego prezydenturę oceniali rozmaicie w ciągu kadencji. Kilkoma komentarzami prezydent wzbudził duże kontrowersje. Przykładem może być choćby ocena rosyjsko-niemieckiego rurociągu czy spór o system głosowania w Radzie Unii Europejskiej. Wszyscy pamiętają również wzajemne pretensje na linii prezydent - rząd. Nie mówiąc już o kuriozalnych sporach o krzesła i samoloty.
Zyskał po śmierci
Jeszcze miesiąc przed katastrofą Lecha Kaczyńskiego oceniało źle 2/3 Polaków. Katastrofa przyniosła jednak widoczną zmianę, a prezydent zyskał w oczach rodaków.
Pierwszy pomnik (dziś już nieistniejący) zamordowanego prezydenta Gabriela Narutowicza powstał dopiero pięć lat po jego śmierci. Na ten, który znajduje się w Warszawie, czekano 80 lat.
- Pomniki prezydentów to kwestia namysłu i refleksji przyszłych pokoleń - uważa marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna. Według niego, dopiero teraz, po pierwszej rocznicy katastrofy, można próbować rzetelnie ocenić prezydenturę Kaczyńskiego.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24