Resort spraw wewnętrznych chce oddać w ręce samorządów decyzję o tym, czy dzieci uchodźców będą realizować obowiązek szkolny w ośrodkach, w których przebywają, czy w publicznych szkołach - donosi "Dziennik Gazeta Prawna". Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji podkreśla, że założeniem przygotowywanego projektu nie jest wykluczenie dzieci cudzoziemców z systemu polskiej edukacji, a jedynie udzielenie wsparcia w fazie przygotowawczej edukacji przed pójściem do szkoły.
O projekcie MSWiA informuje poniedziałkowy "Dziennik Gazeta Prawna", który przypomina, że do tej pory dzieci cudzoziemców miały możliwość uczenia się z polskimi dziećmi w szkołach publicznych.
"Polskie dzieci znalazłyby się w mniejszości"
Projekt resortu spraw wewnętrznych i administracji opisywany przez "DGP" zakłada, że o tym, czy dziecko z innego kraju powinno uczyć się w placówce z polskimi dziećmi, czy raczej zostać w ośrodku i tam mieć zajęcia z nauczycielem, decydować będzie gmina w porozumieniu z szefem Urzędu do Spraw Cudzoziemców.
Na łamach dziennika gotowość do skorzystania z takiej możliwości - kształcenia imigrantów w ośrodku - zapowiedział burmistrz Góry Kalwarii. "DGP" informuje, że Dariusz Zieliński starał się o takie rozwiązanie od dawna.
"Sytuacja w jego gminie jest trudna: do ośrodka dla cudzoziemców położonego w maleńkim Lininie przyjeżdżało w niektórych latach nawet 100–150 dzieci. W pobliskiej wiejskiej szkole, która teoretycznie powinna była je przyjąć, uczyła się setka dzieci" - napisano w artykule.
- W efekcie polskie dzieci znalazłyby się w mniejszości – przyznawał burmistrz w rozmowie z "DGP".
Gazeta dodaje, że "zdarzało się, że na przykład w klasie było 12 polskich dzieci i pięć czeczeńskich, które nie znały ani słowa po polsku, (...) różnorodność kulturowa i religijna prowadziła do konfliktów rówieśniczych i obniżała poziom edukacji".
"Owszem, sytuacje konfliktowe się zdarzają"
W artykule przedstawiono też odmienne zdanie na ten temat prezentowane przez władze Gdańska i gminy Wohyń. Sekretarz tego drugiego samorządu, gdzie ośrodek dla uchodźców działa od dekady powiedział, że "korzyść z obecności dzieci cudzoziemskich odnoszą również polscy uczniowie".
- Nawiązują się przyjaźnie, dzieci poznają nową kulturę, uczą się tolerancji - wyliczał Tomasz Jurkiewicz. Jego zdaniem Polska nie uniknie zmian i trzeba się przygotować do wielokulturowości. - Owszem, sytuacje konfliktowe się zdarzają. Ale nie wolno dopuścić do eskalacji. Dlatego ważne jest podejście - podkreślał sekretarz w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".
Zmiany miejsca kształcenia obcokrajowców - ze szkoły na ośrodek - nie planuje też Gdańsk.
- Przeniesienie nauczania do ośrodków mija się z celem. Kompetencje społeczne nabywa się w szkołach. W ośrodkach dla cudzoziemców dzieci ich nie nabędą. To w szkołach uczą się funkcjonowania, współżycia w środowisku, w którym mieszkają - przekonywał Piotr Olech z gdańskiego magistratu.
Pieniądze od MEN na edukację imigrantów
"Dziennika Gazeta Prawna" informuje w swoim artykule, że propozycja MSWiA "jest o tyle zastanawiająca, że MEN wprowadziło od tego roku szkolnego wiele rozwiązań wspomagających edukację uchodźców".
"Po pierwsze, szkoły od września 2017 roku mogą prowadzić oddział przygotowawczy, w którym dzieci przygotowują się do późniejszych zajęć w klasach (może zostać utworzony w trakcie roku szkolnego). Przysługuje im do pięciu godzin tygodniowo zajęć z języka polskiego i wyrównawczych, za które również szkoła powinna dostać dodatkowe pieniądze. Samorządy otrzymają też wyższą subwencję za cudzoziemskich uczniów. Są przygotowywane materiały dydaktyczne dla nauczycieli" - podaje "DGP".
Z tego rozwiązania korzystają między innymi szkoły w Łukowie czy Toruniu. Cytowany przez gazetę jeden z polityków PiS przekonuje, że celem MSWiA "nie jest izolowanie cudzoziemskich dzieci od polskich rówieśników".
Opozycja jest przeciwko
- Gdyby doszło do swoistej "gettyzacji" małoletnich cudzoziemców, byłoby źle. Ale mamy kuratoria oświaty, które w razie czego będą reagować na działania samorządów - mówi zachowujący anonimowość polityk Prawa i Sprawiedliwości. Zapewnia w rozmowie z "DGP", że chodzi także o dobro dzieci - obcokrajowców.
Według gazety te tłumaczenia nie przekonują przedstawicieli opozycji. - To jest kolejne stygmatyzowanie społeczeństwa, jeśli nie wręcz segregacja rasowa ze strony PiS - ocenia Jakub Stefaniak z PSL, cytowany przez autorów artykułu.
MSWiA: celem udzielenie wsparcia przed pójściem do szkoły
Do sprawy odniosło się Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. W komunikacie podkreśliło, że "dzieci cudzoziemców uczą się i dalej będą uczyć się w polskich szkołach publicznych".
MSWiA nie ingeruje w kwestie oświatowo-szkolne dotyczące dzieci cudzoziemców - dodaje resort. Tłumaczy, że "dzięki nowym przepisom nauczyciele mieliby możliwość długookresowego wstępu na teren ośrodka dla cudzoziemców, aby prowadzić zajęcia dla przebywających tam dzieci". Zwraca uwagę, że do tej pory nauczyciele nie mogli tego robić.
"Założeniem MSWiA nie jest wykluczenie dzieci cudzoziemców z systemu polskiej edukacji, a jedynie udzielenie wsparcia w fazie przygotowawczej edukacji przed pójściem do szkoły. Zgodnie z proponowanymi przepisami takie rozwiązanie daje jedynie gminom możliwość organizacji nauki w ośrodkach - nie jest to żaden z góry narzucony obowiązek. Ostateczna decyzja należy wyłącznie do gminy, jako organu prowadzącego szkołę - czytamy w komunikacie.
"W związku z powyższym tytuł artykułu 'Dziennika Gazety Prawnej', mówiący jakoby Urząd do Spraw Cudzoziemców czy MSWiA chciały stworzyć 'getta edukacyjne dla uchodźców', jest absurdalny i krzywdzący" - oświadczył resort.
MSWiA zapowiada, że w poniedziałek "przekaże do konsultacji międzyresortowych poprawione uzasadnienie do projektu, oddające rzeczywiste stanowisko resortu w tej sprawie".
Autor: mnd,js//now/AG / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24