- Nie wiem, jaka informacja przyszła i w jakim obszarze, o której kwocie i z jakim uzasadnieniem mówimy. Mam nadzieję, że bardzo szybko minister Stanisław Kalemba odpowie na to pytanie - odpowiedział wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński na pytanie o 30 mln euro, które Polska będzie musiała zwrócić Komisji Europejskiej.
Na mocy najnowszej decyzji KE środki finansowe zostaną odzyskane od 14 państw członkowskich. Jak wyjaśnił na konferencji prasowej w południe Roger Waite, rzecznik KE ds. rolnictwa, w sprawie Polski chodzi o "znacznie niedociągnięcia" w systemie identyfikacji działek rolnych.
Przecieki i informacje
Wicepremier Piechociński spotkał się z dziennikarzami w Sejmie, po posiedzeniu rządu. Na pytania o decyzję komisji odpowiedział: - Państwo macie jakąś agencyjną informację, której jeszcze nie miałem, bo od rana jestem na posiedzeniu Rady Ministrów. Pozwólcie państwo, że się z nią zapoznam i wtedy jestem do państwa dyspozycji - stwierdził.
Pytany, czy 30 mln euro to duża kwota podkreślił: - Każda złotówka, już nie wspomnę o euro jest dziś wielką wartością. W związku z tym poczekajmy, aż będziemy mięli tę decyzję Komisji Europejskiej. Wtedy będę mógł odpowiedzieć na pytanie czy będziemy płacić, czy nie - ocenił wicepremier.
- Mamy program Rady Ministrów, bardzo dziś obszerny, z dużą ilością kwestii związanych z gospodarką, więc proszę się nie dziwić, że analizowaliśmy te zplanowane kwestie - dodał.
Piechociński zaznaczył, że nie jest w stanie "reagować na każdy sygnał z przecieków z Komisji Europejskiej, z wypowiedzi agencyjnych czy sygnałów, że Polsce coś grozi". - Pozwólcie państwo, że właściwy dla sprawy resort przygotuje na to odpowiedź i będziemy wiedzieli czy mówimy o poważnym zagrożeniu, czy o groźbie - podkreślił.
Odcięci od informacji
Na uwagę dziennikarzy, że informacja została już potwierdzona przez KE na oficjalnej konferencji wicepremier odparł:
- Rada ministrów zaczęła się o godz. 11. W tym momencie jesteśmy wyłączeni z docierania informacji. Każdy z nas zostawia telefony, nie operuje na komputerach, nie mamy dostępu do sieci internetowej. W tym trybie odbywa się posiedzenie Rady Ministrów, więc do przedstawicieli rządu tak jak do mnie informacja o tej konferencji prasowej dotarła poprzez państwa. Dopiero w Sejmie od państwa dowiedziałem się, że była konferencja prasowa z Brukseli, z której przyszła taka informacja. Wrócę do ministerstwa, zasięgnę stosowanego języka i będę mógł odpowiedzieć na pytanie, z jak poważną groźbą mamy do czynienia - powtórzył Piechociński.
Wicepremier Janusz Piechociński już kiedyś w podobnym tonie odpowiedział dziennikarzom. Chodziło o dymisję ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego, w związku z zamieszaniem wokół Gazociągu Jamalskiego. Wicepremier powiedział dziennikarzom, że nic nie wie o sprawie. Spowodowało to spekulacje o nie najlepszej komunikacie między premierem a wicepremierem, skoro szef rządu nie skonsultował ze swoim zastępcą tak ważnej decyzji.
Autor: mn / Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24