W niecodziennych okolicznościach w nocy z wtorku na środę przyszedł na świat mały chłopczyk. Jego 34-letnia matka zaczęła rodzić w samochodzie na stacji benzynowej w Opolu. Zanim dotarło pogotowie, kobieta zdążyła urodzić. Matka i dziecko zostali przetransportowani do szpitala, oboje czują się dobrze.
Około godziny 3 w nocy w nocy z wtorku na środę na stację benzynową przy ul. Wrocławskiej w Opolu zajechało małżeństwo. Para była w drodze na porodówkę, ale w trakcie podróży 34-letnia kobieta zaczęła juz rodzić. Mężczyzna zdecydował się zajechać na stację beznzynową, bo żadne z nich nie miało telefonu komórkowego.
Sebastian Słowik, który tej nocy pracował na stacji, opisywał, że zdenerwowany mężczyzna wbiegł do środka i poprosił, żeby zaalarmować pogotowie. - No i dalej akcja jak z filmu. Pani zaczęła się męczyć i po jakichś 5 minutach urodziła dziecko - opisywał pracownik, który był obecny przy porodzie.
Po chwili na miejscu pojawiło się pogotowie. Lekarz przeciął pępowinę, zbadał dziecko oraz matkę.
- Matka zachowywała spokój, widziała, że nic się z tym dzieckiem nie dzieje. Jego stan jest dobry, nasz lekarz też nie miał żadnych zastrzeżeń - mówił Łukasz Pikul, ratownik Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego, który został wezwany do porodu.
Matka i dziecko zostali przetransportowani do szpitala położniczego. Oboje czują się dobrze.
Autor: aj//gak / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24