Tydzień przed katastrofą wojskowego samolotu CASA 019 w Mirosławcu bliźniacza maszyna miała poważne kłopoty z silnikiem. Armia nie ujawniła tego faktu – i nikt nie podjął decyzji o wstrzymaniu lotów CASAMI. Czy to mogło zapobiec wypadkowi od Mirosławcem?
„Kawaleria” TVN Warszawa dotarła do dokumentu, znajdującego się w Dowództwie Sił powietrznych. Pismo, datowane w połowie listopada 2008 roku, informuje o „zdarzeniu lotniczym” z udziałem samolotu CASA o numerze bocznym 017.
16 stycznia 2008 samolot wyleciał z Krakowa do Sarajewa z transportem żołnierzy, służących w Polskim Kontyngencie Wojskowym. Maszyna tego samego dnia wracała do Polski.
Około 15 km przed lotniskiem Kraków-Balice, na wysokości niespełna kilometra załoga poczuła wstrząs. Dowódca zorientował się, że lewy silnik pracuje nieprawidłowo, a łopaty śmigła zmieniły kąt pochylania, ustawiając się w tzw. chorągiewkę.
Awaria silnika, lądowanie awaryjne
Może nie było potrzeby uziemiania maszyn, to zależy jak została sklasyfikowana ta awaria. O uziemianiu maszyn po każdym zdarzeniu decyduje dysponent samolotu, czyli Dowództwo Sił Powietrznych. rr
Sprawą zajęła się komisja badania wypadków lotniczych. Specjaliści ustalili, że przyczyną awarii było zwarcie dwóch przewodów instalacji elektrycznej lewego silnika. W przewodach przetarła się izolacja, a to z kolei, zdaniem ekspertów, spowodowane było drganiami silnika.
Jak dowiedziała się „Kawaleria”, raport na temat awarii powstał dopiero na przełomie października i listopada 2008 roku.
Nie wstrzymali lotów
Zastanawiające jest jednak to, że po zdarzeniu nie została podjęta decyzja o wstrzymaniu lotów CASAMI. Gdyby tak się stało, być może udałoby się uniknąć największej katastrofy lotniczej w historii polskiej armii.
23 stycznia wojskowa CASA o numerze 019, mająca na pokładzie 20 oficerów lotnictwa, rozbiła się tuż przed lotniskiem w Mirosławcu. Nikt nie przeżył wypadku. Po wypadku na niemal dwa tygodnie wstrzymano loty samolotami tego typu.
"To nie była awaria, tylko niesprawność. To było również uwzględniane i badane przez komisję przy okazji prac po wypadku samolotu CASA 019 pod Mirosławcem" Płk Zbigniew Drozdowski, przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych
Żadnych przesłanek
Drozdowski przewodniczył także komisji badającej wypadek od Mirosławcem. Pytany o to, czy po awarii silnika samolotu nr 017, nie należało wstrzymać lotów samolotów tego typu, odpowiada, że „nie było ku temu żadnych przesłanek”.
Nie widzi także nic dziwnego w tym, że badanie awarii silnika CASY nr 017 zajęło komisji 10 miesięcy. - Przy katastrofie z 23 stycznia komisja pracowała non stop, od rana do późnych godzin nocnych. Pracowało też więcej osób. Natomiast przy tamtej niesprawności komisja, która była powołana musiała zamówić ekspertyzy i zasięgnąć konsultacji u producenta.
W sprawie awarii CASY 017 nic do powiedzenia nie ma Ministerstwo Obrony Narodowej. Jego rzecznik, Robert Rochowicz, o ewentualnym wstrzymaniu lotów mówi: - Może nie było potrzeby uziemiania maszyn, to zależy jak została sklasyfikowana ta awaria. O uziemianiu maszyn po każdym zdarzeniu decyduje dysponent samolotu, czyli Dowództwo Sił Powietrznych.
Milczenie dla dobra śledztwa
Za trzy tygodnie mija termin zakończenia śledztwa w sprawie katastrofy pod Mirosławcem. Płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu o awarii silnika maszyny nr 017 nie chce mówić, zasłaniając się dobrem śledztwa.
- Prokuraturę interesuje sprawa katastrofy z 23 stycznia. Oczywiście, jeżeli są jakieś wątki zazębiające się, to one będą wyjaśniane. Tyle mogę powiedzieć – zaznacza płk Rzepa.
Wyjaśnienie przyczyn wypadku pod Mirosławcem Wojskowej Komisji badania wypadków Lotniczych zajęło 10 tygodni. Komisja w raporcie napisała, że przyczyną wypadku był błąd ludzki – kontrolerów z wieży w Mirosławcu i pilotów CASY. Usterkę techniczna wykluczono.
Kilka tygodni temu „Kawaleria” TVN Warszawa informowała, że dotarła do podraportów, podważających ustalenia komisji (i nigdy przez armie nieujawnionych), mówiących o tym, że CASA nr 019 miała problemu techniczne. Po emisji materiału prokuratura przedłużyła śledztwo, mające wyjaśnić wszelkie wątpliwości. Powołana została także nowa komisja, która jeszcze raz zbada okoliczności wypadku CASY pod Mirosławcem.
Źródło: tvnwarszawa.pl, TVN Warszawa
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl