Były dowódca 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego z Krakowa Leszek L. otrzymał od wojskowej prokuratury okręgowej w Poznaniu zarzuty niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień w związku z katastrofą samolotu wojskowego CASA, w której zginęło 20 osób.
- Chodzi o dopuszczenie do lotu załogi, w której jeden z członków załogi nie był uprawniony do latania w trudnych warunkach, takich, jakie zaistniały w dniu katastrofy - wyjaśnił ppłk Zbigniew Rzepa z Wojskowej Prokuratury w Poznaniu.
Ppłk Leszkowi L. grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności. Jak wyjaśnił ppłk Rzepa "podejrzany był przesłuchiwany". - Nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień, korzystając ze swojego prawa - powiedział.
Śledztwo w sprawie katastrofy nadal trwa. Rzecznik wojskowej prokuratury okręgowej powiedział nieoficjalnie, że niewykluczone, iż inne osoby mogą również usłyszeć zarzuty w tej sprawie. Kiedy i komu zarzuty zostaną postawione na razie nie wiadomo. Prokuratura nie chce ujawniać takich szczegółów.
Po katastrofie samolotu ppłk Leszek L., kontroler lotów kpt. Andrzej Koniarz i dyżurny z Centrum Operacji Powietrznych ppłk Marek Sołowianiuk zostali zdymisjonowani i przeniesieni do rezerwy kadrowej.
Ryzykowna praca dowódcy
- Trzeba pamiętać, że w wojsku jest bardzo łatwo popełnić tego rodzaju wykroczenia - powiedział na antenie TVN24 major Michał Fiszer, który na gorąco skomentował wiadomość o zarzutach dla ppłk. Leszka L. Fiszer wyjaśnił, że praca dowódcy eskadry jest bardzo skomplikowana, a sam dowódca nieustannie "ociera się" o prokuratora.
- Nie miał za dużo możliwości wyboru tej załogi. Miał ograniczoną liczbę personelu. Musiał zabezpieczyć inne wykonywane loty - tłumaczył major. - Lot krajowy nie wydaje się być skomplikowany w porównaniu z lotami do Iraku czy Afganistanu, które w tym czasie kompania wykonywała - mówił na antenie TVN24.
Obowiązkowy i pracowity dowódca
- Jest to człowiek o wysokiej kulturze osobistej - ocenił ppłk Leszka L. major Fiszer. - Jest to człowiek obowiązkowy i bardzo pracowity. Jednak w takich warunkach, w jakich pracuje eskadra o błąd jest niezwykle łatwo - powiedział.
Jak powiedział major, oskarżony podpułkownik jest doświadczonym dowódcą. - Wiele lat latał na samolotach transportowych. Stanowiska dowódcy eskadry nie powierza się komuś, kto nie ma odpowiedniego doświadczenia - wyjaśnił Fiszer.
Styczniowa katastrofa
Wojskowy samolot transportowy CASA C-295M rozbił się 23 stycznia w Mirosławcu. Zginęło 20 osób - czteroosobowa załoga i 16 oficerów. Komisja badająca okoliczności tragedii ustaliła, że na katastrofę wpływ miał m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy.
Rozbity samolot - CASA C-295M o numerze bocznym 019 (fabryczny 043) - był jednym z dwóch najnowszych eksploatowanych w siłach powietrznych.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24