Żołnierze Niezłomni postanowili do końca walczyć o wolny, suwerenny kraj. Wielu zginęło, wielu zapłaciło za to pragnienie wolnej Polski bardzo wysoką cenę - mówił prezydent Andrzej Duda podczas uroczystości z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. - Winni jesteśmy im nie tylko pamięć, winni jesteśmy im kontynuację ich dzieła - powiedział szef rządu Mateusz Morawiecki.
W poniedziałek przypada Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. W ramach obchodów prezydent Andrzej Duda odwiedził położone w warszawskich Włochach miejsce pamięci Willa Jasny Dom, gdzie złożył wieniec pod tablicą upamiętniającą ofiary komunistycznego terroru. Prezydent wskazywał, że Żołnierze Wyklęci, mimo zakończenia II wojny światowej i tego, że hitlerowskie Niemcy zostały pokonane, nie zgadzali się z tym, by istniała Polska, która nie była państwem prawdziwie niepodległym, nie była państwem suwerennym.
- Nie zgadzali się z tym, że jest - jak mówili - okupacja sowiecka w Polsce. W związku z powyższym nie złożyli broni, postanowili o wolną, suwerenną, niepodległą Polskę walczyć do samego końca, aż ją odzyskają lub zginą - dodał Andrzej Duda.
Zaznaczył, że według szacunków historyków drugie polskie podziemie niepodległościowe tworzyło ponad 300 tysięcy ludzi. - Był to więc potężny ruch. Wielu zginęło, wielu cierpiało tortury, rany. Wielu spędziło lata w więzieniach, w katowniach sowieckich, Informacji Wojskowej, wielu zapłaciło za te pragnienia wolnej, niepodległej Polski bardzo wysoką cenę - podkreślił prezydent.
"W nieludzkich warunkach tutaj ludzi więziono, katowano"
Przypomniał, że Willa Jasny Dom to miejsce szczególne, bo "przez dziesięciolecia mieszkający tutaj ludzie, w pobliżu, wokół, nie wiedzieli, co w rzeczywistości tutaj się działo". - W 1945 roku, od lutego do października, była to siedziba Głównego Zarządu Informacji Wojskowej, czyli można powiedzieć w dużym uproszczeniu - wojskowej ubecji - mówił Andrzej Duda.
Jak zaznaczył, w tym miejscu przetrzymywano żołnierzy Armii Krajowej, "wszystkich, którzy byli elementem dla władzy ludowej, dla Sowietów podejrzanym". - W nieludzkich warunkach tutaj ludzi więziono, katowano, a następnie przewożono w inne miejsca. Był to taki areszt przejściowy - tłumaczył.
Podkreślił, że dzisiaj dzięki spadkobiercom przedwojennych właścicieli budynku, którzy założyli Fundację Willa Jasny Dom, "możemy a przede wszystkim młodzież może - bo na tym nam najbardziej zależy - zwiedzać to miejsce, piwnice tego domu, bo to tam był areszt, by zobaczyć napisy na ścianach, będą świadectwem tamtych dni, tamtego cierpienia, tamtego dramatu". - Rozpaczliwe "Jezu wyratuj", nazwiska, krzyż, daty, kalendarze - wyliczał prezydent.
Willa Jasny Dom
Willa Jasny Dom to kamienica w Warszawie przy ul. Świerszcza 2, gdzie od lutego do października 1945 roku znajdowała się siedziba Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego. Jak podano na stronie internetowej Fundacji, w jej piwnicach urządzono cele więzienne, a na wyższych kondygnacjach znajdowały się pokoje przesłuchań i biura. Według historyków Instytutu Pamięci Narodowej w okresie istnienia aresztu przeszło przez budynek ponad tysiąc kobiet i mężczyzn, w tym żołnierzy Armii Krajowej.
"Potwierdzeniem ponurej przeszłości piwnic są zachowane do dziś wyryte na ceglanych ścianach napisy, kalendarze kreskowe oraz drzwi z wyciętymi charakterystycznymi judaszami. Największą grozę budzą błagalne napisy: 'Jezu wyratuj' i wyryty nad nim znak krzyża oraz 'Matko Boża Opiekunko Nasza Wyratuj', świadczące o nieludzkich warunkach i bestialskim traktowaniu więźniów przez ludową policję polityczną. Mimo iż, mury nieustannie 'krzyczą', wciąż niewiele osób ma świadomość dramatu, jaki rozgrywał się w piwnicach Willi Jasny Dom" - czytamy na stronie fundacji.
Prezydent: na Żołnierzach Wyklętych nie ciąży już niesprawiedliwe odium
List od Andrzeja Dudy odczytano także podczas uroczystości przed Panteonem - Mauzoleum Wyklętych-Niezłomnych na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach.
"1 marca 1951 roku, tuż po godzinie dwudziestej, w warszawskim więzieniu przy ulicy Rakowieckiej zgładzono podpułkownika Łukasza Cieplińskiego ps. Pług, bohatera wojny obronnej 1939 roku, uczestnika pierwszej i drugiej konspiracji, prezesa IV Komendy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Zginął od strzału w tył głowy, wraz z sześcioma podwładnymi. Miejsce jego pochówku pozostaje nieznane" - przypomniał prezydent w liście.
Dodał, że "sprawcy tej zbrodni sądowej oczekiwali, że zarówno jego, jak i pozostałych uczestników powstania antykomunistycznego - trwającego na ziemiach polskich od roku 1944 - spotka ten sam los". "Że żołnierzy walczących z sowiecką okupacją czeka śmierć w walce lub podczas egzekucji, a następnie śmierć cywilna, piętno zdrajcy, pozbawienie zasług i dobrego imienia. Jako ostatnia miała zginąć wszelka pamięć o nich" - podkreślił prezydent Duda.
Dodał, że "żołnierze ci, wyklęci ze wspólnoty polskich patriotów, mieli być unicestwieni, ponieważ dali świadectwo radykalnego sprzeciwu wobec zniewolenia Polski pojałtańskiej oraz antyludzkiej i antypolskiej natury komunizmu". "Mieli zginąć, ponieważ ich twardy, zbrojny opór udaremniał plany daleko idącej sowietyzacji naszego kraju" - napisał prezydent.
Ocenił, że "tegoroczne, jedenaste już obchody pierwszomarcowego święta pozwalają stwierdzić ponad wszelką wątpliwość: na Żołnierzach Wyklętych nie ciąży już niesprawiedliwe odium". "Teraz odbierają oni zasłużoną chwałę jako Żołnierze Niezłomni" - napisał prezydent.
List odczytał Piotr Ćwik z Kancelarii Prezydenta.
Premier: Żołnierze Wyklęci reprezentowali dobro, a ich komunistyczni oprawcy - imperium zła
Przed powązkowskim Panteonem premier Mateusz Morawiecki mówił, że Żołnierze Niezłomni w sytuacji geopolitycznie beznadziejnej wierzyli, że przez ich trud i walkę dokonują "posiewu wolności, który zaowocuje w przyszłości". - Nie wylądowali na śmietniku historii niczym Maciek Chełmicki z filmu "Popiół i diament" tak, jak tego chcieli komunistyczni oprawcy. Nie wylądowali, ponieważ walczyli po dobrej stronie. To oni reprezentowali dobro, a ich oprawcy komunistyczni, ubeccy kaci w katowniach, reprezentowali, byli przedstawicielami imperium zła - dodał szef rządu.
- Winni jesteśmy im (Żołnierzom Wyklętym - red.) nie tylko pamięć, winni jesteśmy im kontynuację ich dzieła. Ich dzieło zmierzało ku temu, żeby Polska była wolna, niepodległa, demokratyczna, ale także silna, bezpieczna i dostatnia - powiedział Morawiecki.
"Dają nam wspaniałą lekcję jak powinniśmy dbać o przyszłość Polski"
Szef rządu mówił, że komuniści chcieli wymazać z kart historii "żołnierzy powstania antykomunistycznego".
- Dzisiaj, walcząc nie tylko o ich pamięć, ale także o ich lekcję, o ich spuściznę, którą kierują do nas, nie moglibyśmy spojrzeć naszym potomnym w oczy, gdybyśmy nie zabiegali o pamięć o nich, gdybyśmy nie pielęgnowali tej pamięci, ale gdybyśmy też nie pielęgnowali czegoś więcej - prawdy o Żołnierzach Niezłomnych, o Żołnierzach Wyklętych, która przez pokolenia musi tworzyć dalej tę wielką konstrukcję. Wielką konstrukcję jaką jest silna, niepodległa, demokratyczna Rzeczpospolita - powiedział premier.
Dodał, że "winniśmy o tym przede wszystkim pamiętać, że to nie tylko wspomnienie przeszłości, to także, a może nawet przede wszystkim projekcja ich wiary w wolną i silną Polskę w przyszłości".
Morawiecki stwierdził, że wspólnota narodowa jest więzią między pokoleniami, które odeszły, tymi, które żyją dzisiaj i tymi, które nadejdą po nas.
- Żołnierze Wyklęci, Żołnierze Niezłomni walcząc w najtrudniejszych warunkach, jakie można sobie tylko wyobrazić, nie tylko najwspanialej zapisali się na kartach historii Polski, ale swoją wiernością, wiernością swoim przekonaniom, swojemu sumieniu, wiernością Rzeczypospolitej, dają nam wspaniałą lekcję jak powinniśmy dbać o przyszłość Polski - podkreślił premier.
Kaczyński złożył kwiaty w Kwaterze na Łączce
Kwiaty w Kwaterze na Łączce na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie złożył wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński. Towarzyszyli mu szef MON Mariusz Błaszczak oraz rzeczniczka PiS Anita Czerwińska.
Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest obchodzony 1 marca od 2011 roku. Data ta została wybrana jako upamiętnienie faktu, że 1 marca 1951 r. w mokotowskim więzieniu przy ul. Rakowieckiej, z polecenia władz komunistycznych, strzałem w tył głowy zamordowani zostali przywódcy IV Zarządu Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" – Łukasz Ciepliński i jego towarzysze walki.
Źródło: PAP