Prezydentowi zależy, żeby było jak najwięcej radości i zero bijatyki - mówi w TVN24 prezydencki doradca Tomasz Nałęcz, nawiązując do jutrzejszego Święta Niepodległości. Jego zdaniem, 11 listopada powinien być jak szwedzki stół: obok patosu, także zabawa. Z kolei szef RP Janusz Palikot zaapelował do Polaków, by w niedzielę pozostali w domach i nie uczestniczyli w żadnym z marszów, które odbędą się tego dnia.
Nałęcz zaznaczył, że prezydentowi zależy, żeby uniknąć 11 listopada patosu. Sam stara się go unikać i dlatego - mimo, że niepoprawnie względem historycznym i heraldycznym - nazywa okolicznościową kokardę narodową przypinaną z okazji Święta Niepodległości - kotylionem.
Marsz i patos
- Kokarda narodowa to, coś strasznie koturnowego, a kotylion to jest karnawał, to jest zabawa - powiedział Nałęcz.
Jego zdaniem, miejscem, gdzie prezydent pozwali sobie na patos jest Grób Nieznanego Żołnierza.
- Ale potem w pochodzie "Razem dla Niepodległej" będzie dużo zabawy, będzie dużo radości. Będzie nie tylko wojsko i orkiestra, ale też oddziały rekonstrukcyjne, a elementem patosu będzie ten czołg, który udało się sprowadzić z Afganistanu - powiedział Nałęcz. Dodał, że 11 listopada powinna być fiesta i zabawa.
- Nie powinniśmy tego święta obchodzić tylko patetycznie - podkreślił prezydencki doradca. - Taka jest propozycja prezydenta, żeby była zabawa, żeby były te kotyliony, czy te kokardy narodowe, jak chcą heraldycy - dodał.
"Kłopot z odejściem od patosu"
W opinii Nałęcza, radość i zabawa nie wykluczają odpowiedniego przeżywania Święta Niepodległości.
- To powinno być trochę jak szwedzki stół. Powinny być elementy patetyczne, prezydent zacznie więc jutrzejszy dzień mszą św. w katedrze Polowej, będzie też uroczysta odprawa wart, czyli patetyczna uroczystości przedc Grobem Nieznanego Żołnierza. Ale późniejszy marsz jest pomyślany jako zabawa, a nie poważny pochód - powiedział prezydencki doradca.
W jego opinii, Polacy mają kłopot, aby odejść od patosu. - U nas patriotyzm to barykada, bitwa - powiedział Nałęcz.
Palikot: Zostańcie w domu
Z kolei Janusz Palikot wezwał Polaków, by w niedzielę 11 listopada pozostali w domach i nie uczestniczyli w żadnym z marszów, które odbędą się tego dnia.
- Wzywamy Polaków do nieświętowania i niewychodzenia jutro na ulice, dlatego że to święto będzie znowu świętem dzielenia Polaków, świętem awantur, rozrób i miękkiego wpuszczania faszyzmu do środka sceny politycznej - oświadczył Palikot na konferencji prasowej pod warszawskim pomnikiem Romana Dmowskiego. Lider Ruchu Palikota przekonywał, że pomnik ten nigdy nie powinien powstać, ponieważ jest pomnikiem "faszysty, hitlerowca i antysemity". Jego zdaniem decyzja o postawieniu tego pomnika jest skandalem, a ponadto narusza polską konstytucję, która zabrania promować faszyzm. - Jakby tego było mało prezydent Bronisław Komorowski zdecydował się - w ramach jakiejś próby godzenia Polaków, wszystkich ze wszystkimi, którą rozumiem, ale nie podzielam jej metod - przyjść właśnie tutaj w to przeklęte miejsce i oddać hołd faszyście i hitlerowcowi, jakim był Roman Dmowski - powiedział Palikot. Zdaniem Palikota "ci, którzy Polskę kochają, którzy są naprawdę patriotami" jutro 11 listopada zostają w domu i "nie wchodzą w burdy, do których na pewno z udziałem narodowców, kiboli jutro w Warszawie dojdzie".
Dodał, że burdy i awantury szkodzą Polsce, a wszyscy, którzy się do nich przyczyniają, realizują scenariusz tych, którzy źle życzą naszemu krajowi.
Autor: MAC//mat / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24