Dwa dni po eksplozji gazu w jednym z domów w Bydgoszczy cały czas trwa sprzątanie i szacowanie strat. Oprócz segmentu, w którym nastąpił wybuch i zrównał go z ziemią, uszkodzone zostały także sąsiednie budynki. - Myślałam, że to bomba wybuchła - mówi TVN24 pani Maria, mieszkanka jednego z nich.
Kiedy u sąsiadów wybuchł gaz, pani Maria myślała, że to eksplodowała bomba. Już po chwili okazało się, że zniszczenia jakie spowodował, rzeczywiście wyglądają jak po bombie. Dom sąsiadów został zrównany z ziemią. W ich budynku zawaliła się część ściany i zniszczony został pokój wnuczki.
- Mała na szczęście była wtedy w innym pokoju, oglądała telewizję - opowiada kobieta. Dziewczynka przebywa obecnie w szpitalu z urazem głowy, ale jej życiu nic nie grozi. W domu natomiast trwa wielkie sprzątanie, ale prawdopodobnie ten budynek już nie będzie mógł zostać zamieszkany.
Potrzeba kilkuset tysięcy złotych
Nieco więcej szczęścia w nieszczęściu miał pan Edmund, który sąsiaduje ze zniszczonym budynkiem z drugiej strony. Jego dom zniszczony jest w około 50 proc. i jest szansa, że uda się go wyremontować. To jednak wymaga wielkich nakładów finansowych. - Potrzeba przynajmniej kilkuset tysięcy złotych - powiedział TVN24 pan Edmund. - Naruszone są główne konstrukcje budynku, okna, dwa pokoje. Konieczny będzie kapitalny remont pozostałych pomieszczeń - wymienia bydgoszczanin.
Zostali sami
Przyczyny wybuchu wciąż ustalają biegli, a władze Bydgoszczy zastanawiają się, w jaki sposób można pomóc poszkodowanym mieszkańcom. Jak na razie, pomagali im głównie strażacy w usuwaniu gruzu. Potem jednak wrócili do swoich codziennych zajęć. "Zostaliśmy sami" - mówią poszkodowani mieszkańcy.
W sobotnim wybuchu gazu w Bydgoszczy doszczętnie zniszczony został jeden budynek, drugi jest zrujnowany i czeka go prawdopodobnie rozbiórka, a trzeci zniszczony jest w połowie. W eksplozji zginął jeden człowiek - mieszkaniec domu, w którym doszło do wybuchu.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24