Zbigniew Ziobro zebrał pod swoimi skrzydłami sędziów sfrustrowanych, zgromadził sędziów, którym się wydawało, że chwycili pana Boga za nogi w tym sensie, że zarobią wielkie pieniądze i zrobią szybką karierę, zgromadził wokół siebie ludzi bez skrupułów - mówił w rozmowie z TVN24 sędzia Piotr Gąciarek, członek Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Odniósł się do najnowszej odsłony afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości przedstawionej w reportażu "Superwizjera".
W reportażu "Superwizjera" TVN "Spowiedź Małej Emi. Kulisy afery hejterskiej" poruszono temat afery w resorcie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, o której media informowały w 2019 roku. Emilia Szmydt, zwana Małą Emi - żona jednego z sędziów, którego nazwisko pojawiało się w tej sprawie - po raz pierwszy zdecydowała się powiedzieć przed kamerą o swojej roli w aferze. Podkreślała też, że nie została nawet przesłuchana w tej sprawie.
Sędzia Gąciarek: była narzędziem wpływowych osób
Do sprawy odniósł się w TVN24 Piotr Gąciarek, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, członek Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Wobec niego między innymi grupa hejterska działająca w ramach Ministerstwa Sprawiedliwości podejmowała działania dyskredytujące. - Ja tą panią pozwałem na drodze cywilnej ochrony dóbr osobistych, zawarliśmy ugodę, na mocy której ona mnie przeprosiła na piśmie, ja to upubliczniłem, bo miałem takie prawo, i ja ten pozew wycofałem - powiedział Gąciarek, odnosząc się do roli Emilii Szmydt.
- Uznałem, że jakkolwiek zrobiła dużo złego, to była w jakiś sposób narzędziem wpływowych osób powiązanych z Ministerstwem Sprawiedliwości, pracujących dla niego. Sama z siebie nie miałaby dostępu do takich informacji ani by nie miała takiej determinacji - ocenił sędzia.
- Osoby wymieniane w kontekście tej afery hejterskiej (…) są bezkarne. Pan [Łukasz - red.] Piebiak został usunięty z Ministerstwa Sprawiedliwości, ale jest na ciepłej posadzie. Jest w Instytucie Wymiaru Sprawiedliwości. Pan [Jakub - red.] Iwaniec - i to jest przerażające - jest zastępcą rzecznika dyscyplinarnego [Piotra - red.] Schaba, czyli on zajmuje się przewinieniami służbowymi sędziów. Co jeszcze bardziej bulwersujące, jest delegowany, pracuje w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury - wymieniał gość TVN24.
- Nie wiem, czego pan Iwaniec może uczyć młodych adeptów, przyszłych sędziów, bo trudno mi to sobie wyobrazić - komentował.
"Ziobro zebrał pod swoimi skrzydłami sędziów sfrustrowanych"
Pytany o to, czego spodziewa się od instytucji państwa, sędzia Gąciarek odparł, że po obecnej prokuraturze "niczego dobrego się nie spodziewa". - W idealnym świecie rozliczenia tego i postawienia zarzutów - powiedział. - To się nie działo samo, to nie krasnoludki stały za aferą hejterską - dodał.
Dopytywany, jakie zarzuty mogłyby zostać postawione w tej sprawie, wyliczał, że "za naruszanie przepisów o ochronie danych osobistych, za przekroczenie uprawnień (…), za zniesławianie innych osób".
- W mediach społecznościowych pojawiały się dokumenty z akt osobowych sędziów. Akta osobowe sędziego są w dwóch miejscach - prowadzi je prezes właściwego sądu i tak zwany wykaz służbowy jest też prowadzony przez Ministerstwo Sprawiedliwości. To służy pewnej polityce kadrowej, ale nie temu, żeby to wykorzystywać do prywatnych wojenek, do hejtowania sędziów. Ktoś tej pani dał te dokumenty do ręki - zaznaczył.
Sędzia Gąciarek ocenił, że "sama idea, że sędziowie są delegowani do Ministerstwa Sprawiedliwości, jest patologią". - Miejsce sędziego jest na sali sądowej. Sędzia ma wydawać orzeczenia, a nie zajmować się administracją sądową. W Ministerstwie Sprawiedliwości mają pracować wykwalifikowani urzędnicy, a nie sędziowie - wskazał.
- Zbigniew Ziobro zebrał pod swoimi skrzydłami sędziów sfrustrowanych. (…) Zgromadził sędziów, którym się wydawało, że chwycili pana Boga za nogi w tym sensie, że zarobią wielkie pieniądze i zrobią szybką karierę. Zgromadził Ziobro wokół siebie ludzi bez skrupułów - komentował sędzia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24