- Po wykonaniu wszystkich podstawowych czynności, w tym przesłuchaniu 11 świadków, prokurator uznał, że wezwanie ministra Krzysztofa Kwiatkowskiego ws. odsłuchania czarnych skrzynek TU-154 jest jednak konieczne - mówi tvn24.pl rzecznik krakowskiej Prokuratury Okręgowej Bogusława Marcinkowska. Prokuratorzy długo zwlekali z podjęciem tej decyzji. Postępowanie - jeśli nie zostanie przedłużone - powinno zakończyć się 25 lutego.
Decyzja o przesłuchaniu ministra sprawiedliwości zapadła dopiero we wtorek, na 10 dni przed końcem rozpoczętego 25 listopada ubiegłego roku postępowania.
- Na razie nie ma decyzji, czy zostanie ono przedłużone. Nie wyznaczono też jeszcze terminu przesłuchania ministra - zaznacza w rozmowie z tvn24.pl prokurator Marcinkowska. Jak dodaje, prokuratorzy "rozumieją napięty terminarz" Krzysztofa Kwiatkowskiego i dlatego będą starali się uzgodnić z nim najbardziej odpowiedni dla niego dzień, w którym dojdzie do jego przesłuchania.
- Minister zostanie przesłuchany w charakterze świadka. Postępowania cały czas toczy się "w sprawie" a nie przeciwko komuś - zastrzega rzecznik krakowskiej prokuratury.
Dlaczego oskarżyciele tak długo zastanawiali się nad tym, czy rozmowa z szefem resortu sprawiedliwości będzie konieczna? - To wyłączna decyzja prokuratora prowadzącego postępowanie. Po przesłuchaniu wszystkich świadków z ustalonej pierwotnie listy, na której rzeczywiście nie było nazwiska ministra, uznał jednak, że dziś widzi konieczność spotkania z nim - mówi rzecznik prokuratury.
Minister, który nie wiedział
Do odsłuchania czarnych skrzynek TU-154 przez Krzysztofa Kwiatkowskiego doszło 15 października ubiegłego roku. Nagranie puszczono mu w obecności kamer i dziennikarzy podczas wizytowania podległego ministrowi Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Na podstawie analizy tamtego dźwięku jako pierwsi ustaliliśmy, że było to nagranie z lotu prezydenckiego samolotu do Smoleńska 10 kwietnia.
Szef resortu sprawiedliwości zapewniał początkowo, że zaprezentowany mu materiał „był tylko materiałem poglądowym”. – Minister nie miał świadomości, iż mógł odsłuchiwać materiał dowodowy – tłumaczyła później jego rzecznik.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24