Sąd uznał, że minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński nie miał podstaw, by odbierać dostęp do tajemnic pułkownikowi Jackowi Mące, wieloletniemu szefowi kontrwywiadu w ABW.
Sprawę rozpatrywał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie na wniosek pułkownika Jacka Mąki. Sędziowie uznali, że nie było podstaw do odebrania mu poświadczeń bezpieczeństwa, gwarantujących dostęp do krajowych, NATO-wskich i unijnych tajemnic.
Dodatkowo sędziowie kosztami postępowania obciążyli ministra koordynatora służb.
Symbol patologii
Spór o certyfikaty pułkownika Mąki nie jest zwykłą sprawą, jakie każdego dnia tysiącami rozpatrują sądy. Na wynik postępowania czekali ludzie związani ze służbami specjalnymi.
- Ekipie Mariusza Kamińskiego zależało, by mu dopiec. I nie wyszło. To znak dla tych, którzy znaleźli się w ostatnich dwóch latach poza służbami, ale i dla tych, którzy teraz służą - komentuje jeden z naszych rozmówców, zastrzegając sobie anonimowość.
Mąka był dwukrotnie wiceszefem największej polskiej służby specjalnej, czyli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Najpierw w czasie rządów SLD a później jako zastępca generała Krzysztofa Bondaryka, w czasach rządów koalicji PO-PSL. Nadzorował piony operacyjne i kontrwywiad.
- Dla PiS stał się symbolem licznych patologii. Tyle, że gdy ludzie Prawa i Sprawiedliwości przejęli władzę, niespecjalnie udało się im te patologie znaleźć - mówi jeden z posłów, który zasiada w komisji do spraw służb specjalnych.
Sekrety i kobieta
Przyczyną odebrania Jackowi Mące certyfikatów była sprawa wypadku z 2011 roku. Nowy szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego profesor pułkownik Piotr Pogonowski postanowił do niej wrócić. Złożył doniesienie do prokuratury, że w rzeczywistości Mąka nie uległ wypadkowi, a został pobity przez męża kobiety, z którą łączył go romans. W ocenie Pogonowskiego, ta sprawa uniemożliwia pułkownikowi dostęp do tajemnic.
- Uznał, że romans i ukrywanie sprawy pobicia uczyniło Mąkę podatnym na szantaż. Decyzję Pogonowskiego podtrzymał minister koordynator Mariusz Kamiński - wyjaśnia tvn24.pl oficer służb, który zajmuje się poświadczeniami bezpieczeństwa.
Zanim zapadła decyzja Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, Pogonowski i Kamiński ponieśli porażkę w prokuraturze. Po kilkunastu miesiącach intensywnego śledztwa prokuratorzy z Ostrołęki umorzyli postępowania.
Śledczy potwierdzili wersję Mąki: nie było pobicia, a do wypadku doszło, gdy po pracy odwiedził znajomą i spadł trzy piętra w dół, po tym, jak usiadł na barierce balkonu.
- Popełniłem w przeszłości błędy, ale dotyczą one mojego prywatnego życia. Nie pozwolę, by służyły za pretekst, by mnie zdyskredytować jako funkcjonariusza i człowieka państwa - mówił pułkownik Jacek Mąka dziennikarkom "Rzeczpospolitej", gdy zapowiadał, że odwoła się do sądu od decyzji o odebraniu mu certyfikatów.
W rozmowie z tvn24.pl nie wykluczył, że wkrótce wytoczy inną sprawę szefowi ABW i ministrowi koordynatorowi. W efekcie odebrania mu certyfikatów nie mógł dłużej pełnić funkcji dyrektora do spraw bezpieczeństwa w jednym z koncernów telekomunikacyjnych, co wiąże się ze stratami finansowymi.
Wkrótce identyczny werdykt?
- Ta sprawa jest kolejnym sygnałem, że minister koordynator Mariusz Kamiński myli sprawy prywatne z publicznymi. Jestem przekonany, że wkrótce identyczny werdykt sądu zapadnie w sprawie byłego szefa CBA Pawła Wojtunika, któremu również odebrano dostęp do tajemnic - mówi poseł PO i członek speckomisji Marek Biernacki.
Wojtunikowi najpierw zawieszono a później po trwającym rok postępowaniu sprawdzającym odebrano certyfikat. Przyczyną stała się jego rozmowa z ówczesną wicepremier Elżbietą Bieńkowską, która została potajemnie nagrana przez kelnerów w restauracji „Sowa i Przyjaciele”. W ocenie szefa ABW i ministra Kamińskiego szef CBA zdradził wtedy tajemnice operacyjne służby.
Mimo upływu dwóch lat prokuratura nie postawiła mu zarzutów. Sam Wojtunik złożył doniesienie do prokuratury, że odbierając mu certyfikat szef ABW i minister koordynator popełnili przestępstwo przekroczenia uprawnień.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24