Na pewno decyzja pozytywna Prawa i Sprawiedliwości byłaby pomocna - podkreślił Krzysztof Łapiński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP, odnosząc się do planowanego referendum konstytucyjnego. Gość "Kropki nad i" dodał, że prezydent liczy na dobrą frekwencję w tym głosowaniu.
Prezydent Andrzej Duda zaproponował prawie rok temu, żeby 11 listopada - w 100. rocznicę odzyskania niepodległości - odbyło się referendum dotyczące zmian w konstytucji.
W czwartek na stadionie PGE Narodowy w Warszawie odbędzie się debata "Wspólnie o konstytucji", która podsumuje dotychczasowe, organizowane przez Kancelarię Prezydenta spotkania regionalne w sprawie referendum.
Wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha przekazał, że podczas debaty Duda "co najmniej częściowo uchyli rąbka tajemnicy, jeśli chodzi o kwestie związane z jego zamierzeniami i planami co do treści pytań referendalnych".
"Prezydent będzie przekonywał senatorów"
Pytany o sceptycyzm polityków PiS co do inicjatywy referendum konstytucyjnego Łapiński podkreślił, że taka forma wypowiedzi obywateli jest prawem wszystkich Polaków.
- To, że pytamy obywateli w najważniejszych dla państwa sprawach, że prosimy ich o głos, jest czymś moim zdaniem bardzo cennym - wskazał rzecznik prasowy prezydenta Dudy.
Decyzja o rozpisaniu referendum na wniosek prezydenta będzie należeć do Senatu. Marszałek tej izby Stanisław Karczewski - zdaniem gościa "Kropki nad i" - "nie ukrywa tego, że zgłasza pewien sceptycyzm".
Jak powiedział Łapiński, prezydent będzie przekonywał stu senatorów, żeby zagłosowali za wnioskiem o referendum, kiedy ten się pojawi.
Rzecznik prezydenta Dudy powiedział, że idee rozpisania referendum powinny poprzeć wszystkie partie polityczne, również ta rządząca.
- Na pewno decyzja pozytywna Prawa i Sprawiedliwości byłaby pomocna - wskazał gość "Kropki nad i".
Prezydencki minister nie wykluczył również spotkania Andrzeja Dudy z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim w sprawie referendum. - Pewnie przyjdzie taki moment kiedy pan prezydent [Duda - red.] z panem prezesem [Kaczyńskim - red.] będą na ten temat rozmawiać - mówił Łapiński.
"Prezydent spotyka się z obywatelami bezpośrednio"
Zdaniem Łapińskiego obecnego pomysłu zorganizowania referendum nie można porównywać z głosowaniem, które zarządził w 2015 roku ówczesny prezydent Bronisław Komorowski. Dzień po przegranej przez niego pierwszej turze wyborów prezydenckich ogłosił chęć zorganizowania ogólnopolskiego referendum m.in. w sprawie jednomandatowych okręgów wyborczych i finansowania partii z budżetu państwa. W głosowaniu, które miało miejsce 6 września 2015 roku, frekwencja wyniosła 7,8 proc., a koszt organizacji wyniósł ponad 71 mln zł.
- Sam fakt, że ktoś ogłasza referendum, pyta obywateli o zdanie jest przecież czymś dobrym. Tylko, że tamto referendum zostało pomyślane szybko, ad hoc i na zasadzie takiej, że robione tylko dlatego, żeby zwiększyć swoje szanse wyborcze - skomentował Łapiński.
Gość "Kropki nad i" odniósł się krytyki opozycji, która zarzuca Andrzejowi Dudzie łamanie obowiązującej ustawy zasadniczej.
- Pan prezydent przestrzega konstytucji od 6 sierpnia 2015 roku, od momentu zaprzysiężenia na urząd prezydenta - odpowiedział.
Łapiński przekazał, że dotychczasowe konsultacje referendalne w całej Polsce potwierdzają potrzebę takiego głosowania.
- Prezydent spotyka się z obywatelami bezpośrednio. Wiadomo, że jak na te spotkania przyjdzie kilkaset osób, to jest dużo - mówił.
- Było 16 spotkań w każdym województwie zorganizowanych na ten temat - dodał Łapiński.
Prezydencki minister powiedział, że nawet niska frekwencja w ewentualnym referendum będzie ważnym sygnałem.
- Prezydent liczy na to, że będzie dobra frekwencja i Polacy skorzystają z prawa wypowiedzenia się w tej sprawie. A jeśli nie, to prezydent w jakiś sposób zobaczy, że Polacy może nie interesują się tymi sprawami i to jest też cena demokracji - wyjaśnił gość "Kropki nad i".
"Najważniejsze jest to, żeby znaleźć porozumienie"
Łapiński skomentował również trwający od 18 kwietnia w Sejmie protest rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych. Wysuwają oni dwa główne postulaty: wprowadzenia 500 zł dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku, i zrównanie kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. W ubiegły piątek protestujących w Sejmie odwiedził prezydent Andrzej Duda.
- Dziś najważniejsze jest to, żeby znaleźć porozumienie. Przede wszystkim znaleźć takie rozwiązania, które będą ułatwiały życie osobom niepełnosprawnym i im bliskim, którzy się nimi opiekują - mówił Łapiński.
Prezydencki minister wskazał, że Andrzej Duda spotkał się nie tylko z protestującymi w Sejmie, ale również z minister rodziny, pracy i polityki społecznej oraz jej zastępcami.
- Jest spełniony już pierwszy postulat. Są kolejne też zapowiedzi realizacji pewnych wydatków czy pewnych nakładów i środków na osoby niepełnosprawne - oświadczył.
- Prezydent mówi, że postulaty protestujących są słuszne, ale trzeba się liczyć z pewną rzeczywistością finansową i z tym, że osób niepełnosprawnych jest dość szeroka grupa, dlatego wszelkie zmiany trzeba robić z poszanowaniem wszystkich grup osób niepełnosprawnych - podkreślił Łapiński.
Przekazał, że głowa państwa wyraża dużo zrozumienia dla protestujących w Sejmie rodziców. - Pan prezydent jest tą osobą, która dostrzega to, że oni się bardzo poświęcają dla swoich dzieci, nawet wtedy kiedy są dorosłe - dodał.
"My się na wojnie nie dorobiliśmy"
Prezydencki minister w "Kropce nad i" ocenił także skutki przyjętej ostatnio ustawy Izby Reprezentantów USA.
Członkowie izby jednomyślnie, przez aklamację, przyjęli we wtorek ustawę o sprawiedliwości dla ofiar, którym nie zadośćuczyniono (Justice for Uncompensated Survivors Today - JUST), dotyczącą restytucji mienia ofiar Holokaustu.
Jeśli ustawę podpisze prezydent USA Donald Trump, sekretarz stanu będzie zobowiązany przedstawić informację o realizacji ustaleń zawartych w Deklaracji Terezińskiej. Dokument, który podpisała również Polska, jest niezobowiązującą listą podstawowych zasad mających przyspieszyć, ułatwić i uczynić przejrzystymi procedury restytucji dzieł sztuki oraz prywatnego i komunalnego mienia przejętego siłą, skradzionego lub oddanego pod presją w czasie Holokaustu.
- Ta ustawa wprost formalnie dziś Polski nie dotyczy. Natomiast ona może być później elementem pewnych nacisków politycznych na Polskę czy inne kraje - skomentował Łapiński.
W ocenie prezydenckiego ministra polskie władze powinny uświadamiać światowej opinii publicznej rolę Polski w drugiej wojnie światowej.
- Myślę, że nasza dyplomacja będzie pracować w tym kierunku, żeby we wszystkich krajach było wiadomo, a szczególnie w Stanach Zjednoczonych, że Polska była pierwszą ofiarą drugiej wojny światowej - wskazał.
- My się na wojnie nie dorobiliśmy. To nie w naszych bankach przechowywano złoto lub pieniądze po ofiarach Holokaustu - podsumował Łapiński.
Autor: PTD/tr / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24