Praca bez planu, brak pochwał i ciągła walka z innymi współpracownikami - tak według b. szefa Kancelarii Prezydenta Piotra Kownackiego wygląda rzeczywistość urzędu. - Odbiłem się od ściany. Wydawało mi się, że w Kancelarii można wiele rzeczy usprawnić. Błąd - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Piotr Kownacki pożegnał się ze stanowiskiem szefa Kancelarii w lipcu, po wywiadzie udzielonym "Dziennikowi", w którym skrytykował Lecha Kaczyńskiego i sposób funkcjonowania Kancelarii. Teraz znów zabiera w tej sprawie głos. Zdania o funkcjonowaniu urzędu nie zmienia, a jego pracownikom nie szczędzi słów krytyki.
Według Kownackiego, politycy pracujący w otoczeniu prezydenta często nie mają wystarczających kompetencji. Przyznaje też, że najbardziej wpływową osobą jest Małgorzata Bochenek. – Minister Bochenek jest sitem decydującym, o czym dowiaduje się prezydent, co trafia na jego biurko (…) Spośród polityków Kancelarii Prezydenta trudno byłoby mi znaleźć drugą osobę, która miałaby tak wielki wpływ na Lecha Kaczyńskiego - mówi b. szef Kancelarii.
Akt rozpaczy
Kownacki wspomina też swoje odejście. Po feralnym wywiadzie czekał na rozmowę z prezydentem. Nie doczekał się. – Minister Maciej Łopiński przekazał mi, że prezydent mnie nie przyjmie. Już wiedziałem, że to koniec, że z urlopu nie wrócę. Poszedłem, spakowałem szpargały, zdjęcia, wizytówki w karton i zabrałem do domu – opowiada.
Zaznacza również, że spotkał się z bardzo krytyczną reakcją innych pracowników Kancelarii. – Mówili, że tak się nie robi, że to będzie uznane za zdradę, że to nieuczciwe – twierdzi b. szef Kancelarii. Chociaż podkreśla, że w lipcowym wywiadzie nie kłamał, wiedział, co chce powiedzieć – skrytykować siebie jako szefa kancelarii, a nie atakować prezydenta. – A tu nagle zgodziłem się na taką interpretację. Zupełnie tego nie rozumiem – mówi. I podkreśla, że wywiad był "aktem rozpaczy". - Bo to był akt rozpaczy człowieka, który przyszedł do kancelarii i chciał coś zrobić, a który odbił się od ściany! - mówi gazecie.
- Wydawało mi się, że stosunkowo małym wysiłkiem można tu wiele rzeczy usprawnić. Myślałem, że można wzorce biznesowe z Orlenu przenieść do kancelarii, by znacznie lepiej działała. Błąd. Powinienem pomyśleć, że skoro wszyscy inni tego nie zrobili, to widocznie się nie da - wyznaje Kownacki.
Za mało pochwał
W krytyce pracy urzędu nie ustaje. Zauważa, że prezydent nie ma kalendarza spotkań, który pozwoliłby lepiej trzymać się planu dnia. – (…) Nie może być tak, że połowę dnia zajmuje luźna pogawędka, a resztę programu pośpiesznie upychamy, bo wtedy nic się nie udaje – dodaje.
Kiedy pojawiałem się w telewizji, ludzie podchodzili i gratulowali (…). Ale było i tak, że usłyszałem, że jestem „ku*** Kaczyńskich”, a jeden pan postanowił zrobić ze mną porządek, ale jego koledzy go powstrzymali. Piotr Kownacki
Powtarza również swoje słowa z lipca, kiedy żalił się, że prezydent często gani a rzadko chwali i przyznaje, że bolał go brak pochwał i że ze strony prezydenta nie było wystarczającego uznania za jego pracę. I że L. Kaczyński bywa w złym humorze i zirytowany, a wtedy bywa dla współpracowników przykry. Dodaje jednak, że prezydent przepraszać umie.
Ma żal, ale na wino się umówi
Kownacki ma żal do L. Kaczyńskiego, że nie rozmawiał z nim od czasu lipcowego wywiadu. – (…) Ale to jest może rodzaj kary? W każdym razie ja czuję się ukarany – zaznacza. Ma jednak nadzieję, że na emeryturze „jeszcze nieraz” spotkają się z prezydentem na winie. Zapowiada też, że w wyborach prezydenckich będzie głosował na L. Kaczyńskiego.
Co będzie robił dalej? Na razie Kownacki nie ma na siebie żadnego pomysłu. Deklaruje, że do telewizji go nie ciągnie. – Kiedy pojawiałem się w telewizji, ludzie podchodzili i gratulowali (…). Ale było i tak, że usłyszałem, że jestem „ku*** Kaczyńskich”, a jeden pan postanowił zrobić ze mną porządek, ale jego koledzy go powstrzymali – opowiada. Zaznacza jednak, że ochota do występowania na wizji przeszła mu, odkąd zaczął się w niej często pojawiać.
Bo to był akt rozpaczy człowieka, który przyszedł do kancelarii i chciał coś zrobić, a który odbił się od ściany! Wydawało mi się, że stosunkowo małym wysiłkiem można tu wiele rzeczy usprawnić. Myślałem, że można wzorce biznesowe z Orlenu przenieść do kancelarii, by znacznie lepiej działała. Błąd. Powinienem pomyśleć, że skoro wszyscy inni tego nie zrobili, to widocznie się nie da Piotr Kownacki
Obecnie pochłania go opieka nad sześciorgiem wnucząt. – Wiem, jak się zmienia pieluchę, (…) karmiłem, przewijałem, kąpałem. A teraz poznaję ursynowskie place zabaw – mówi.
Nie chce jednak żałować rozstania z polityką. – Nie płaczę nad rozlanym mlekiem – podkreśla.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24