Michał Kamiński jest oburzony brakiem reakcji prezesa PiS na wypowiedzi, które padły w obecności posłów PiS na zjeździe Polonii. - Te słowa mówią, że prezydent zginął, bo podpisał Traktat Lizboński. Jarosław Kaczyński jest w stanie relatywizować nawet obrażanie własnego brata – ocenił. Nie wykluczył też, że powiadomi prokuraturę o wypowiedziach Anny Fotygi.
Kamiński odniósł się do doniesień o marcowym zjeździe południowoamerykańskiej Polonii, na którym miały padać antysemickie teksty, skrytykowany został też – w wypowiedzi byłego posła Kazimierza Świtonia - Lech Kaczyński. W zjeździe uczestniczyli też parlamentarzyści PiS, o czym informowała telewizja publiczna.
- Słowa Kazimierza Świtonia hańbią jego, Jana Kobylańskiego i parlamentarzystów PiS. Te słowa każą zadać pytanie Jarosławowi Kaczyńskiemu, czy ludzie, którzy słuchali i nie zareagowali na słowa, cytuję "zginął prezydent, który podpisał Traktat Lizboński, odbierający suwerenność ojczyźnie, opatrzność Boża czuwa nad Polską i srogo karze tych, którzy niszczą nasz katolicki naród" znajdą się na listach wyborczych – oburzał się Kamiński.
"Jestem oburzony, że Jarosław Kaczyński nie zareagował"
Europoseł PJN uważa, że jego byli koledzy z PiS, a zwłaszcza prezes, powinni byli zareagować. - Te słowa mówią, że prezydent zginął, bo podpisał Traktat Lizboński i jego śmierć jest karą Bożą. Jestem oburzony, że Jarosław Kaczyński nie zareagował na te słowa. A nie zareagował pewnie ze strachu, ponieważ parlamentarzyści, którzy tych słów słuchali, są szefowi PiS potrzebni, bo są związani z Radiem Maryja. To pokazuje, że Jarosław Kaczyński jest w stanie relatywizować nawet obrażanie własnego brata – dodał.
Według Kamińskiego, jeśli ci posłowie znajdą się na listach PiS, to Jarosław Kaczyński „stracił moralne prawo do oceniania kogokolwiek, kto wypowiadał się na temat jego brata”.
"Kobylański jest potrzebny PiS jak powietrze"
Europoseł odniósł się także do słów Anny Fotygi, która stwierdziła, że gdy była szefową MSZ nigdy nie wysyłała listu do parlamentarzystów, w którym odradzała spotkanie z Janem Kobylańskim i przekonywała, że mogła to być „prowokacja”. O sprawie napisała "Gazeta Wyborcza".
- Złożę doniesienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Albo dokumenty zostały sfałszowane i Fotyga padła ofiarą prowokacji, albo mówi to z powodów politycznych – bo Kobylański jest potrzebny PiS jak powietrze. Politycy powinni brać także odpowiedzialność za słowa. Anna Fotyga z dezynwolturą rzuca sobie, że dokumenty mogły zostać sfałszowane – powiedział Michał Kamiński.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24