- Bracia Kaczyńscy, gdy promowali Lecha Wałęsę na stanowisko prezydenta, wiedzieli o jego przeszłości - twierdzi Waldemar Kuczyński, w tym czasie minister w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Zdaniem Jana Żaryna z IPN Wałęsa niszczył akta wskazujące, że był agentem SB.
Autorzy książki „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii” zarzucają byłemu prezydentowi, że w latach siedemdziesiątych jako TW „Bolek” współpracował z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa, a dwadzieścia lat później, już jako głowa państwa, tuszował ten fragment swojej przeszłości niszcząc akta. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Lech Wałęsa wszystkiemu zaprzecza. Między innymi argumentuje, że byłoby bez sensu niszczenie własnej teczki personalnej pochodzącej z archiwów SB, gdzie nie było żadnych podpisów i odręcznie pisanych dokumentów, a do tego istniał spis wszystkich akt.
"Wałęsa brakował akta"
Jana Żaryna z IPN argumentacja byłego prezydenta nie przekonuje. - Tak mała ilość materiałów z lat siedemdziesiątych jest wynikiem brakowania [niszczenia - red.] akt w latach dziwięćdziesiątych. Bez wątpienia inicjatorem tego był Wałęsa – stwierdził w magazynie "24 godziny".
Jak dodał, Centkiewicz i Gontarczyk [autorzy książki - red.] przekonali go, że to Wałęsa był „Bolkiem”. – Jego zdaniem autorzy dokładnie wskazują, w którym momencie Lech Wałesa zainteresował się tymi dokumentami i kiedy zostały one tak drastycznie ograniczone. - Bo najprawdopodobniej dotyczyły fragmentów niedobrych, a nie wzniosłych z jego biografii – argumentował historyk IPN.
Pytany, co sądzi o „głębokim przekonaniu” autorów książki, że tzw. teczka pracy Wałęsy [każdy TW miał dwie teczki, personalną i pracy. W tej drugiej przechowywano donosy - red.] jest w Moskwie, uciął: - Nic o tym nie wiem, IPN nie robił tam kwerendy. (PRZECZYTAJ, JAK AUTOR BRONI SWOJEJ KSIĄŻKI)
"Kaczyńscy wiedzieli o przeszłości Wałęsy"
Waldemar Kuczyński, minister przekształceń własnościowych w pierwszym pokomunistycznym rządzie Tadeusza Mazowieckiego, ostrzega pochopnymi ocenami tej sprawy.
Pytany o wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, według którego książka IPN to „cios w establishment”, stwierdził: - Kaczyński powinien być ostrożniejszy, bo ja jako świadek historii mogę powiedzieć, ze Kaczyńscy - gdy byli głównymi promotorami Wałęsy na stanowisko prezydenta na początku lat dziwięćdziesiątych doskonale wiedzieli o tym epizodzie w jego życiu. I nie przeszkadzał im – przekonuje Kuczyński.
"Paniczne telefony ze sztabu Kaczyńskich"
Na dowód przytoczył historię z drugiej tury wyborów prezydenckich w 1990 roku, kiedy w szranki stanęli Wałęsa i Stan Tymiński. - Panowało duże napięcie, z prowadzonym przez Kaczyńskich sztabem Wałęsy nie było kontaktów, i wtedy nagle Tymiński wyciąga czarną teczkę i mówi, że ma materiały świadczące, że Wałęsa był agentem. I rozpoczynają się paniczne telefony ze sztabu Wałęsy do nas, do wrogów, bo byliśmy jeszcze rządem i mieliśmy możliwości działania. Żeby zrobić coś, bo Tymiński ma potężnego haka. Żeby go przyciszyć – twierdzi były minister.
Jak dodał, nie budzi w nim paniki, że książka Cenckiewicza i Gontarczyka się ukazała. - Wałęsa jest tak wielką postacią, ze nie da rady, wszystkie fakty z jego życia muszą być odsłonięte - mówi.
"Akta na temat Wałęsy są prawdziwe"
Pytany o esbeckie fałszywki Żaryn potwierdził, że bezpieka na początku lat osiemdziesiątych produkowała część dokumentów, by zdyskredytować Wałęsę i nie dopuścić do przyznania mu Nagrody Nobla. Jednak nie ma on wątpliwości, że te akta, na których opierają się autorzy książki, są prawdziwe.
Jeden z nich głosi, że lider „Solidarności” odmówił współpracy z SB. - Oba mogą być prawdziwe, raz że donosił, raz że odmówił, a za miesiąc mógł znów donosić – uważa Żaryn.
Kuczyński takiego zaufania do Cenckiewicza i Gontarczyka nie ma. - Wiadomo, kim są autorzy. Historycy, ale o wyraźnych przekonaniach politycznych, związani ze środowiskiem, które Lecha Wałęsy bardzo nie lubi – argumentował.
Jego zdaniem przed przeczytaniem tej książki Wałęsa miał „dwa punkty wielkości” – pierwszy to „przeprowadzenie przez burze 1980 roku”, drugi – Okrągły Stół. - Ale po tej książce jest też trzeci punkt. Nie wykluczam, ze Wałęsa miał epizod współpracy z SB i uległ jej w strasznych dniach grudnia 1970 roku. A to były dni terroru. Ale on się z tego wydobył. I mnie ciekawią proporcje między dołkiem a wydobywaniem się - podsumował.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24