Członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Lech Haydukiewicz złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez szefa rady Witolda Kołodziejskiego. Jego zdaniem, Kołodziejski tak pokierował pracami rady 30 lipca, aby on nie mógł wziąć udziału w głosowaniu, w którym wybrano nowe rady nadzorcze. Tymczasem media spekulują już, kto zastąpi Piotra Farfała na stanowisku szefa TVP.
Haydukiewicz zarzuca Kołodziejskiemu, że ogłaszając w czwartek przerwę w posiedzeniu Rady nie podał czasu wznowienia obrad, czym nie dopełnił swoich obowiązków. - Po kilku godzinach oczekiwania wyjechałem do domu, wysyłając wcześniej do sekretariatu przewodniczącego rady pismo, w którym prosiłem o podanie terminu wznowienia posiedzenia w ustawowym terminie 24 godzin - napisał Haydukiewicz. Dodał też, że w czwartek przez kilka godzin "nie wydarzyło się nic, co wskazywałoby na chęć kontynuacji posiedzenia".
"Złamanie prawa"
- Moim zdaniem, kiedy pan Kołodziejski upewnił się już, że wyjechałem z Warszawy, wtedy posiedzenie zostało w cudowny sposób wznowione - twierdzi Haydukiewicz. - W moim przekonaniu Witold Kołodziejski działał z premedytacją w celu osiągnięcia konkretnego celu, jakim jest doprowadzenie do mojej nieobecności w czasie podejmowania kluczowych w funkcjonowaniu KRRiT uchwał - dodał.
Jego zdaniem, wybór rad nadzorczych, który nastąpił później dokonał się "z naruszeniem prawa". - To było złamanie prawa - uważa Haydukiewicz. Dlatego złożył do Prokuratury Okręgowej w Warszawie powiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Członkowi KRRiT nie przeszkadza nawet to, że jego głos nie mógł zablokować wyboru nowych rad nadzorczych. - Tu nie chodzi o arytmetykę. Mogli mnie przegłosować w każdej chwili, w każdej kwestii. Ale wtedy pozostałby wpis w protokole, a poza tym miałbym szerokie możliwości przekonywania - twierdzi Lech Haydukiewicz.
"Przedłużenie życia Farfała"
Witold Kołodziejski odpiera zarzuty Haydukiewicza. Twierdzi, że "są absurdalne, cała sprawa jest kuriozalna". W rozmowie z TVN24 powiedział, że posiedzenie nie było przerwane, cały czas trwało. - To pan Haydukiewicz po cichu wymknął się z Krajowej Rady po to, żeby później to wykorzystywać. Najpierw uciekł, a później, po fakcie, chciał by o wznowieniu obrad powiadomić go na piśmie. Jak jednak powiadomić na piśmie kogoś, kto jest poza biurem. Pan Haydukiewicz jest jedynym członkiem KRRiT mieszkającym poza Warszawą, który w stolicy nie wynajmuje mieszkania, bywa tylko na posiedzeniach. Jego zarzuty świadczą, że powinien się wybrać na wakacje, bo temperatura mu nie służy - uważa Kołodziejski.
- Posiedzenie KRRiT, na którym wybrano rady nadzorcze, było formalne, legalne, wszyscy byli na miejscu, nie tylko ja, ale wszyscy dyrektorzy, pracownicy biura KRRiT - twierdzi przewodniczący rady. Chodzi o przedłużenie o kilka dni czy tygodni życia pana Farfała w TVP - ocenił Kołodziejski.
Pietkiewicz nowym szefem TVP?
Wydaje się jednak, że dni Piotra Farfała w TVP są policzone, a w mediach pojawiają się nazwiska potencjalnych kandydatów na stanowisko prezesa Telewizji Polskiej. Według portalu newsweek.pl, nowym szefem telewizji publicznej zostanie Janusz Pietkiewicz, były dyrektor Teatru Wielkiego w Warszawie. Serwis twierdzi, że może on już być pewien nominacji, chociaż formalnie będzie musiał wygrać konkurs na to stanowisko.
Blisko wyrzucenia Farfała
Wybór nowych rad nadzorczych w TVP i Polskim Radiu zupełnie odmienił układ sił w mediach publicznych. Dzięki porozumieniu członków rady kojarzonych z PiS (Witold Kołodziejski, Piotr Boroń, Barbara Bubula) oraz kojarzonego z SLD Tomasza Borysiuka, można było wybrać nowe rady nadzorcze, które będą w stanie odwołać ze stanowiska p.o. prezesa TVP Piotra Farfała, związanego z LPR. Właśnie z tą partią kojarzony jest Haydukiewicz.
Źródło: TVN24, newsweek.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24