Rezolucja Parlamentu Europejskiego nie jest aktem wiążącym prawnie, ale może być elementem do uruchomienia postępowania z art. 7 Traktatu o UE, w którym mowa o nałożeniu sankcji - ocenia ekspert.
Parlament Europejski przyjął w środę rezolucję o sytuacji w Polsce. Oświadczył w niej, że jest poważnie zaniepokojony tym, iż faktyczny paraliż Trybunału Konstytucyjnego w Polsce zagraża demokracji, prawom człowieka i praworządności. Eurodeputowani wezwali polski rząd do "przestrzegania, opublikowania i pełnego oraz bezzwłocznego wykonania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego" z 9 marca 2016 r., które dotyczyło zgodności z konstytucją nowelizacji ustawy o Trybunale, a także wezwali do wykonania orzeczeń TK z grudnia 2015 r.
"Nie pociąga za sobą skutków prawnych"
Jak mówił korespondent TVN24 Maciej Sokołowski, rezolucja to przede wszystkim skutki wizerunkowe, dyplomatyczne. Zaznaczył, że to ważna opinia, ale na obecnym etapie nie pociąga za sobą bezpośrednio konsekwencji i obowiązku wykonania zaleceń PE. - Polski rząd może się do nich zastosować (podobnie jak do opinii Komisji Weneckiej), ale nie ma takiego obowiązku - dodał.
Dr hab. Tomasz Kubin z Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UŚ również przypomniał, że przyjęta przez PE rezolucja nie pociąga za sobą skutków prawnych. - To wyrażenie opinii, które jest kolejnym krokiem w działaniach instytucji europejskich w stosunku do tego, co się dzieje w ostatnich miesiącach w Polsce - mówił.
Jego zdaniem przyjęcie tej rezolucji i kontynuowanie dyskusji w negatywnym tonie nie służy Polsce. - Pod tym względem rezolucja na pewno ma negatywny wymiar polityczny. Trzeba pamiętać, że trwa wszczęta wobec Polski przez Komisję Europejską procedura ochrony praworządności. Każde oficjalne stanowisko jakiejś unijnej instytucji, tak jak w przypadku tej rezolucji, to kolejny element, który teoretycznie może uruchomić postępowanie zawarte w art. 7 Traktatu o UE, w którym mowa jest o możliwości nałożenia sankcji - mówił. Dr hab. Kubin powiedział, że PE jest jedną z instytucji, która może uruchomić postępowanie z art. 7 Traktatu o UE. - Przyjęcie tej rezolucji może w przyszłości ułatwić podjęcie takiej decyzji przez PE. Choć, co istotne, w całej rezolucji nie ma ani słowa o artykule 7, który jest bronią najcięższą, jeśli chodzi o to, co można zrobić państwom członkowskim za naruszanie wartości UE - mówił. Zaznaczył, że artykuł 7 jeszcze nigdy nie był "uruchamiany". - Nie wierzę, by doszło do etapu uruchamiania sankcji wobec Polski, ponieważ na pewnym etapie tego postępowania decyzję w tej sprawie musi podjąć Rada Europejska jednomyślnie, czyli musi się na to zgodzić 27 krajów, co trudno sobie wyobrazić - powiedział ekspert.
Dr Beata Przybylska-Maszner z Zakładu Badań nad Integracją Europejską Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu powiedziała, że "stanowisko Parlamentu wpisuje się w proces uruchomiony przez Komisję Europejską". W ocenie ekspertki rezolucja przyjęta w środę przez PE "może w pewien sposób wzmocnić Komisję Europejską w zakresie działań i przejścia do etapu w zakresie procedury przygotowawczej". Jak dodała, procedura przygotowawcza może zakończyć się wydaniem opinii przez Komisję Europejską. - A jeśli to stanowisko KE nie zostanie zaakceptowane przez rząd polski, byłaby to podstawa do przyjęcia daleko idących konsekwencji związanych z nałożeniem sankcji na Polskę - podkreśliła Przybylska-Maszner. Choć - jak zastrzegła - droga do nałożenia sankcji jest bardzo daleka.
Procedura ochrony państwa prawa
W styczniu br. Komisja Europejska wszczęła wobec Polski procedurę ochrony praworządności.
W tej chwili trwa etap pierwszy, czyli gromadzenie informacji na temat zagrożenia naruszenia prawa w Polsce. Na początku kwietnia do Polski z wizytą przyjechał wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, który odbył spotkania m.in.z wicepremierem, ministrem rozwoju Mateuszem Morawieckim, szefem MSZ Witoldem Waszczykowskim, ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą oraz prezesem TK Andrzejem Rzeplińskim. Zapowiadana jest kolejna jego wizyta, a także szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera.
Jak mówił Frans Timmermans, podstawą prowadzonego dialogu jest publikacja wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca 2015.
Jeżeli dialog okaże się nieskuteczny, zostanie uruchomiony kolejny etap, w którym Komisja Europejska przedstawia zalecenia i wyznacza terminy ich realizacji. Jeżeli Polska nie zastosuje się do tych wytycznych, w trzecim etapie Komisja Europejska monitoruje działania podjęte w kraju członkowskim. Jest też wniosek do Rady Europejskiej o stwierdzenie poważnego ryzyka naruszania wartości UE przez kraj członkowski. Ostatecznie może to skutkować sankcjami. Na to muszą zgodzić się wszystkie kraje członkowskie jednomyślnie na szczycie unijnym.
Autor: js//tka / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka / PAP