Mówił przez dwie godziny, ale posłowie nie zdołali mu zadać ani jednego pytania - tak wyglądało przesłuchanie Jaromira Netzla przed komisją ds. nacisków. Teraz o tym, czy podzieli się z sejmowymi śledczymi swoją wiedzą na temat tzw. afery gruntowej zdecyduje prokurator generalny.
Właśnie decyzją o skierowaniu do prokuratora generalnego wniosku o zwolnienie byłego szefa PZU z tajemnicy śledztwa zakończyło się czwartkowe posiedzenie komisji śledczej ds. nacisków. Wniósł o to sam Netzel, który stwierdził, iż nie będzie się mógł bronić i zeznawać w sposób, który nie spowoduje naruszenia tajemnicy śledztwa.
Chodzi o prokuratorskie postępowania, w których były szef PZU usłyszał zarzuty dotyczące m.in. zatajenia informacji o spotkaniu byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka z Ryszardem Krauzem 5 lipca 2007 r. w hotelu Marriott oraz nakłaniania do fałszywych zeznań, czym miał utrudniać wyjaśnienie przecieku z akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa w lipcu 2007 r.
Miała ona doprowadzić do postawienia zarzutów korupcyjnych szefowi Samoobrony i ówczesnemu ministrowi rolnictwa Andrzejowi Lepperowi, ale zdaniem CBA, w wyniku przecieku został on ostrzeżony. Do tej pory śledczy nie ustalili, jak do niego doszło.
Przed dwie godziny raczył nas opowieściami, które nie miały związku z pracami komisji – zwrócił się do byłego szefa PZU poseł PiS. Mówił pan o swojej sprawie (działaniach prokuratury, w skutek których Netzel usłyszał zarzuty – red.) co chciał, i teraz nie chce pan odpowiadać na nasze pytania. Skorzystał pan tylko z prawa do obrony i wybielenia się przed opinią publiczną Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk
PO do PiS: To wbijanie szpilek
Po długiej dyskusji z ekspertami, posłowie z komisji ds. nacisków, zdecydowali w drodze głosowania o skierowaniu do Prokuratora Generalnego wniosku o zwolnienie byłego szefa PZU z tajemnicy śledztwa tak, by mógł on być przesłuchany w trybie jawnym.
Oburzenia nie krył poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. - Przed dwie godziny raczył nas opowieściami, które nie miały związku z pracami komisji – zwrócił się do byłego szefa PZU poseł PiS. - Mówił pan o swojej sprawie (działaniach prokuratury, w skutek których Netzel usłyszał zarzuty – red.) co chciał, i teraz nie chce pan odpowiadać na nasze pytania. Skorzystał pan tylko z prawa do obrony i wybielenia się przed opinią publiczną – dodał.
- Pan wbija szpilki świadkowi - zareagował szef komisji Sebastian Karpiniuk z PO. A potem przekonywał, że Netzel chciał zeznawać, ale prokuratury (są prowadzone dwa postępowania, w których przewija się były szef PZU) wydały dwie różne decyzje: jedna zgodziła się, aby odpowiadał na pytania sejmowych śledczych, druga – nie.
Netzel stwierdził, że Mularczyk po raz kolejny próbuje go zdyskredytować. Wcześniej taki zarzut wysunął pod adresem posła PiS na początku posiedzenia komisji. Wtedy Mularczyk zgłosił wniosek o przesłuchanie Netzla w obecności psychiatry lub psychologa.
Nie wiadomo, czy przestępstwo miało miejsce. To jak można było postawić komuś zarzut. Tak, to można każdego zdyskredytować. A skoro to przestępstwo widmo, to jak miałbym pomagać przestępcy Jaromir Netzel
Jak bowiem stwierdził, przesłanki ku temu wynikają m.in. z tego, iż Netzel, w dniach 5-6 lipca 2007 r., gdy spotkał się z ówczesnym szefem MSWiA Januszem Kaczmarkiem w hotelu Marriott, brał silne leki przeciwbólowe, m.in. morfinę i miał ograniczoną zdolność postrzegania zdarzeń (wcześniej Kaczmarek miał rozmawiać w tym hotelu z biznesmenem Ryszardem Krauze, Netzel z kolei miał zataić informacje o owym spotkaniu, za co dostał prokuratorskie zarzuty).
Jednak ostatecznie wniosek posła PiS przepadł w głosowaniu.
Netzel postulat Mularczyka podsumował krótko: - To próba zdyskredytowania świadka. I zapewnił, że nie jest chory psychicznie. A od 4 do 6 lipca 2007 r. miał zapalenie okostnej i dlatego brał leki. - Cieszę się, że poseł Mularczyk dba o moje zdrowie, ale mogę złożyć zeznania, nie mam co do tego wątpliwości - powiedział. I zaapelował, by uszanowano to, iż stawił się przed komisją.
Netzel: Nie było przestępstwa
Potem były szef PZU dowodził, że cała sprawa jest kuriozalna. - Nie wiadomo, czy przestępstwo miało miejsce. To jak można było postawić komuś zarzut. Tak, to można każdego zdyskredytować - dowodził były szef PZU. - A skoro to przestępstwo widmo, to jak miałbym pomagać przestępcy - dodał.
Jego zdaniem całe postępowanie, w wyniku którego postawiono mu zarzuty, to rażące naruszenie prawa. Podobnie, jak słynna konferencja Jerzego Engelkinga, zastępcy Zbigniewa Ziobry, do której doszło wieczorem 31 sierpnia 2007 r. Wtedy zaprezentowano, jak były szef MSWiA przemierza korytarz w hotelu Marriott by - jak twierdził Engelking - spotkać się z Ryszardem Krauze. Odtworzono też zapisy z podsłuchów telefonicznych rozmów Janusza Kaczmarka, ówczesnego szefa MSWiA, Konrada Kornatowskiego, ówczesnego szefa policji, i ówczesnego prezesa PZU.
- To był knot - ocenił konferencję Engelkinga Netzel. I dodał: - Trzeba było jako podkład muzyczny puścić "Show Must Go On" Queen. Wtedy byłoby wiadomo, o co chodzi.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24