Zadziwiająco szybko odzyskuje zdrowie 33-letni mężczyzna, który w połowie maja w Gliwicach przeszedł pierwszy na świecie przeszczep twarzy ratujący życie. - Czuję się bardzo dobrze - to jego pierwsze słowa wypowiedziane po wypadku. I tak, jak zadziwia jego wola życia i optymizm - tak też imponuje to, czego dokonali chirurdzy. I z medycznego punktu widzenia i logistycznego to, co często jest słabością polskiego systemu zdrowia - organizacja i decyzyjność w tym przypadku były perfekcyjne.
Rehabilitacja postępuje tak szybko, że zadziwia nawet lekarzy. Na ten sukces w całym kraju pracowało kilkaset osób.
Na sali operacyjnej przez 27 godzin ponad 100-osobowy zespół, w tym 26 lekarzy, przeprowadziło pierwszy na świecie przeszczep twarzy, wykonany dla ratowania życia. Ta historia ma kilka początków.
Ważna każda sekunda
Wszystko zaczyna się w zakładzie produkującym kostkę brukową w Oławie. Grzegorz pracuje tutaj 23 kwietnia. Zajmuje się obsługą maszyny służącej do pakowania kostki. Właściciele firmy, w której doszło do wypadku konsekwentnie unikają mediów. Jej przedstawiciele informują jedynie, że trwa proces wyjaśniania sprawy. Wyjaśnia ją też prokuratura, która sprawdza, czy doszło do przestępstwa.
Zgodnie z wersją przekazaną przez przyjaciółkę poszkodowanego, chwytak od maszyny w czasie pracy zgniata głowę mężczyzny. Prawdopodobnie maszyna niespodziewanie sama się włączyła. Amputuje część twarzy - od brwi w dół.
Mężczyznę do kliniki we Wrocławiu transportuje śmigłowiec. W tym czasie na sali przygotowuje się zespół chirurgów. Odcięty fragment twarzy tkwi we wnętrzu maszyny. Zdaniem lekarzy pogotowia prokurator nie pozwala na jego przewiezienie do szpitala zanim nie zostanie sporządzona dokumentacja. Prokuratura dementuje dziś te informacje.
W tym czasie lekarze z Wrocławia ratują choremu wzrok. Z tytanowej siatki rekonstruują brakujące fragmenty oczodołu. Potem zespół zajmuje się rekonstrukcją żuchwy. Po kilku godzinach do kliniki dociera karetką amputowany fragment twarzy. Lekarze dokonują replantacji, czyli przyszycia choremu jego własnego organu. Twarz jednak obumiera, a stan pacjenta pogarsza się z każdym dniem. Lekarze szacują, że w takim stanie pacjent może przeżyć maksymalnie jeszcze tydzień.
Szczęśliwy koniec
Historia ma jednak znaleźć drugi początek. Znalazł się dawca. Jego matka uznała, że chce opowiedzieć o tym, jak oddając organy syna uratowała życie kilku osobom.
Jest jeszcze trzeci początek całej historii. Ponad 3 lata temu ministerstwo zdrowia ogłosiło konkurs na wdrożenie nowej metody leczenia - przeszczepienia twarzy. Zgłosił się tylko jeden zespół - ten, który dokonał przełomowej operacji.
Autor: mn//bgr/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24