- Ustawa o ujawnieniu raportu z weryfikacji WSI i aneksów do niego musi być uzupełniona o gwarancję praw człowieka - uznał Trybunał Konstytucyjny, uwzględniając część skargi SLD na tę ustawę. TK podkreślił, że do czasu nowelizacji ustawy prezydent musi się wstrzymać z ujawnieniem już przygotowanego aneksu do raportu.
Sędziowie podzielili niektóre wątpliwości SLD co do konstytucyjności części przepisów. Zakwestionowali m.in. brak możliwości odwołań do sądu dla osób wymienionych w raporcie oraz brak dostępu do akt komisji weryfikacyjnej dla danej osoby. Za niekonstytucyjne uznali też niewysłuchanie danej osoby z raportu przez komisję. Jednak - zdaniem sędziów - prezydent miał prawo ujawnić raport. Teraz jednak - po wyroku - z aneksem powinien się już wstrzymać.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Janusz Niemcewicz mówił, że jeśli ustawa zakładała publikację nazwisk osób, które miały dopuszczać się nieprawidłowości, to jeszcze przed opublikowaniem raportu osoby te powinny mieć zagwarantowane prawo do wysłuchania ich przez komisję weryfikacyjną, mieć dostęp do akt sprawy oraz otwartą drogę do odwołania do sądu.
"Wyrok otwiera drogę do odszkodowań"
Sędzia Niemcewicz dodał, że po wyroku TK brak jest też podstaw prawnych do podawania uzupełnień raportu co do osób prywatnych. Mówiąc o skutkach orzeczenia, sędzia podkreślił, że otwiera ono drogę dla osób wymienionych w raporcie do "żądań odszkodowawczych wskutek stosowania wobec nich niekonstytucyjnych zapisów".
"Ustawa narusza zasadę domniemania niewinności"
Trybunał uznał też, że ustawa narusza zasadę domniemania niewinności. Jak powiedział sędzia Niemcewicz, jeśli zainteresowany dopuścił się przestępstwa i nie ujawnił tego w składanym oświadczeniu, to fakt ujawnienia tego czynu w raporcie może oznaczać co najwyżej, że istnieje uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, ale nie przesądza w żaden sposób, jakie orzeczenia zostaną wydane przez sądy.
Niemcewicz powiedział również, że "osoby ujęte w raporcie są od początku stygmatyzowane społecznie", a jedynym środkiem, jakim dysponują, jest powództwo o ochronę dóbr osobistych. Jednak, jak dodał, "instrumenty cywilno-prawne nie zapewniają skutecznej ochrony zainteresowanych", gdyż przede wszystkim nie pozwalają zapobiec naruszeniu praw jednostki przez publikację raportu. Mogą one być również "niedogodne ze względu na koszty postępowania cywilnego".
"Głęboka ingerencja w sferę autonomii jednostki"
Niemcewicz podkreślił, że ustawa "godziła się" na głęboką ingerencję w sferę autonomii jednostki, przez co powstało niebezpieczeństwo zamieszczenia w raporcie informacji niezgodnych z prawdą. - Było też poważne ryzyko błędu przy opisie stanu faktycznego przedstawianych spraw - dodał sędzia.
TK podkreślił, że osoby publiczne muszą liczyć się z krytyką, ale ustawa pozwalała też na ujawnienie danych o osobach prywatnych, które - jak podkreślił Niemcewicz - "mogły liczyć na zachowanie w tajemnicy faktu ich współpracy z WSI".
Były szef WSI zadowolony
Z decyzji Trybunału zadowolony jest były szef WSI generał Marek Dukaczewski. - Trybunał potwierdził to co mówiliśmy o bardzo chaotycznym przygotowaniu i braku wiarygodności raportu. Otwiera to drogę do odszkodowań na drodze prawnej wszystkim moim kolegom, którzy czują się poszkodowani, pokrzywdzeni - powiedział w rozmowie z TVN24.
Za dobrą decyzję uznał orzeczenie TK także wiceszef sejmowej komisji ds. służb specjalnych Paweł Graś (PO). Również według niego, decyzja może stanowić dodatkowy argument dla osób, które wystąpią na drogę sądową w związku z umieszczeniem ich nazwisk w raporcie. - Zostały zakwestionowane niektóre zapisy ustawy i teraz trzeba będzie poczekać na spokojną analizę prawną, jakie to będzie miało konsekwencje zarówno dla osób, które w raporcie zostały wymienione, jak i dla ewentualnych autorów raportu - zastrzegł jednak poseł Graś.
Z kolei przedstawiciel wnioskodawców, Ryszard Kalisz z SLD, podkreślał, że nie traktuje wyroku TK jako zwycięstwa. - To nie była żadna walka z kimś. My z Macierewiczem nie walczymy. My walczymy o prawa dla ludzi, o gwarancję żeby każdy obywatel miał prawo do obrony, żeby nit nie był zaskakiwany przez państwo publikacją swojego nazwiska w jakimś kontekście, o którym nie ma pojęcia - powiedział.
Wniosek SLD: "skandaliczna" ustawa
Wniosek o uznanie ustawy za niekonstytucyjną złożył SLD. Zgodnie z zaskarżoną ustawą, prezydent po otrzymaniu raportu od szefa Komisji Weryfikacyjnej i zasięgnięciu opinii marszałków Sejmu i Senatu, mógł podać go do publicznej wiadomości.
Według SLD, ustawa złamała naczelną zasadę prawa, że rozstrzygać o czyjejś winie może tylko sąd. Inny zarzut SLD, to "skandaliczna" możliwość ujawniania danych osobowych tajnych współpracowników WSI oraz brak dostępu osób objętych badaniami Komisji Weryfikacyjnej do informacji komisji na ich temat.
Sojusz złożył też wniosek dotyczący kwestii ewentualnej niezgodności z konstytucją ustaw wprowadzonych przez rząd PiS, na mocy których powołano osobne służby wywiadu i kontrwywiadu wojskowego. Trybunał uznał je za konstytucyjne. (CZYTAJ WIĘCEJ)
16 lutego 2007 r. prezydent Lech Kaczyński ujawnił raport o nieprawidłowościach w WSI, przygotowany przez Komisję Weryfikacyjną WSI, której szefował wtedy Antoni Macierewicz.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: PAP