Zbigniew Chlebowski bronił policji, która spacyfikowała demonstrację stoczniowców pod Pałacem Kultury. – Uważam, że działała bardzo profesjonalnie. Agresja była ze strony związkowców – stwierdził w TVN24.
Podczas środowej demonstracji przed Pałacem Kultury, gdzie odbywa się kongres Europejskiej Partii Ludowej, doszło do walk z policją. Stoczniowcy podpalili opony i kukłę Donalda Tuska, w odpowiedzi funkcjonariusze użyli pałek i gazu łzawiącego. Dziesięciu związkowców trafiło do szpitala, w tym dwóch na OIOM. Przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność", Janusz Śniadek w specjalnym oświadczeniu "zdecydowanie potępił brutalną interwencję policji wobec legalnej demonstracji" oraz "kategorycznie domagał się wyjaśnienia sprawy i ukarania winnych".
Zdaniem Chlebowskiego policja nie popełniła błędu i zareagowała adekwatnie. - Policja zachowała się odpowiedzialnie i działała bardzo profesjonalnie. Związkowcy przyszli wszczynać burdy, nie demonstrować. Jeśli tak ma wyglądać chęć wyrażania własnych opinii, to ja protestuję – stwierdził.
Jak dodał, "policja jest od tego, żeby reagować" i "musi zabezpieczać bezpieczeństwo uczestników zjazdu". Pytany, czy na tak gwałtowny przebieg protestu miała wpływ inspiracja opozycji, szef klubu PO nie zaprzeczył. - Nie wiem, czy ktoś im to sugerował, ale opozycja od dawna negatywnie nagłaśniała kongres. Rzeczywiście, kilka dni wcześniej wiedziała o tym, co się wczoraj wydarzy - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24