Pięć zarzutów usłyszał w prokuraturze we Wrocławiu były komendant główny policji Zbigniew M. Podczas przesłuchania nie przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, grozi mu do 15 lat więzienia.
W prokuraturze we Wrocławiu zakończyły się czynności z zatrzymany w piątek byłym szefem policji Zbigniewem M.
Jak przekazała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, mężczyzna usłyszał pięć zarzutów.
- Panu Zbigniewowi M. zarzuca się pięć czynów popełnionych w 2024 roku. Związane są one z udziałem w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu popełnianie przestępstw skarbowych i gospodarczych, a także mających na celu utrudnianie prowadzonych postępowań karnych poprzez udzielanie pomocy przestępcom tychże czynów, przekazywanie informacji co to planowanych czynności w sprawie - powiedziała na konferencji prasowej rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, Karolina Stocka-Mycek.
- Zbigniewowi M. zarzucone jest też przyjęcie korzyści majątkowej mającej na celu usunięcie czy odsunięcie od prowadzenia pani prokurator od przedmiotowego postępowania - poinformowała i dodała: - Zbigniew M. w trakcie przesłuchania nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów, złożył wyjaśnienia, które aktualnie są analizowane przez referenta sprawy.
Prokuratura planuje złożyć do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie byłego komendanta
Były szef policji zatrzymany na lotnisku
Do zatrzymania Zbigniewa M., jak poinformował rzecznik MSWiA, doszło w piątek wieczorem "na warszawskim lotnisku Chopina po wyjściu z samolotu, którym Zbigniew M. przyleciał z Sri Lanki".
"Po wykonaniu niezbędnych czynności procesowych polegających na przeszukaniach oraz zabezpieczeniu dowodów na potrzeby prowadzonego postępowania były komendant został przewieziony do dyspozycji Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu - dodał Jacek Dobrzyński.
W sobotę rano na antenie TVN24 Dobrzyński przekazał więcej szczegółów. Jak mówił, po zatrzymaniu były szef policji "został przewieziony do miejsca zamieszkania". - Przez cały wieczór i praktycznie pół nocy agenci CBA wykonywali z nim czynności procesowe, czyli przeszukania, zabezpieczenia dowodów na potrzeby prowadzonej przez Prokuraturę Okręgową we Wrocławiu sprawy - relacjonował.
- Jeszcze w nocy mężczyzna został przewieziony do Wrocławia - dodał.
Rzecznik MSWiA przekazał, że Zbigniew M. został zatrzymany do "dużej, dość poważnej sprawy gospodarczej, wielowątkowej".
Zaznaczył, że "nie jest to pierwszy oficer polskiej policji zatrzymany do tej sprawy". Przekazał, że "sprawa ma charakter rozwojowy".
Zbigniew M. zatrzymany po raz kolejny
To ponowne zatrzymanie Zbigniewa M. Do pierwszego doszło w maju 2018 roku. Prokuratura Krajowa poinformowała wówczas, że w okresie od 1 stycznia do 10 lutego 2016 roku, a więc wtedy, gdy sprawował swoją funkcję "ujawnił trzem nieuprawnionym osobom informacje dotyczące zrealizowanych i planowanych do wykonania czynności, które zmierzały do ustalenia okoliczności popełnionych przestępstw". "Ujawniając te informacje, Zbigniew M. działał na szkodę interesu publicznego i narażał na szkodę interesu prowadzonych postępowań" - podawała prokuratura.
PK wskazała, że Zbigniew M. nakłaniał byłych dyrektorów delegatur CBA do przekroczenia uprawnień służbowych i ujawnienia informacji niejawnych związanych z prowadzonymi czynnościami operacyjno-rozpoznawczymi.
W 2021 roku do warszawskiego sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie. 14 lutego 2023 roku w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa ruszył proces byłego komendanta oraz dwóch byłych dyrektorów delegatur CBA. Toczył się on z wyłączeniem jawności.
Mówił o "Bizancjum" w KGP
Zbigniew M. był komendantem głównym policji od grudnia 2015 roku do lutego 2016 roku.
Po objęciu stanowiska wystąpił na konferencji prasowej wraz z ówczesnym wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji Jarosławem Zielińskim. W czasie spotkania z dziennikarzami zaprezentowano między innymi wyniki audytu przeprowadzonego w KGP. Wiele uwagi poświęcono w nim wydatkom poprzedników.
Aby pokazać, jak wyglądało - jak to określał wtedy ówczesny komendant główny policji - "bizancjum" pozostawione przez jego poprzedników, Zbigniew M. oprowadzał dziennikarzy po budynku, przedstawiając rzekome dowody na niegospodarność. W czasie prezentacji można było obejrzeć na przykład zawartość szafek w sali konferencyjnej czy pomieszczenia, z których korzysta szef policji.
M. zrezygnował ze stanowiska po dwóch miesiącach od powołania przez ówczesną premier Beatę Szydło. Tłumaczył swoją decyzję tym, że byli pracownicy Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji przygotowali wobec niego prowokację.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24