Jest porozumienie między przewoźnikami, blokującymi ruch na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Dorohusku, a Izbą Celną. Rozładowanie 25 kilometrowej kolejki aut, jaka utworzyła się od czwartku, potrwa około trzech dni.
W nocy z piątku na sobotę z protestującymi kierowcami rozmawiał w imieniu ministerstwa finansów Piotr Świętanowski, dyrektor Izby Celnej w Białej Podlaskiej. Przewoźnicy domagali się zwiększenia liczby celników na wschodniej granicy, co skróciłoby czas oczekiwania i usprawniło odprawę pojazdów. Kierowców zapewniono, że obsada przejść granicznych zostanie zwiększona.
Zapowiedziano również podwyżki dla celników. Na razie jednak nie podano konkretnego terminu ich realizacji. Przewoźnicy czekają na spełnienie swoich postulatów do drugiego kwietnia, jeśli do tego czasu nie uda się wprowadzić znaczących zmian, zapowiadają wznowienie protestów na całej ścianie wschodniej.
Według informacji Izby Celnej w ostatnich dniach do Dorohuska ściągnięto około 15 celników z innych miejscowości, m.in. z Białej Podlaskiej, ale to i tak nie rozwiązało problemu. Efektu nie przyniosły też poranne (w piątek) rozmowy kierowców z przedstawicielami dyrekcji Izby Celnej.
A co ze strajkiem celników?
Nie wiadomo natomiast co z akcją protestacyjną samych celników, którzy od połowy października skrupulatniej i wolniej niż zwykle wykonują swoje czynności na przejściu w Dorohusku. W weekend protest miał zostać zaostrzony. Większość celników wybiera się ponoć na zwolnienia lekarskie, albo zamierza wziąć urlop na żądanie.
Taką formę protestu nieoficjalnie zapowiadają też celnicy z Izby Celnej w Białymstoku. - Jesteśmy na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego. Rozumiem kolegów, którzy wybierają zwolnienie lekarskie - mówi Barbara Smolińska, przewodnicząca Zrzeszenia Związków Zawodowych Służby Celnej RP.
A rzecznik Izby Marzena Siemiuk przyznaje: - Jesteśmy świadomi problemu, jakim jest niedofinansowanie wschodnich przejść granicznych. W Izbie Celnej w Białej Podlaskiej potrzebujemy obecnie aż 330 nowych pracowników. Na razie ogłosiliśmy nabór na 43 miejsca. Kandydatów zniechęcają jednak oferowane pieniądze. Tuż po przyjęciu do pracy celnik dostaje na rękę około 1300 zł. rzeczniczka zdradza, że według jej informacji w 2007 roku ze służby, głównie z powodów finansowych, odeszło około tysiąca pracowników.
ŁOs
Źródło: gazeta.pl, PAP