Staliśmy się uczestnikami historii, która prawdopodobnie zdecyduje o kształcie Europy, Zachodu i całego globu - oświadczył prezydent Andrzej Duda, przemawiając do korpusu dyplomatycznego. Zwracał uwagę na kwestię inwestycji w armię i mówił o państwach, które nie wydają wiele na obronność. - W obliczu pełnoskalowej wojny tuż przy wschodniej granicy NATO i Unii Europejskiej musimy domagać się szybkiej zmiany tej krótkowzrocznej polityki - ocenił. Jego zdaniem takie oszczędności odbywają się kosztem "Litwinów, Polaków, Łotyszy, Estończyków czy Rumunów".
W czwartek w Pałacu Prezydenckim prezydent Andrzej Duda i pierwsza dama Agata Kornhauser-Duda spotkali się z szefami misji dyplomatycznych akredytowanymi w Polsce. Prezydent przypomniał, że jest to pierwsze po dwóch latach przerwy spotkanie w takim gronie. - Cieszę się, że wróciliśmy do praktyki spotkań bezpośrednich, bo zależy mi na tej formie kontaktu z państwem, rozmowy z państwem - mówił.
- Dziękuję też za całą państwa działalność w tym jakże niełatwym dla nas wszystkich czasie, w czasie pandemii, a dziś w czasie wojny, która toczy się na Ukrainie w wyniku rosyjskiej agresji - dodał.
Duda: Polska podjęła ubiegłej zimy strategiczną decyzję
- Zapewne mało kto z państwa spodziewał się przed rozpoczęciem swojej misji, tutaj u nas, w Polsce, że trafia do kraju, który znajdzie się w pierwszych miesiącach ubiegłego roku w centrum światowych wydarzeń i że nagle miasta, uważane dotąd za odległe jak Przemyśl czy Rzeszów, staną się miejscem przyjazdów i wyjazdów najważniejszych osób z państwa krajów - oznajmił prezydent.
Jak mówił dalej Duda, "staliśmy się wraz z państwem uczestnikami historii, która prawdopodobnie zdecyduje o kształcie Europy, Zachodu i całego globu na dziesięciolecia, a kto wie, może i dłużej".
Podkreślał także, że "Polska podjęła ubiegłej zimy strategiczną decyzję - w obliczu zastraszania przez Rosję sąsiadującej z nami Ukrainy postanowiliśmy, że nie będziemy neutralni wobec aktów agresji". - Kierowały mną i moimi współpracownikami dwie przesłanki. Po pierwsze uważaliśmy, że Ukraina jest w stanie skutecznie stawić czoła Rosji, o ile tylko otrzyma broń i wsparcie finansowe wolnego świata, Zachodu. Po drugie, byliśmy przekonani, że jeżeli żądania Rosji spotkają się z ustępstwami wspólnoty międzynarodowej, to Moskwa sterroryzuje całą naszą część kontynentu - kontynuował.
"Czas końca historii niestety minął"
Jak mówił dalej Duda, "barbarzyńska agresja Rosji zmusiła świat do zredefiniowania dotychczasowych układów geopolitycznych i sytuacji bezpieczeństwa międzynarodowego". - Ponowna rosyjska napaść na niepodległą Ukrainę stanowi czynnik dramatycznie zmieniający sytuację bezpieczeństwa Europy i naszych sojuszników - ocenił prezydent w czasie spotkania z korpusem dyplomatycznym.
Według niego stawka tej wojny jest dla nas wszystkich ogromna "i bez znaczenia jest tu położenie geograficzne, ponieważ obecnie niemal cały świat musi zmagać się z konsekwencjami kryzysów energetycznego i żywnościowego wywołanych przez Moskwę". - Nie oszukujmy się, celem kremlowskiego reżimu nie jest rozwiązanie, tylko zaostrzenie tych kryzysów, spowodowanie, by stawały się one coraz bardziej dotkliwe dla świata - stwierdził.
Powołując się na szacunki ekspertów mówił, że nawet 70 milionów osób na świecie jest zagrożonych głodem. - 70 milionów to więcej niż mieszkańcy Francji, to prawie dwukrotnie więcej niż cała ludność Polski. Nie wolno zamykać oczu na te fakty - ocenił.
Prezydent podkreślił, że z powodu rosyjskiego ataku i szantażu żywnościowego tym wszystkim ludziom grozi głód. - To również ich Władimir Putin wziął jako zakładników. Nie możemy pozwolić, by takie działania pozostawały bezkarne i nie spotykały się z reakcją społeczności międzynarodowej, bo stawką jest życie milionów ludzi, często już wcześniej dotkniętych bardzo trudną czy wręcz dramatyczną sytuacją - podkreślał.
Prezydent zaznaczył również, że "Polska nie uchyla się od odpowiedzialności za wypracowanie rozwiązań dla przywołanych tu wyzwań". - Stąd nasze poparcie dla porozumienia wynegocjowanego pod auspicjami sekretarza generalnego ONZ oraz gotowość do uczestnictwa w transporcie ukraińskiego zboża - oświadczył. Dodał jednocześnie, że "długoterminowo musimy jednak dokonać redefinicji naszej polityki bezpieczeństwa". - Czas końca historii niestety minął - dodał Andrzej Duda.
Prezydent o wydatkach na armię. "Musimy domagać się szybkiej zmiany tej krótkowzrocznej polityki"
Podczas wystąpienia polski przywódca odniósł się również do wyzwań związanych z bezpieczeństwem narodowym kraju. - Inwestycje w armię to inwestycje w bezpieczeństwo i stabilność nie tylko naszą, polską, ale także całej Europy, a biorąc pod uwagę rozległość NATO, można mówić, że i świata - ocenił.
Jego zdaniem "ważne, by zrozumiały to również te państwa, które pomimo decyzji podjętych podczas szczytu w Walii w 2014 roku nadal nie wydają co najmniej 2 procent PKB na obronność". - Dziś w obliczu pełnoskalowej wojny tuż przy wschodniej granicy NATO i Unii Europejskiej musimy domagać się szybkiej zmiany tej krótkowzrocznej polityki na rzecz bardziej solidarnościowego i lojalnego podejścia względem najbardziej zagrożonych sojuszników - apelował.
Dodał, że takie oszczędności odbywają się kosztem "Litwinów, Polaków, Łotyszy, Estończyków czy Rumunów". - Nie możemy tego akceptować jako sojusznicy. Sojusznicy tak nie postępują. Mówię to w imieniu państwa, które uzbrojenie dla walczącej Ukrainy przekazywało nie z magazynów przestarzałego sprzętu, tylko z własnych jednostek, odbierając je swoim żołnierzom po to, by Ukraińcy mieli czym bronić swojej ziemi i swoich domów - podkreślił.
Prezydent zaznaczył, że ważne jest utrzymanie sojuszniczej współpracy z partnerami takimi jak USA, Wielka Brytania, państwa Bukareszteńskiej Dziewiątki czy bałtyckie. - Na horyzoncie pojawiają się również nowi ważni partnerzy, jak Republika Korei, która szczególnie w ostatnim czasie staje się naszym ważnym partnerem w dziedzinie militarnej, a być może również i energetycznej. Nie ulega przy tym najmniejszej wątpliwości, że głównym gwarantem stabilności i bezpieczeństwa na obszarze transatlantyckim jest NATO - oświadczył.
Prezydent wyraził też nadzieję, że na następnym szczycie NATO w Wilnie zostaną podjęte kolejne decyzje służące konsolidacji więzi transatlantyckich oraz służące wzmocnieniu wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego. - Nie ma wątpliwości, że jeżeli grozi NATO inwazja, to grozi ona ze wschodu. W tym kontekście wszelkie rozmowy o autonomii strategicznej Europy, rozumianej w istocie jako częściowe osłabienie współpracy z USA, należy uznać już nie tylko za mrzonki, ale za idee groźne dla znacznej części kontynentu - powiedział.
"Niesprawiedliwe pokoje kończą się kolejnymi wojnami"
Duda odniósł się też do kwestii trudności w globalnych stosunkach międzynarodowych. W tym kontekście wymienił sprawiedliwość jako podstawę pokoju - "również tego, który powinien zakończyć rosyjską agresję przeciw Ukrainie". - Niesprawiedliwe pokoje kończą się kolejnymi wojnami, a my przecież wszyscy chcemy, by ta trwająca teraz i dotykająca Ukrainę w tak straszliwy sposób była ostatnia za naszego życia, naszych dzieci, wnuków i daj Boże następnych pokoleń - oświadczył.
Według niego "sprawiedliwy pokój to taki, który przywraca integralność terytorialną Ukrainy, zmusza Rosję do zaprzestania okupacji części terytorium Gruzji i Mołdawii, do wycofania wojsk z Białorusi i zaprzestania utrzymywania marionetkowego reżimu, zaprzestania zaogniania i podsycania konfliktów na Bałkanach, terroryzowania państw swojego pogranicza, sponsorowania najemników w państwach Afryki i straszenia świata głodem". - Sprawiedliwy pokój to również uznanie prawa każdego narodu do decydowania o swojej przyszłości - kontynuował.
"Wojna wiele z tych planów odłożyła w czasie, ale nie zamierzam od nich odstępować"
Prezydent zadeklarował, że Polska jest zwolennikiem Ukrainy w NATO, a także Ukrainy, Mołdawii, Albanii, Macedonii Północnej, Czarnogóry i Serbii w UE, oraz otwarcia na Bośnię i Hercegowinę. - Jestem też przekonany, że Trójmorze, Bukareszteńska Dziewiątka, polsko-ukraiński odruch braterstwa tak mocno wsparty przez naszych przyjaciół z państw bałtyckich, Czech i Słowacji, i solidarność środkowoeuropejska w obliczu wojny na Ukrainie tworzą nową tożsamość naszego regionu. Stajemy się rodziną państw i narodów tworzonych przez wspólną historię, geografię, pokrewieństwo i powiązania językowe oraz międzyludzkie na gruncie wspólnego losu - mówił dalej Andrzej Duda. Wyraził też przekonanie, że wszystkie kraje regionu zaangażują się w odbudowę Ukrainy po wojnie. - Apeluję, byśmy jako region, jako Inicjatywa Trójmorza, pracowali nad jak najszybszym włączeniem Ukrainy i Mołdawii w europejskie systemy transportowe oraz przesyłu energii i danych cyfrowych, a także nad pilną integracją tych państw ze wspólnotą europejską - wezwał prezydent. Dodał, że przed wojną na Ukrainie powstawały plany, by "Polska realizowała bardziej globalną agendę". - Chciałem nowego otwarcia z państwami Ameryki Łacińskiej, Afryki Subsaharyjskiej oraz Indopacyfiku. Planowałem też wsparte komponentem biznesowym wizyty na Bliskim Wschodzie - wymieniał. - To oczywiste, że wojna wiele z tych planów odłożyła w czasie, ale nie zamierzam od nich odstępować. To są zadania, jak wierzę, na resztę mojej prezydentury. Polska jest dużym państwem europejskim, a jej agenda musi być globalna - oświadczył.
Źródło: PAP