Sąd od prawie dwóch lat nie może odczytać aktu oskarżenia 17 osobom podejrzanym o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, zajmującej się urządzaniem nielegalnych gier na jednorękich bandytach. Do tej pory odbyło się kilkanaście rozpraw, odraczanych za każdym razem przyczyn formalnych. Ostatnio sąd po raz kolejny wyznaczył nowy termin z powodu zmiany adwokatów oskarżonych.
Sprawa toczy się przed sądem w Pleszewie w Wielkopolsce. Akt oskarżenia sporządzono już cztery lata temu. - Sprawa jest pod nadzorem administracyjnym ministra sprawiedliwości, który chce posiadać informacje, m.in. czy nie jest prowadzona przewlekle - tłumaczy prezes pleszewskiego sądu, Ireneusz Kawęcki.
Tłumaczenie może brzmieć kuriozalnie biorąc pod uwagę "liczby" sądu. Termin kolejnej rozprawy wyznaczono na 13-14 kwietnia. Do tej pory odbyło się ich już kilkanaście, ale aktu oskarżenia nie można było odczytać przede wszystkim z powodu zmian adwokatów, ich nieobecności lub nieobecności oskarżonych.
Akta sprawy liczą około 60 tomów, oskarżono w sumie 29 osób. Dwanaście z nich dobrowolnie poddało się karze i wyroki w ich sprawach już zapadły. - Osoby te zostały skazane na kary z warunkowym zawieszeniem ich wykonania oraz grzywny. Sąd orzekł również o zwrocie równowartości korzyści, które te osoby uzyskały w wyniku przestępstwa - wyjaśnia prokurator Cecylia Majchrzak.
"Proces żmudny"
Pozostałe osoby do winy się nie poczuwają. - Dlatego sąd musi przeprowadzić w każdym zakresie postępowanie dowodowe. Mamy przed sobą dość żmudny proces z udziałem ponad 700 świadków - mówi jeden z obrońców Cezary Nowakowski.
Prokuratura zarzuciła oskarżonym organizowanie i prowadzenie gier hazardowych w lokalach na terenie całego kraju. W tym celu założyli firmę, która wstawiała automaty do gier zręcznościowych, głównie w punktach usługowo-handlowych. Zdobywane w ten sposób pieniądze lokowali w innych przedsięwzięciach, m.in. zawierali fikcyjne umowy pożyczek.
- Automaty były tak ustawione, że pozwalały wygrywać tylko na początku gry. Szacuje się, że grupa ustawiła w całym kraju około 1260 takich urządzeń - mówi zastępca Prokuratora Okręgowego w Ostrowie Wlkp. Janusz Walczak.
Spirytus z rozpałki
Niektórym z podejrzanych zarzucono także nielegalny obrót spirytusem. O pranie brudnych pieniędzy oskarżeni są w tej sprawie m.in. były poseł Ziemi Kaliskiej kilku kadencji (ZSL, później PSL) Tadeusz S. i notariuszka z Jarocina.
Według prokuratury podejrzani mogli zarobić na automatach i handlu spirytusem co najmniej pięć milionów złotych. Z aktu oskarżenia wynika, że sprzedali oni około 52 tysięcy litrów skażonego spirytusu, który otrzymywali po odkażeniu rozpałki do grilla.
Były poseł i notariuszka oskarżeni są o udzielanie fikcyjnych pożyczek, które właścicielom automatów były potrzebne do legalizacji pieniędzy pochodzących z hazardu.
Za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą grozi kara do dziesięciu lat więzienia, a za udział w grupie - do pięciu lat.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24