- To będzie spokojna, mądra, przemyślana i dobrze zorganizowana demonstracja. Nie tak jak 11 listopada, gdzie niestety doszło do poważnych incydentów. Tym razem tak nie będzie - zapewniał w "Kropce nad i" Mariusz Kamiński. Wiceprezes PiS przekonywał też, że demonstracja 13 grudnia będzie zorganizowana w obronie "podstawowych wartości jakimi są wolność i suwerenność", zagrożone po berlińskim przemówieniu Radosława Sikorskiego.
- Mamy dobrze zorganizowaną służbę porządkową, współpracujemy z władzami miasta, z policją. Także nie obawiam się żadnych incydentów, a jeżeli ktokolwiek usiłowałby do takowych doprowadzić, to szybko zostanie wyeliminowany przez organizatorów zgromadzenia z manifestacji - zapowiedział Kamiński.
Ogromnym nietaktem wobec Polaków i świadectwem braku historycznej wrażliwości ze strony Radosława Sikorskiego było podkreślanie szczególnej roli Niemiec właśnie w tym procesie nowej integracji Mariusz Kamiński
Jak przekonywał wiceprezes PiS, demonstracja zorganizowana jest "w sprawie zagrożenia pewnych niezwykle ważnych wartości dla funkcjonowania społeczeństwa". - Tak, jak 13 grudnia była zagrożona wolność, demokracja i suwerenność naszego kraju, i deptana, i dławiona, tak w tej chwili, w zupełnie inny sposób, znowu zagrożone są podstawowe wartości - stwierdził Kamiński.
Jego zdaniem, wielu Polaków czuje się oszukanych wypowiedziami Radosława Sikorskiego w Berlinie, gdzie minister spraw zagranicznych m.in. wystosował do Niemiec, jako największej gospodarki UE, apel o obronę strefy euro. A to, zdaniem wiceszefa Prawa i Sprawiedliwości, będzie naruszało suwerenność Polski.
- To niedopuszczalne przemówienie. Sikorski nie jest kontrowersyjnym publicystą, który może sobie pozwolić na wygłaszanie różnych poglądów, on jest ministrem spraw zagranicznych rządu polskiego - ocenił Kamiński i dodał, że "Sikorski nie miał politycznego i moralnego mandatu, żeby wypowiadać takie deklaracje w imieniu polskiego rządu".
- Ogromnym nietaktem wobec Polaków i świadectwem braku historycznej wrażliwości ze strony Radosława Sikorskiego było podkreślanie szczególnej roli Niemiec właśnie w tym procesie nowej integracji - ocenił wiceszef PiS, komentując m.in. wizję europejskiej federacji, jaką w stolicy Niemiec przedstawił szef polskiej dyplomacji.
- O przyszłości Polski nie można decydować w gabinetach w Brukseli, bez uczestnictwa Polaków - oświadczył Kamiński.
Podpis pod Traktatem Lizbońskim to "zupełnie inna sprawa"
Monika Olejnik zapytała więc, dlaczego PiS tak bardzo obawia się wpływu Niemców na kształt Unii Europejskiej, skoro Lech Kaczyński tak dobrze rozumiał się z kanclerz Niemiec - Angelą Merkel?
- Bo wtedy ta koncepcja (scentralizowanej Unii Europejskiej - red.) nie była lansowana przez polityków niemieckich - tłumaczył Kamiński. A kiedy dziennikarka przypomniała, że tragicznie zmarły prezydent podpisując pakt klimatyczny w 2008 roku mówił, że robi to dla Angeli Merkel, polityk odparł, że "to była zupełnie inna sprawa".
- Traktat Lizboński jest zupełnie czymś innym od koncepcji ograniczania suwerenności Polski, wyrażonej wprost przez Radosława Sikorskiego - oświadczył wiceprzewodniczący PiS.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24