Polska podjęła decyzję o uznaniu za persona non grata czterech dyplomatów rosyjskich. To wyraz solidarności z Wielką Brytanią - poinformował w poniedziałek szef MSZ Jacek Czaputowicz.
Jacek Czaputowicz tłumaczył na poniedziałkowej konferencji prasowej, że wydalenie dyplomatów to reakcja na atak na byłego pułkownika rosyjskiego wywiadu GRU i brytyjskiego agenta Siergieja Skripala. Doszło do niego 4 marca w Salisbury w Wielkiej Brytanii.
- Chcę podkreślić, że decyzja jest wyrazem solidarności Polski z Wielką Brytanią - podkreślił szef MSZ.
W ocenie Czaputowicza, Wielka Brytania stała się celem "bezprecedensowego ataku, jakim było pierwsze w historii powojennej Europy celowe użycie broni chemicznej przeciwko grupie cywilów na obszarze Europy".
Jak zaznaczył minister, MSZ podjęło tę decyzję po konsultacji z premierem Mateuszem Morawieckim, "partnerami zagranicznymi" oraz "innymi instytucjami Rzeczypospolitej".
- To część szerszej reakcji społeczności międzynarodowej, w tym Unii Europejskiej i NATO - dodał.
Wyjaśnił, że informacja ta została przekazana ambasadorowi Rosji w Polsce podczas poniedziałkowego spotkania w resorcie spraw zagranicznych z wiceministrem Piotrem Wawrzykiem.
"To jest odpowiedź na agresywne działania Rosji"
Szef MSZ podkreślił, że "w tym trudnym momencie dla Wielkiej Brytanii pokazanie solidarności w postaci wydalenia dyplomatów, a więc podjęcie działań analogicznych, jakie podjęła sama Wielka Brytania (...) to jest właściwa odpowiedź na nieprzyjazne, agresywne działania Rosji".
Czaputowicz przypomniał, że 16 marca odbył rozmowę z ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Borisem Johnsonem.
- Także premier Mateusz Morawiecki rozmawiał na ten temat z premier Wielkiej Brytanii Theresą May. W czwartek i piątek na spotkaniu Rady Europejskiej w Brukseli państwa porozumiały się, że podejmą działania wychodzące poza oświadczenie. Premier Morawiecki był bardzo aktywny, przekonywaliśmy naszych partnerów do podjęcia bardziej zdecydowanych działań - podkreślił minister.
Wieczorem o wyrzuceniu dyplomatów poinformowały także Hiszpania i Węgry.
"Nie wykluczam, że część jest związana z działalnością nielegalną"
Jacek Czaputowicz nie podał nazwisk dyplomatów, którzy mają wyjechać z Polski.
- Zgodnie z zasadami relacji międzypaństwowych nie ujawniamy nazwisk tych osób - powiedział minister. Poinformował też, że termin wydalenia pracowników rosyjskiej dyplomacji ustalono na 3 kwietnia, do godziny 24.00. - Czyli jest trochę czasu, by ci dyplomaci przygotowali się do wyjazdu - dodał.
- Nie wykluczam, że część z tych osób jest związana z nielegalną działalnością prowadzoną na terenie Polski - podkreślił. Jak dodał, "zwykle tak jest, że część dyplomatów, zwłaszcza rosyjskich, w innych państwach, współpracuje ze służbami, niekoniecznie z ministerstwem spraw zagranicznych".
- My też wskazaliśmy takich dyplomatów, oni zostali uznani za osoby niepożądane w związku z tym, że ich działalność jest sprzeczna z postanowieniami Konwencji Wiedeńskiej o działalności dyplomatycznej, innymi słowy, dopuszczają się działalności niekoniecznie jedynie dyplomatycznej - doprecyzował.
"Zobaczymy, jaka będzie reakcja Rosji"
Czaputowicz został też zapytany, czy decyzja o wydaleniu czterech dyplomatów to początek sankcji wobec Rosji.
- Działania, które zostały teraz podjęte, wyczerpują to, co zostało ustalone na forach europejskich. Zobaczymy, jak dalsze relacje z Rosją będą się rozwijać. Przypomnę też, że Unia Europejska odwołała na konsultacje ambasadora w Moskwie, więc jest tutaj szerszy kontekst. Zobaczymy też, jaka będzie reakcja Rosji - wyjaśnił.
Podkreślił, iż cieszy go, że udało się "w duchu solidarności zbudować koalicję państw, które zareagowały w sposób zdecydowany na działania Rosji".
"Liczymy się z tym, że Rosja może zareagować podobnie"
Czaputowicz był też pytany, czy w związku z tą decyzją spodziewa się kontrreakcji ze strony Rosji i czy jesteśmy na nią gotowi.
- Liczymy się z tym, że Rosja może zareagować podobnie, tak jak to się stało w przypadku Wielkiej Brytanii i być może nasi dyplomaci zostaną poproszeni o opuszczenie Federacji Rosyjskiej. To jest koszt tego działania, ale uważamy, że w tym wypadku najważniejsze jest okazanie solidarności z Wielką Brytanią, a także z innymi członkami NATO i Unii Europejskiej, którzy dołączą się do tego działania - odpowiedział szef MSZ.
- Są tego koszty dyplomatyczne, ale uważamy, że należy je w tej sytuacji ponosić - zaznaczył szef polskiej dyplomacji.
Ambasador Rosji w polskim MSZ
Kilka godzin wcześniej na spotkaniu w siedzibie polskiego MSZ był ambasador Rosji Siergiej Andriejew.
- Decyzja zapadła, ale o tym oczywiście poinformuje strona polska - oświadczył rosyjski ambasador po opuszczeniu gmachu. Pytany, czy decyzja dotyczy wydalenia rosyjskich dyplomatów, odpowiedział jedynie: - Żadnych komentarzy, o tym poinformuje MSZ Polski.
Atak na Skripala i unijna odpowiedź
4 marca Siergiej Skripal - były pułkownik rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, który w przeszłości był skazany w Rosji za szpiegostwo na rzecz Wielkiej Brytanii - oraz towarzysząca mu córka Julia trafili do szpitala w stanie krytycznym. Wcześniej stracili przytomność w centrum handlowym w Salisbury. W toku śledztwa odkryto, że zostali zatruci produkowaną w Rosji bronią chemiczną typu Nowiczok. W ramach sankcji dyplomatycznych Wielka Brytania wydaliła ze swojego terytorium 23 rosyjskich dyplomatów.
W piątek premier Mateusz Morawiecki poinformował, że jest wysoce prawdopodobne, iż w poniedziałek - wspólnie z kilkoma, a może nawet kilkunastoma państwami Unii Europejskiej - Polska odpowie zdecydowanie na to, co stało się w Salisbury. Zaznaczył, że pod uwagę brane są "różne mechanizmy" działania. Odpowiedź - jak zaznaczył - ma być skoordynowana. Na ubiegłotygodniowym szczycie w Brukseli szefowie unijnych państw i rządów zgodzili się, że Rosja jest prawdopodobnie odpowiedzialna za zamach na Skripala.
Państwa członkowskie zapowiedziały też, że będą współpracować w sprawie konsekwencji, które należy wyciągnąć . W nocy z czwartku na piątek na szczycie Unii Europejskiej przywódcy zgodzili się, że odwołają na razie na miesiąc na konsultacje unijnego przedstawiciela z Moskwy.
Autor: es, JZ//kg / Źródło: PAP, TVN24