Tegoroczne wyniki rekrutacji do seminariów duchownych zaskakują. Mimo niżu demograficznego chętnych jest więcej niż w ubiegłych latach - pisze "Gazeta Wyborcza". Zdaniem niektórych duchownych może to być pokłosie wyboru i postawy papieża Franciszka.
Choć nie ma jeszcze kompletnych danych, bo rekrutacja potrwa do końca września, to już wiadomo, że liczba powołań wzrosła. Będzie 800 nowych alumnów, czyli ponad 100 więcej niż rok i dwa lata temu.
"Pozytywne zaskoczenie"
Jak pisze "Gazeta Wyborcza", w Radomiu w ubiegłym roku przyjęto tylko czterech alumnów, a w tym - 18. Na pierwszy rok w Wyższym Seminarium Duchownym w Rzeszowie - 20, o sześciu więcej niż w 2012 r. W łódzkim Wyższym Seminarium Duchownym na pierwszy rok zostało przyjętych 13 kandydatów - o dwóch więcej niż przed rokiem.
To statystyki, które trochę wymykają się prawom logiki - mówi ks. dr Wojciech Rzeszowski, sekretarz Konferencji Rektorów Seminariów Duchownych Diecezjalnych i Zakonnych. - Mogłoby się wydawać, że ze względu na niż tych chętnych będzie mniej. Ale seminarium to nie są zwykłe studia, przychodzą na nie ludzie dotknięci przez Pana Boga. Dlatego czasem zdarza się takie pozytywne zaskoczenie - mówi.
Efekt Franciszka?
Czynników może być wiele - tłumaczy "Gazecie Wyborczej" rektor Wyższego Seminarium Duchowego w Rzeszowie. Jak wymienia ks. dr hab. Jacenty Mastej, może to być pokłosie wyboru i postawy papieża Franciszka, czy też efekt akcji powołaniowych WSD lub pracy jakiegoś dobrego katechety w którejś ze szkół. - Najłatwiej powiedzieć, że to "efekt Franciszka", ale ja się z tym nie zgadzam, bo gdyby tak było, kandydaci zamiast do seminariów diecezjalnych zgłaszaliby się do jezuitów lub franciszkanów - twierdzi z kolei ks. Mariusz Rucki, prorektor WSD w Łodzi.
Jego zdaniem równolegle do postępującego zjawiska sekularyzacji w Polsce działa wiele ruchów ewangelizacyjnych. - Młodzież ma kontakt ze Słowem Bożym, czyta je, analizuje. I tak mogą rodzić się powołania - dodaje.
Jak podkreśla ks. Rucki, w Łodzi zaledwie połowa pierwszorocznych alumnów to tegoroczni maturzyści. - Reszta to, używając niezbyt fortunnego wyrażenia, tzw. spóźnione powołania, czyli osoby, które zrezygnowały z innych studiów po roku czy dwóch. Jest w tej grupie także jeden absolwent innych studiów, który jesienią obroni pracę magisterską - tłumaczy ks. Rucki.
Autor: db/ja / Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu