- Być może nie będzie powrotu do szkół przed wakacjami – mówił w weekend minister edukacji Dariusz Piontkowski. A równocześnie premier Mateusz Morawiecki zapowiedział odmrożenie żłobków, przedszkoli i szkół dla najmłodszych. Nauczyciele są zaniepokojeni.
- Być może nie będzie powrotu do szkół przed wakacjami. Teraz nie jesteśmy w stanie stwierdzić tego na 100 procent. Trzeba jeszcze trochę poczekać – powiedział minister edukacji Dariusz Piontkowski w weekend w rozmowie z Interią. I dodał, że "w jakimś momencie" w uzgodnieniu z ministrem zdrowia wyda odpowiednie decyzje.
Na te decyzje z niepokojem czekają rodzice 4,5 mln polskich uczniów oraz około 600 tys. nauczycieli.
Stan na teraz jest taki: przerwa w normalnych zajęciach dydaktycznych trwa do 26 kwietnia. Teoretycznie po tej dacie dzieci miałyby wrócić do placówek oświatowych, tylko już wiadomo, że to mało prawdopodobne.
Najpierw lasy, szkoły muszą poczekać
W czwartek 16 kwietnia premier Mateusz Morawiecki poinformował, że placówki oświatowe w części będą mogły zostać otwarte w trzeciej fazie "odmrażania gospodarki". A to na pewno nie nastąpi do niedzieli 26 kwietnia, bo dopiero dzisiaj, m.in. wraz z otwarciem parków i lasów, rozpoczęła się faza pierwsza.
Premier tłumaczył też, że nie chodzi o powrót do szkół wszystkich dzieci, a przede wszystkim o zapewnienie opieki tym najmłodszym – w żłobkach, przedszkolach i klasach 1-3. Minister zdrowia Łukasz Szumowski zauważał z kolei, że nie chodzi o rozpoczęcie normalnych lekcji, a o zajęcia opiekuńczo-wychowawcze dla dzieci tych rodziców, którzy nie mają z kim ich zostawić, gdy idą do pracy. Szczegóły tych rozwiązań nie zostały jeszcze wypracowane. Mamy je poznać w tym tygodniu.
Z informacji tvn24.pl wynika, że nawet te zajęcia opiekuńcze rozpocząć miałyby się nie wcześniej niż w połowie maja. Naciski, by zaczęły się wcześniej, wiążą się z próbą przeprowadzenia wyborów prezydenckich 10 maja.
– To by wyglądało niepoważnie: szkoły zamknięte na cztery spusty, bo to niebezpieczne, a wybory jakby nigdy nic – usłyszeliśmy od polityka PiS.
Jednak nawet częściowy powrót do placówek oświatowych rodzi spore komplikacje i dlatego rządzący zwlekają z ogłoszeniem decyzji w tej sprawie.
Do przedszkolaka w przyłbicy
- Kierunek myślenia, by już nie wracać do szkół na normalne zajęcia, generalnie uznajmy za dobry – mówi Marek Pleśniar z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO), które zrzesza około 5 tys. dyrektorów szkół i liderów oświatowych. – Równocześnie, gdy słyszmy o częściowym odmrożeniu placówek, trudno nam to sobie wyobrazić. Jak wprowadzić w szkołach odpowiednie procedury? Czy wszyscy będą musieli chodzić w maseczkach? Jak witać dzieci żłobkowe i przedszkolne w przyłbicach i maskach tak, by ich nie wystraszyć? Przecież to właśnie powinno nas czekać, jeśli nauczyciele będą musieli wrócić do pracy. Rząd oczekuje, że będziemy zachowywać dystans społeczny i słusznie, ale w placówkach oświatowych to może być prawdziwe wyzwanie, a przecież ciągle słyszmy, że szczyt zachorowalności dopiero przed nami.
Pleśniar zauważa, że otwarcie placówek oświatowych to zobowiązywanie nauczycieli, by poszli do pracy, do obcych ludzi. – Jakie środki ochronne przewiduje rząd? Uważam, że powinny być podobne do tych w służbie zdrowia, np. testy na koronawirusa dla pracowników oświaty powinny być powszechne – mówi Pleśniar.
I dodaje: - Gdyby zaistniała taka konieczność, należy rzeczywiście rozważyć wprowadzenie opieki w pierwszej kolejności dla dzieci pracowników służb publicznych, którzy muszą pracować w tych ciężkich czasach.
Czyje dzieci wrócą do szkół?
To właśnie lista profesji, dla których powinny być w pierwszej kolejności otwarte placówki oświatowe, jest kłopotliwa. – Boimy się, że skończy się tak jak zawsze, to znaczy pod pozorem zostawiania nam swobody, minister powie: o wszystkim decyduje dyrektor – mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Dzieci lekarzy, pielęgniarek z pewnością potrzebują teraz naszego wsparcia. Kto jeszcze? Tu się zaczynają schody – dodaje.
Broniarz zauważa, że przed nauczycielami olbrzymie wyzwania wychowawcze. – Jeśli w tym roku szkolnym już nie wrócimy do normalnej nauki, to pytanie, czy uda nam się utrzymać zaangażowanie dzieci i młodzieży w zdalnej edukacji, czy utrzymamy dyscyplinę – wyjaśnia szef ZNP. – Robi się coraz cieplej, co zawsze utrudniało naukę, do tego dochodzi potężne zmęczenie psychiczne związane z izolacją, część rodziców wróci do pracy i nie będzie mogło pomagać w takim stopniu jak dotąd w zdalnej nauce. Nie wiemy też, z jaką reakcją młodzieży spotka się przesunięcie ich egzaminów na bliżej nieokreślony termin. One wciąż mogą zostać odwołane – przypomina.
Zajęcia edukacyjne w szkołach zawieszono 12 marca, początkowo przerwa miała trwać dwa tygodnie, ale szybko okazało się, że niezbędne będzie jej przedłużenie. 25 marca oficjalnie rozpoczęła się edukacja zdalna – od tego czasu nauczyciele są zobowiązani do realizacji podstawy programowej, mogą też wystawiać uczniom oceny.
Egzamin na maturzystach
W tym tygodniu naukę zakończą maturzyści. Dla nich koniec roku szkolnego przypada bez zmian 24 kwietnia. Pierwszy raz w historii polskiej szkoły oceny końcowe wystawiono im zdalnie.
- Jeśli to było możliwe w ich przypadku, da się też zrobić w przypadku młodszych dzieci, choć oczywiście będzie to olbrzymie wyzwanie. W pewnym sensie nauczyciele zdają na nich egzamin – mówi Broniarz.
Przesunięte z powodu epidemii COVID-19 egzaminy zewnętrzne - matura i egzamin ósmoklasisty - odbędą się nie wcześniej niż w czerwcu. Uczniowie o ich terminie dowiedzą się nie później niż trzy tygodnie przed nową datą.
Z naszych informacji wynika, że obecnie najbardziej prawdopodobny scenariusz to zakończenie zajęć dydaktycznych zgodnie z planem – 26 czerwca (choć zdalnie), a dopiero następnie przeprowadzenie egzaminów ósmoklasisty, zawodowych i matur. To przesunęłoby terminy rekrutacji do szkół średnich oraz na uczelnie, ale decyzji o nowych terminach jeszcze nie ma.
Rząd niechętny jest za to wydłużaniu roku szkolnego i kontynuowaniu nauki w czasie wakacji.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock