Funkcjonariusz Lasów Miejskich z zimną krwią zastrzelił w poniedziałek w Warszawie łosia. - Złamał prawo - nie ma wątpliwości karnista Marian Filar, choć zastrzega, że nie zna dokładnie okoliczności zdarzenia. Łowczy, który dokonał egzekucji, na pewno nie powinien strzelać na ulicy. Ponadto, nie powinien także zabijać łosia, jeśli ten nie stanowił rzeczywistego zagrożenia. Prokuratura jeszcze nie zdecydowała, czy wszcząć śledztwo.
Zgłoszenie od internauty
Film z egzekucji (UWAGA, DRASTYCZNE ZDJĘCIA!) przysłał nam na Kontakt TVN24 nasz internauta Krzysztof.
Łosiem chodzącym ulicami warszawskiego Ursusa (okolice ul. Kościuszki) zająć się miała straż miejska. Do pomocy wezwała myśliwego.
Ten jednak zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał. Do spokojnie stojącego zwierzęcia strzelił z zimną krwią - nie pociskami usypiającymi, a ostrą amunicją.
Zwierzę w katuszach zmarło na miejscu.
- Wszyscy byliśmy w szoku - opowiada Krzysztof. - Łoś był łagodnie nastawiony, spacerował i skubał liście z drzew. Myśliwy jednak, zastrzelił go z pełną premedytacją. Na miejscu, oprócz mężczyzny strzelającego do zwierzęcia byli strażnicy miejscy.
"Nie można strzelać na ulicy!"
- Nie powinien strzelać ostrą amunicją na ulicy - ocenia Marian Filar. Karnista powołuje się na przepisy prawa łowieckiego oraz ustawę o ochronie zwierząt. Art. 51. tego pierwszego mówi, że nie można strzelać do zwierzyny w odległości mniejszej niż 100 metrów od zabudowań
Kto strzela do zwierzyny w odległości mniejszej niż 500 m od miejsca zebrań publicznych w czasie ich trwania lub w odległości mniejszej niż 100 m od zabudowań mieszkalnych, podlega karze grzywny Prawo łowieckie, art. 51., ust. 1., pkt. 1.
Karnista zaznaczył ponadto, że ustawa o ochronie zwierząt stwierdza, że ostrą amunicją można do nich strzelać, jeśli zachodzi rzeczywiste, bezpośrednie, a nie hipotetyczne zagrożenie. Ustawa o ochronie zwierząt w art. 23., ust. 1. stanowi, że zwierzęta, które stanowią zagrożenie dla życia, zdrowia lub gospodarki człowieka, mogą być zwalczane. - Tutaj do tego chyba nie doszło - powiedział Filar, zaznaczając, że należy zbadać wszystkie okoliczności zdarzenia.
Zwierzęta, które stanowią zagrożenie dla życia, zdrowia lub gospodarki człowieka, mogą być zwalczane. Art. 23., ust. 1. ustawy o ochronie zwierząt
O złamaniu tego przepisu mówił także na antenie TVN24 Wojciech Muża z Towarzystwa Opieki nad zwierzętami. - Jesteśmy zbulwersowani i będziemy domagać się dyscyplinarnego zwolnienia tego pracownika Lasów Państwowych - podkreślił.
"Łoś mógł wpaść w panikę"
Marek Duszyński z Polskiego Związku Łowieckiego w rozmowie z TVN24 przyznał, że wymowa filmu nadesłanego przez internautę jest bulwersująca. Dodał jednak, że zapis jest zbyt krótki, aby na jego podstawie można było ocenić sytuację. - Należy wyjaśnić całokształt przed ferowaniem wyroków - apelował. Jego zdaniem trudno ocenić, jak zwierzę zachowywało się zanim zaczęto je nagrywać. - Z naszych informacji wynika, że był agresywny - zapewnił.
Duszyński podkreślił, że łoś jest największym zwierzęciem kopytnym żyjącym w Polsce, a jego populacja wciąż rośnie z uwagi na pełną ochronę tego gatunku. To według Duszyńskiego powoduje, że zwierzę stanowi coraz większe zagrożenie dla gospodarki rolnej i leśnej, ale także w ruchu komunikacyjnym. Coraz częściej łosie zapuszczają się do miast. - Są to zwierzęta duże, a przy tym mało odporne na stres. Łoś przy kontakcie np. z ruchem ulicznym wpada w panikę, może stać się agresywny - wyjaśnił łowczy.
Snajper stanie przed sądem łowieckim?
Zdaniem łowczego film wskazuje na to, że powinny zostać zastosowane w tym przypadku inne środki. - Nikt nam jednak nie zagwarantuje, że ten łoś nie zachowywał się inaczej przed zdarzeniem - mówił na antenie TVN24.
Zapytany, co może grozić osobom odpowiedzialnym za zastrzelenie łosia, Duszyński powołał się na ustawę o ochronie zwierząt. - Jeśli funkcjonariusze, którzy podjęli decyzję o zastrzeleniu łosia naruszyli prawo, może im grozić nie tylko odpowiedzialność służbowa, ale też karna - wyjaśnił. Z kolei jeśli chodzi o strzelającego, to jeśli okaże się on członkiem PZŁ, a środki przez niego podjęte nieadekwatne, odpowie przed rzecznikiem dyscyplinarnym i sądem łowieckim.
Ostra amunicja w środku miasta
Urzędnicy Lasów nieoficjalnie zapewniali, że otrzymali zgłoszenie, że łoś był agresywny. Co innego pokazuje jednak film z miejsca zdarzenia. Kontrowersje wzbudza także to, że leśnik strzelał w środku miasta, na niezabezpieczonym terenie, mimo że w okolicy przechodzili ludzie. PRZEZYTAJ RELACJE INTERNAUTÓW, KTÓRZY OBSERWOWALI ŁOSIA
Materiały dotyczące zdarzenia dotarły od służb obecnych na miejscu do prokuratury we wtorek około godziny 16. Jak powiedziała rzecznik prokuratury okręgowej Katarzyna Szeska, decyzję, czy rozpocząć śledztwo w sprawie - np. przesłuchać łowczego - prawdopodobnie w środę podejmie Prokuratura Rejonowa Warszawa Ochota.
Tragiczne skutki pogoni
A jak może się skończyć brak ostrożności w podobnych sytuacjach, najdobitniej pokazała śmierć weterynarza w 2000 roku podczas obławy na zbiegłego z cyrku tygrysa. Zginął po tym, jak w głowę postrzelił go policjant celujący do zwierzęcia.
Źródło: Kontakt TVN24, TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt TVN24