Niemiecki satyryk Jan Boehmermann ostro skrytykował niemiecką kanclerz Angelę Merkel w pierwszym wywiadzie, którego udzielił od czasu wybuchu tzw. "afery satyrycznej". - Zostałem wyfiletowany przez kanclerz- powiedział komik.
- Jestem bardzo ciekaw, kto będzie śmiać się jako ostatni - wyznał Jan Boehmermann, niemiecki satyryk, wobec którego niemiecka prokuratura prowadzi śledztwo z paragrafu 103. niemieckiego kodeksu karnego (StGB). Chodzi o zarzut znieważenia głowy państwa bądź wysokich przedstawicieli władz innego kraju. Jest to pierwszy wywiad, jakiego Boehmermann udzielił odkąd wybuchła tzw. "afera satyryczna".
- Kanclerz nie może się wahać w przypadku wolności słowa. Zamiast tego, zostałem przez nią wyfiletowany i podany neurotycznemu despocie do herbaty. Zrobiła ze mnie niemieckiego Ai Wei Weia - ocenił Boehmermann kontrowersyjną decyzję Merkel.
W wywiadzie magazynu dołączonego do dziennika "Die Zeit", komik opowiedział o rzeczywistości życia w pełnej izolacji, na którą zdecydował się po wybuchu afery.
Przerwa od mediów
Boehmermann wycofał się z życia medialnego i publicznego dwa tygodnie temu, po tym jak prokuratura federalna otrzymała zgodę na wszczęcie przeciwko niemu śledztwa o obrazę głowy innego państwa. Przestępstwa satyryk miał się dopuścić podczas jednego z odcinków swojego programu "Neo Magazine Royal", emitowanego na ZDF neo (kanał należący do telewizji ZDF), odczytał wiersz - powszechnie uznany za pamflet - zawierający liczne epitety pod adresem tureckiego prezydenta, Recepa Tayyipa Erdogana.
Jego show telewizyjne zostało zawieszone do 12 maja. Także audycja radiowa "Sanft und Sorgfaeltig", emitowane przez RBB, a którą prowadził wspólnie z muzykiem i showmanem Ollim Schulzem, została zawieszona.
Jak pisze tygodnik "Der Spiegel", w ostatnim czasie 35-letni komik coraz częściej publikuje lakoniczne komentarze na mediach społecznościowych.
Autor: tmw//gak / Źródło: Die Zeit, Der Spiegel