Policja przeszukuje kasety z nagraniami z kamery zainstalowanej na fasadzie domu Amy Winehouse. Detektywi chcą wiedzieć, czy piosenkarka wyszła z domu w ostatnich godzinach jej życia. Zdecydowali się na to po tym, jak prokuratura przesłuchała mężczyznę, który twierdzi, że w nocy przed śmiercią pomógł jej kupić kokainę i heroinę u dilera. Przyczyna śmierci 27-latki wciąż nie jest znana.
Rodzice Amy Winehouse uważają, że gwiazda była w domu całą noc. Mówią, że jej ochroniarz najpierw oglądał razem z nią filmy, a gdy poszedł do swojego pokoju słyszał ją, bo długo grała na perkusji.
Tymczasem wczoraj prokuratura przesłuchała 56-letniego Tony'ego Azzopardi, który twierdzi, że piosenkarka kilka godzin przed śmiercią poprosiła go, by pomógł kupić jej leki, kokainę i heroinę, za co zapłaciła 1,2 tys. funtów. Znała go od dawna, bo z usług mężczyzny korzystał jej były mąż Blake Fielder-Civil, a potem także ona, gdy uzależniła się od alkoholu i narkotyków.
Policja sprawdza nagrania z kamer
Jak podaje "Daily Mirror", pod wpływem tych zeznań policja zdecydowała się na przeszukanie nagrań z przydomowej kamery Winehouse. Planuje także przyjrzeć się kasetom z nagraniami innych kamer w okolicy, by "prześledzić ruchy gwiazdy w nocy przed jej śmiercią".
- To żmudna operacja, która wymaga przebrnięcia przez kilkadziesiąt godzin materiału - gazeta cytuje swoje źródło ze Scotland Yardu.
Dom Amy w Camden w północnym Londynie pilnują funkcjonariusze policji, najbliższy teren jest ogrodzony taśmami policyjnymi.
Przyczyna śmierci wciąż nieznana
Winehouse znaleziono martwą w jej łóżku w londyńskim domu 23 lipca. Przyczyna jej śmierci po sekcji zwłok nie została wyjaśniona. Wyniki toksykologiczne mają być podane do wiadomości do końca sierpnia.
Policja powiedziała, że nie było żadnych aresztowań związanych ze śmiercią Amy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Universal Music