42-letni ojciec 3,5-miesięcznych bliźniąt z Zabrza, które trafiły we wtorek do szpitali, został aresztowany. Wcześniej prokuratura postawiła mu zarzut poważnego uszkodzenia ciała. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Syn, którym się opiekował, jest w ciężkim stanie. Stan córki lekarze oceniają jako dobry.
O trzymiesięcznym areszcie dla ojca bliźniąt zdecydował w piątek po południu sąd. Informację podał w sobotę rzecznik zabrzańskiej policji, Marek Wypych.
- Mężczyzna usłyszał zarzut poważnego uszkodzenia ciała, które realnie zagraża życiu. Oskarżony złożył obszerne wyjaśnienia. Nie przyznał się do tego czynu - informowała jeszcze w piątek prokurator Joanna Kosińska z prokuratury rejonowej w Zabrzu.
Chłopiec z poważnymi obrażeniami
Syn mężczyzny trafił do szpitala we wtorek. Przebywa w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
- Z badań wynika, że ma ciężki uraz ośrodkowego układu nerwowego. Zmiany, które mogą świadczyć o jakimś tzw. urazie nieprzypadkowym. Jeżeli chodzi o prognozy to trudno powiedzieć, dlatego że urazy dotyczące ośrodkowego układu nerwowego są nieprzewidywalne - informuje dr Ludwik Stołtny, kierownik oddziału anestezjologii i intensywnej terapii szpitala, do którego trafił chłopczyk.
Matka: "Dziecko nie było bite"
Do szpitala trafiła również córka mężczyzny.
- Dziewczynka jest w stanie dobrym, przyjmuje samodzielnie pokarm, nie ma większych odchyleń od stanu prawidłowego. Niedługo powinna zostać wypisana ze szpitala - powiedział dr Jacek Karpe, lekarz naczelny Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego Nr 1 w Zabrzu.
W to, że obrażenia chłopca spowodował jego ojciec nie wierzy matka dziecka.
- Dziecko nie było bite, nie będzie bite i nie jest bite. Bo ja na to nie pozwolę. Ja znam tego człowieka, ja z nim żyłam. To jest ojciec dzieci. Sam mówił: "Jak takie dziecko można uderzyć?" - mówi.
"Oni sobie nie życzyli pomocy"
Sąsiedzi zapewniają, że nic nie wiedzieli.
- Oni sobie nie życzyli pomocy - mówi o rodzinie pani Dorota, sąsiadka.
- On powiedział, że sobie radzi świetnie. Tak samo mama bliźniaków dzwoniła do mnie i prosiła, żeby nie chodzić, nie pomagać, bo on sobie radę daje - opowiada pani Dorota.
Dzieci trafiły do szpitala w czasie, gdy opiekował się nimi ojciec. Matka w tym czasie pracowała w Niemczech. Wróciła, gdy dowiedziała się, co się stało.
Mężczyzna został doprowadzony do prokuratury w Zabrzu:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: mi/i/ejas/mz/kwoj / Źródło: TVN24 Katowice,PAP
Źródło zdjęcia głównego: KMP w Zabrzu