7 marca 2019 roku jest już datą historyczną. Tego dnia Mieczysław Koral wyszedł do domu w Rudzie Śląskiej ze szpitala w Zabrzu, gdzie przez kilka miesięcy żył ze sztucznym sercem. Oznacza to, że z powodzeniem przeszedł pionierską w Polsce operację - marzenie profesora Zbigniewa Religi, który zmarł 8 marca 2009 roku. W listopadzie przeszczepiono mu już prawdziwe serce, teraz - po rocznym pobycie - mógł opuścić szpital.
Pierwsze polskie sztuczne serce biło w piersi Mieczysława Korala, 67-latka z Rudy Śląskiej. - Moje serce było tak zniszczone, że moglibyśmy się już dzisiaj nie spotkać. Lekarze mnie zachęcili, żeby zaryzykować operację - powiedział nam mężczyzna.
Jak mówił w Faktach TVN w lipcu zeszłego roku, tuż po wszczepieniu urządzenia, to ryzyko polegało na tym, czy umrze dzisiaj, czy za miesiąc.
Spędził w sumie niemal rok w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. To w tym szpitalu w 1985 roku, pod kierownictwem Zbigniewa Religi, przeprowadzono pierwszy przeszczep serca. Było to serce od dawcy, a Religa marzył o sztucznym organie.
Przypomniał o tym dzisiaj w rozmowie z nami Michał Zembala (syn profesora Mariana Zembali), który wykonał zabieg wszczepienia sztucznego serca. - To dla nas radosny dzień - mówił w czwartek Zembala.
Drugie serce pana Mieczysława częściowo "biło" w plecaku. Musiał w nim nosić kompresor i zasilacz, połączone z plastikowymi komorami w płucach. Plecak ważył sześć kilogramów i trzeba było zmieniać baterie.
W ten sposób pan Mieczyslaw czekał na swoje trzecie serce - naturalne, które dostał w listopadzie. Teraz nie może się doczekać, kiedy wsiądzie za kierownicę. Uwielbia jeździć samochodem. Czeka go długa rehabilitacja i branie leków, ale dzisiaj w domu najpierw szarlotka.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice