Violetta Villas tuż przed śmiercią cały swój majątek przepisała Elżbiecie B., która się nią opiekowała. Teraz jej syn walczy o odzyskanie domu. Jak nieoficjalnie dowiedziała się reporterka TTV, biegli orzekli, że w trakcie podpisywania testamentu piosenkarka nie była świadoma swoich czynów. Wobec jej opiekunki prokuratura prowadzi również inne śledztwa: oskarża ją, że znęcała się nad Villas oraz nie udzieliła pomocy w stanie zagrożenia życia.
Violetta Villas, światowej sławy artystka zmarła 3 lata temu. Przez ostatnie lata jej życia mieszkała wraz z Elżbietą B. Kobieta miała się nią opiekować. Ale sposób, w jaki to robiła, wzbudzał wiele kontrowersji. Jeszcze za życia piosenkarki pojawiały się plotki, że kobieta znęca się nad nią oraz upija ją. Piosenkarka poważnie chorowała, miała m.in. marskość wątroby, pęknięty mostek, złamaną kość udową oraz chorobę krążenia. Mimo to, Elżbieta B. miała nie zapewniać jej regularnej opieki medycznej.
Villas nie rozumiała, że przepisuje dom opiekunce?
Tuż przed śmiercią Villas swojej opiekunce przepisała cały swój majątek. Oburzony tym faktem syn diwy sądownie stara się odzyskać to, co w jego mniemaniu należy się właśnie jemu. Jak nieoficjalnie dowiedziała się reporterka TTV, biegli właśnie wydali opinię w tej sprawie. Według nich, artystka spisywała testament z wyłączeniem świadomości. Oznacza to, że nie wiedziała, co robi, oddając wszystko opiekunce.
Sprawa toczy się w sądzie w Świdnicy. Pracownicy samo powstanie opinii biegłych potwierdzają. - Jeżeli chodzi o treść opinii, nie mogę zdradzić szczegółów. Postępowanie prowadzone jest z wyłączeniem jawności - ucina Agnieszka Połyniak z tamtejszego sądu.
Opiekunka: Kochałam panią Violetkę. Ona kochała mnie
O wyłączenie jawności wnioskowała sama opiekunka. To ona miała wykorzystać stan psychiczny Villas w trakcie podpisywania przez artystkę testamentu. Według nieoficjalnych informacji jakie zdobyła dziennikarka TTV, Villas już wcześniej miała pewne problemy ze zdrowiem psychicznym. Dwukrotnie miała przebywać w szpitalu.
O ocenę całej sytuacji reporterka TTV zapytała samą Elżbietę B. Kobieta mieszka teraz w domu odziedziczonym po piosenkarce. Jak ona komentuje doniesienia, jakoby miała niedostatecznie opiekować się diwą? - Wcześniej, przed śmiercią nic nie wskazywało na to, że powinnam wezwać pomoc. Siedziała, paliła papierosa, opowiadała dowcipy... Dopiero później się położyła. Zdziwiłam się, że długo drzemie, więc poszłam ją obudzić. To był finał - wspomina opiekunka.
I zapewnia, że jak tylko Villas źle się poczuła, ta wzywała lekarza. - Ja nie wiem, skąd biorą się te zarzuty. Ja się nad nią nie znęcałam. Nie wykorzystywałam jej. Ja kochałam panią Violetkę, a ona kochała mnie - przekonuje.
Opiekunka oskarżona o znęcanie
Nie boi się również wyroku, który niedługo ma zapaść w sądzie w Świdnicy. - Pani Elżbieta B. jest oskarżona o popełnienie dwóch przestępstw na szkodę pani Violetty Villas. Pierwszy dotyczy psychicznego i fizycznego znęcania się nad Violettą Villas w okresie ostatnich trzech lat jej życia, drugi zarzut dotyczy nieudzielenia jej pomocy w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, czyli nie wezwanie do niej jako osoby chorej, cierpiącej pomocy medycznej - informuje Ewa Ścieżyńska z tamtejszej prokuratury okręgowej.
Autor: S. Widziak, mir / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TTV