Przyznała się do błędu, co jest rzadkie w Polsce. Ja bym poszedł o krok dalej i przeprosił. Słowo przepraszam nie jest słowem uwłaczającym, raczej ludziom pomaga niż im szkodzi - mówił o profesor Małgorzacie Gersdorf w "Jeden na jeden" Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.
W poniedziałek I prezes Sądu Najwyższego prof. Gersdorf pojawiła się w Pałacu Prezydenckim podczas uroczystego ślubowania od sędziego nowego Trybunału Konstytucyjnego Justyna Piskorskiego. We wtorek pojawiło się oświadczenie rzecznika SN, w którym tłumaczono, że obecność u prezydenta "było bezrefleksyjnym krokiem".
- To był błąd, że poszłam tam na nominację sędziego, który jest sędzią nominowanym po sędzim dublerze. To umknęło mi. Ale to nie jest aż taki błąd, żeby mnie obrzucać wyzwiskami - powiedziała we wtorek "Faktom" profesor Małgorzata Gersdorf.
"Dziecinne" oświadczenie Sądu Najwyższego
Obecność prof. Gersdorf w Pałacu Prezydenckim była tematem rozmowy z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, prezesem PSL, w programie "Jeden na jeden" TVN24.
- To oświadczenie wydaje mi się większym błędem niż sama obecność, niż pójście na zaprzysiężenie. To jest przykre - ocenił Kosiniak-Kamysz. - Nie chciałbym dołączać do tego chóru, który od wczoraj krzyżuje panią prezes - dodał.
Prezes PSL uznał, że "dziecinne jest oświadczenie" rzecznika SN, a obecność w trakcie zaprzysiężenia sędziego, co do którego są poważne wątpliwości konstytucyjne, jest "ewidentnym błędem".
- Widząc panią prezes, która protestowała i mówiła o niezgodności z konstytucją wielu ustaw, które są przyjmowane, o tym, żeby sędziowie trzymali się twardo i nie ulegali presji, to ręce opadają, jak się widzi panią prezes, stojącą podczas zaprzysiężenia sędziego, wobec którego są tak duże wątpliwości konstytucyjne - podkreślił poseł PSL.
Zdaniem posła PSL, obecność prof. Gersdorf "nie służy wizerunkowi" środowiska sędziowskiego, jednak oskarżania jej, że zdradziła swoje środowisko, według Kosiniaka-Kamysza, są zbyt daleko idące.
"Ja bym poszedł o krok dalej i przeprosił"
- Przyznała się do błędu, co jest rzadkie w Polsce - przypomniał prezes PSL. - Ja bym poszedł o krok dalej i przeprosił. Słowo "przepraszam" nie jest słowem uwłaczającym, raczej ludziom pomaga, niż im szkodzi. Naprawdę, nie bałbym się go - zauważył Kosiniak-Kamysz. Prezes PSL stwierdził, że nie widzi nic złego w przyjmowaniu zaproszeń od prezydenta na uroczystości związane z obchodami świąt narodowych. Podkreślił, że gdyby otrzymał zaproszenie na poniedziałkową uroczystość przyjęcia ślubowania od sędziego Justyna Piskorskiego, odmówiłby. - Nie chciałbym w tym brać udziału. Moja obecność nie jest tam konieczna, a może zaszkodzić całej sprawie, jaką jest dbanie, żeby Polska była państwem praworządnym - zauważył polityk.
- Zastanawiałem się, czy to nie jest tak, że pani prezes za wszelką cenę chciała porozmawiać o tych ustawach z prezydentem - powiedział przewodniczący PSL. - W takich momentach nie może dojść do rozmowy. To też wiadomo. Można się z prezydentem przywitać, wymienić dwa, trzy zdania kurtuazyjnie, ale żadnej dużej rozmowy nie będzie. Po latach doświadczenia każdy powinien wiedzieć, że na takich uroczystościach żadnej debaty nie będzie – podkreślił.
"Subtelna, koronkowa gra premiera Gowina"
Wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin zaprezentował podczas Narodowego Kongresu Nauki w Krakowie główne założenia reformy szkolnictwa wyższego. Projekt nazywany "ustawą 2.0" wzbudził skrajne opinie w obozie rządzącym. Propozycję skomentował między innymi szef klubu PiS Ryszard Terlecki w radiowej Trójce. - Dziwi mnie, że wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin przedstawi projekt tzw. ustawy 2.0, którego nie zna ani rząd, ani klub PiS - powiedział Terlecki. Według niego nowe propozycje są "dziwne". - Wątpię, żebyśmy się na nie zgodzili - dodał.
Pytany o tę reformę Kosiniak-Kamysz nie podzielił zdania, że przygotowywany jest rozłam w Zjednoczonej Prawicy. - Myślę, że jest to subtelna, koronkowa gra premiera Gowina. Przygotowywał ją od wielu miesięcy, wzmacniając swoją pozycję - powiedział poseł PSL.
- Inaczej niż PiS postępuje z ustawami. Pan premier Gowin prezentuje ustawę dotyczącą nauki na kongresie nauki, czyli środowisku, którego ta ustawa jest najważniejsza. Wysyła ją na dwa miesiące do konsultacji społecznych - co się nie zdarza temu rządowi. To jest kompletna zmiana w porównaniu z każdą inną ustawą - większość to są projekty poselskie. A nawet jak są projekty rządowe, to czasem są przyjmowane na posiedzeniu rządu bez konsultacji - mówił Kosiniak-Kamysz. - Nie jest więc obarczona grzechem braku konsultacji, co jest bardzo dobre i bardzo to chwalę - dodał.
- Premier Gowin pokazuje z jednej strony: patrzcie się, ja inaczej prowadzę politykę, ja to nie PiS, zapamiętajcie, mocno będę akcentował swoje zdanie - zauważył przewodniczący PSL. Zwrócił uwagę, że w kontekście ewentualnego poparcia dla "ustawy 2.0", do głosu dochodzą też "emocje profesorskie" i "uczelniane doświadczenia przewodniczącego Terleckiego i innych profesorów z PiS".
Zdaniem Kosiniaka-Kamysza, niektórzy członkowie PiS "chcą pokazać premierowi Gowinowi miejsce w szeregu, żeby zbyt mocno się nie wychylał, bo może zbyt mocno urośnie". Poseł PSL stwierdził, że "PiS może tak zmienić tę ustawę, że Gowin może jej już nie chcieć".
- Z chęcią chciałbym zaprosić pana premiera Gowina na posiedzenie klubu PSL, żeby przedstawił tę ustawę. Są tam elementy, które się nam podobają - powiedział przewodniczący PSL. Zauważył, że jego partia nie poprze żadnych zmian, które doprowadziłyby do osłabienia państwowe wyższe szkoły i szkoły w ośrodkach subregionalnych. - Tych mniejszych uczelni będziemy bronić - podkreślił Kosiniak-Kamysz.
Autor: tmw/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Maciej Biedrzycki/KPRP