Mam z tym zaproszeniem kłopot, nie bardzo wierzę w jego szczerość, dlatego, że mam wrażenie, że zostało rzucone ad hoc. To zabieg pijarowski, by odwrócić uwagę od tego, że nie wyszła Platformie konwencja - powiedziała w "Jeden na jeden" wiceszefowa PiS Beata Szydło, która w sobotę została kandydatką PiS na premiera. Szefowa rządu Ewa Kopacz wezwała do debaty Jarosława Kaczyńskiego.
Szydło zadeklarowała, że nie boi się debaty z nikim i bardzo chętnie do debaty usiądzie z każdym.
Stwierdziła jednak, że ma z zaproszeniem Kopacz "taki kłopot, że nie bardzo wierzy w jego szczerość".
- Mam wrażenie, że ono zostało rzucone ad hoc ze względu na to, że nie wyszła konwencja (PO w sobotę - red.) zapowiadana jako programowa, a tak naprawdę na tej bardzo imponującej konwencji programowej zapowiedziano zaledwie, że we wrześniu program Platforma przedstawi - mówiła Szydło.
W jej ocenie zaproszenie przez Kopacz do debaty było "zabiegiem pijarowskim po to, by odwrócić uwagę".
Szydło stwierdziła, że "Kopacz wiele rzeczy zapowiada, ale potem z ich realizacją już niestety nie jest do końca tak, jak to było zapowiadane".
Szefowa rządu podczas konwencji swojego ugrupowania wezwała w sobotę prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do debaty poświęconej zmianom dla Polski. Zapewniła, że jest też gotowa rozmawiać z kandydatką PiS na premiera Beatą Szydło, albo z obydwojgiem.
Szydło Pytana w "Jeden na jeden", czy Paweł Kukiz mógłby być wicepremierem w jej rządzie, odparła, że jeśli stworzy on poważną siłę polityczną w parlamencie, "to rozmowa jest potrzebna".
"Duże wyzwanie"
Szydło podkreślała, że o wariancie, w którym to ona byłaby kandydatką PiS na premiera, rozmawiała z Jarosławem Kaczyńskim po wygranych przez Andrzeja Dudę wyborach prezydenckich.
- Powiem szczerze, długo rozważałam i wahałam się, czy przyjąć taką propozycję, bo to jest bardzo duże wyzwanie - powiedziała.
Szydło była pytana o to, jak wpływ na decyzję, że to ona będzie kandydatką PiS na premiera, miał sondaż wskazujący, że takie rozwiązania daje PiS-owi więcej mandatów w Sejmie. - Robimy wszystko, aby zwyciężyć. Jeżeli jest dzisiaj taka ocena sytuacji, że idąc ze mną jako kandydatem na premiera, ten wynik może być lepszy, to ja z pokorą to przyjmuję i temu się poddaję, chociaż, jeszcze raz podkreślę, to naprawdę nie jest łatwa decyzja - powiedziała Szydło.
W jej opinii, rozwiązanie, aby to Jarosław Kaczyński jako lider Zjednoczonej Prawicy był kandydatem na premiera, jest doskonałym rozwiązaniem dla Polski.
- Dokonał jednak innego wyboru, jest politykiem wielkiej miary, mężem stanu. Tak, jak podjął decyzję, aby to Andrzej Duda był kandydatem na prezydenta, tak propozycję złożył mi, abym zdecydowała się objąć tę funkcję, jeśli zwyciężymy w wyborach - powiedziała Szydło. - Przed nami jeszcze długa droga - dodała.
Podkreśliła, że jej zadaniem jest wygrać kampanię wyborczą i doprowadzić PiS do zwycięstwa.
Szydło zapowiedziała, że w poniedziałek wyrusza w podróż po Polsce i będzie ją kontynuować w czasie wakacji.
- Dzisiaj dla mnie najważniejsza jest debata z Polakami. Po programie ruszam w Polskę i będę się spotykać i będę rozmawiać (...) jak w kampanii prezydenckiej. Będziemy robić dokładnie to samo. Będziemy jeździć, słuchać, rozmawiać. Dzisiaj w Polsce potrzebny jest dialog - przekonywała Szydło. Zapowiedziała, że w kampanii pojawią się "takie przedsięwzięcia, których nie było w kampanii Andrzeja Dudy".
Szydło poinformowała, że szefa sztabu wyborczego PiS ogłosi prezes Jarosław Kaczyński, dodała, że będzie to mężczyzna.
"Nigdy nie bałam się Kaczyńskiego"
Pytana, czy nie boi się powtórki z historii, gdy najpierw premierem został Kazimierz Marcinkiewicz, a potem zastąpił go Jarosław Kaczyński, odpowiedziała, że sytuacja była zupełnie inna, bo Marcinkiewicz nie był od początku kandydatem szefa rządu. - Jarosław Kaczyński wiele na ten temat mówił i dobrze, że w pewnym momencie zdecydował się zostać premierem i odsunąć Kazimierza Marcinkiewicza od rządzenia, bo sprawy zaczęły iść w złym kierunku - powiedziała Szydło.
Szydło zaznaczyła ponadto, że jest osobą samodzielną. - Nigdy nie bałam się i nie boję się Jarosława Kaczyńskiego - powiedziała kandydatka PiS.
Dodała, że ma coś do powiedzenia w PiS, bo jest wiceprezesem partii i odpowiada za finanse swojego ugrupowania. - W związku z tym, nie uznaję siebie jako osoby, która nie ma nic do powiedzenia - stwierdziła Szydło.
"Mam swoje zdanie"
Na sobotniej konwencji prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że jeśli PiS zwycięży w wyborach parlamentarnych, Beata Szydło, szefowa kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy będzie premierem.
- Wiem, że będą mówić - bo już mówią, że będę sterowana z drugiego rzędu. Ale moi drodzy, szkoda czasu na takie bzdury. Powiem krótko: nazywam się Szydło. Beata Szydło. Mam swoje zdanie, mam swoje opinie, potrafię być uparta, o czym wie najlepiej mąż i nie dam sobą na pewno sterować, co nie znaczy, że nie będę słuchać ludzi, słuchać ekspertów, ludzi, którzy mają coś do powiedzenia - mówiła Szydło podczas konwencji PiS.
Autor: MAC//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24