Po tym jak Piotr Ż., wykładowca uniwersytecki, został oskarżony o molestowanie seksualne, studenci chcą kamer lub obserwatorów na egzaminach. - Nie chcemy dwuznacznych sytuacji – tłumaczą przedstawiciele samorządu studentów.
- Bronimy interesu studentów, a zwłaszcza studentek, które po ostatnich wydarzeniach mogą czuć się zagrożone. Chodzi nam o przywrócenie zaufania – mówi Karol Przywara, przewodniczący samorządu studenckiego na Uniwersytecie Wrocławskim.
Ocena za wiedzę, nie "za twarz"
Studentów zmotywowało zeszłotygodniowe zamieszanie wokół wykładowcy Instytutu Socjologii. Piotr Ż. został w czwartek oskarżony m.in. o gwałt, stalking i uzależnianie wykonania czynności służbowej od uzyskania korzyści osobistych. Członkowie uczelnianego samorządu poprosili więc władze Uniwersytetu Wrocławskiego o opinię ws. kamer i obserwatorów na egzaminach.
- Jeśli jakaś grupa będzie miała konflikt z wykładowcą i nie będzie dało się go rozwiązać, to nagranie pomoże sprawdzić, czy studenci dostają oceny za wiedzę. Chodzi o to, by nie było sytuacji, kiedy dostaje się „dwóję za twarz”, bo ktoś kogoś nie lubi – tłumaczy Przywara, który sam kilkukrotnie był obserwatorem na egzaminach.
Koleżanka na egzaminie
Jeśli studenci będą chcieli, by na ich egzaminie był obserwator, będą musieli złożyć wniosek z danymi tej osoby i jej numerem indeksu.
- To może być osoba z samorządu, a nawet koleżanka czy kolega. Ważne, żeby nie było niekomfortowych i dwuznacznych sytuacji, kiedy ludzie się boją – podsumowuje Przywara.
Jeśli egzamin miałby być nagrywany, to tylko profesjonalnym sprzętem. Zapis komórką nie wchodzi w grę.
Pomoc dla studentów
Studenci chcą też powołania rzecznika praw studenta, z którym mogliby porozmawiać o swoich problemach na uczelni. Do tego postulują za uruchomieniem interwencyjnego adresu e-mail, dla tych, którzy anonimowo chcą zgłosić swoje problemy.
Autor: ks,ansa/roody/k / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24