Puste lub niedziałające stacje, zepsute hamulce, zerwane łańcuchy i system, który bez wiedzy użytkownika automatycznie pobiera pieniądze. Wrocławski rower miejski, choć cieszy się dużą popularnością, nie jest idealny.
„Zarejestruj się i ruszaj” – pod takim hasłem rowerowy system reklamuje jego operator. We Wrocławiu jeździ dwieście jednośladów, które można wypożyczać w trzydziestu dwóch stacjach. Choć dziennie wrocławianie sięgają po miejski rower 811 razy, problemów nie brakuje.
„Zajechał” na dach
Główny kłopot to puste stacje. Zapotrzebowanie na rowery jest większe niż liczba jednośladów. W dodatku, po przeprowadzonej w lipcu inwentaryzacji okazało się, że z dwustu rowerów brakuje aż trzydziestu dwóch. Jeden wkrótce się znalazł, w dosyć nietypowym miejscu. Leżał porzucony na dachu blaszaka przy ul. Komandorskiej.
Zepsute stacje albo rowery
Te, które nie zostały skradzione, przeszły naprawę. Po tym jak wrocławianie przejechali się nimi po mieście popsute były hamulce, rozregulowane siodełka i zerwane łańcuchy. Zdarza się też, że nie można wypożyczyć stojących rowerów, bo stacja akurat nie działa. Co prawda na każdej z nich jest numer, pod który można zadzwonić po pomoc, ale niewiele osób się na to decyduje. Większość rezygnuje odpuszczając sobie rowerową wyprawę.
150 zł z konta za nic
Szwankował też sam system. W czerwcu pisaliśmy o tym, że z konta jednej z rowerzystek zniknęło ponad 150 zł, mimo że zgodnie z regulaminem rower oddała. System tego nie zarejestrował i naliczał opłatę. Po naszej interwencji operator zwrócił pieniądze, ale niewykluczone, że takich osób może być więcej.
Autor: ansa/k / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | GD