"Chciałem płoszyć ptaki w sadzie czereśniowym" - tak tłumaczył się policjantom 60-letni mieszkaniec powiatu trzebnickiego, który wjechał w ogrodzenie sąsiada. Jak się okazało, kierowca nie miał prawa jazdy, samochód nie był dopuszczony do ruchu, a on sam był kompletnie pijany.
- 60-latek kierujący renault zjechał z drogi i uderzył w metalowe ogrodzenie. Jak się okazało, pojazd nie był dopuszczony do ruchu, nie miał opłaconej polisy OC, nie miał nawet tablic rejestracyjnych. Sam kierowca był pijany, badanie alkomatem wykazało ponad 3 promile - mówi asp. sztab. Iwona Mazur z trzebnickiej policji.
"Pojechałem płoszyć ptaki”
Najciekawsze były jednak wyjaśnienia kierowcy. Ten swoją przejażdżkę tłumaczył chęcią wypłoszenia szpaków żerujących na czereśniach w sadzie.
- Po wszystkim postanowił wrócić do domu, skończył na ogrodzeniu sąsiada. Na szczęście nikomu nic się nie stało - dodaje Mazur.
Droga przejażdżka
Za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym i kierowanie bez uprawnień samochodem niedopuszczonym do ruchu 60-latek dostał 1000 złotych mandatu. Ponadto za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu grozi mu do dwóch lat więzienia.
Dolnośląscy policjanci przypominają: - W myśl nowych przepisów niezależnie od wymierzonej kary, sąd będzie obligatoryjnie orzekał grzywnę w wysokości nie mniejszej niż 5 tys. złotych - przestrzega Mazur.
Autor: pp / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Piesiak