Namawiamy cały czas dwie centrale związkowe, żebyśmy usiedli z powrotem do stołu i żebyśmy - mając propozycje rządu przed oczami i oczekiwania nauczycieli - próbowali wypracować kompromis - mówił w "Rozmowie Piaseckiego" szef KPRM Michał Dworczyk.
W związku z brakiem porozumienia między związkowcami a stroną rządową w poniedziałek rozpoczął się bezterminowy strajk nauczycieli zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych.
Szef KPRM Michał Dworczyk, który uczestniczył w negocjacjach, pytany w "Rozmowie Piaseckiego", ile dni muszą strajkować nauczyciele, żeby rząd zaproponował im wyższe podwyżki niż do tej pory, powiedział: - My namawiamy cały czas dwie centrale związkowe (...), żebyśmy usiedli z powrotem do stołu i żebyśmy - mając propozycje rządu przed oczami i oczekiwania nauczycieli - próbowali wypracować kompromis.
Jak mówił, rozmawiał w poniedziałek po południu z przewodniczącą Rady Dialogu Społecznego Dorotą Gardias i poinformował ją, że "jeżeli tylko związki, które powiedziały, że nie są otwarte na dalszą rozmowę wyrażą taką chęć, jesteśmy gotowi o każdej godzinie dnia i nocy usiąść (...) i rozmawiać, aby zakończyć strajk, aby wypracować rozwiązania, które będą korzystne przede wszystkim dla uczniów, ale również dla nauczycieli".
Pytany, czy rząd ma nowe propozycje, Dworczyk odpowiedział, że rząd przedstawił bardzo szeroki pakiet pomysłów i propozycji.
Dodał, że Rada Ministrów jest otwarta do rozmowy o pakiecie. - Dzisiaj nauczyciel dyplomowany zarabia średnio około 5 tysięcy 600 złotych brutto (...) Jeśli mówimy "w ciągu trzech lat taki nauczyciel będzie mógł średnio zarabiać 8 tysięcy 100 złotych (brutto)", to (...) wydaje się , że to jest stosunkowo duży wzrost wynagrodzenia - mówił.
- Jesteśmy gotowi na dopracowanie i dyskusje na temat propozycji, które położyliśmy na stole - powtórzył.
Pytany, czy to oznacza większe pieniądze, odparł: - Większe pieniądze wsypane do systemu dzisiaj nie mają sensu, dlatego że ten system wyczerpał swoje możliwości w takim kształcie, w jakim jest.
- Dzisiaj, jeżeli dosypiemy pieniędzy tak, że zadowolimy nauczycieli, to za rok spotkamy się dokładnie z takimi samymi problemami, z jakimi spotykamy się dzisiaj - dodał.
Pytany, czy rząd zaczął rozmawiać o tym dopiero w piątek, odparł: wcześniej rozmowy na temat reformy całościowej systemu nie budziły zainteresowania niczyjego.
- Dlatego powiedziałem o pewnym wstrząsie i pewnej rzeczywiście ekstraordynaryjnej sytuacji, która pozwoliła na rozpoczęcie w ogóle rozmów na temat przebudowy systemu ze związkowcami - mówił Dworczyk.
Dworczyk: apelujemy o zawieszenie strajku na czas egzaminów
W środę rozpoczynają się egzaminy gimnazjalne. Dworczyk wyraził nadzieję, że do sprawdzianów będą mogli przystąpić wszyscy.
- Wierzę w odpowiedzialność nauczycieli - powiedział. Przyznał jednak, że rząd nie jest w stanie zagwarantować, że każdy uczeń przystąpi do egzaminów.
- To nie rząd prowadzi egzaminy, tylko nauczyciele. Dlatego apelujemy do nauczycieli, żeby jutro wrócili do uczniów, żeby egzaminy się odbyły (...). Namawiamy nauczycieli, którzy protestują i mają – jak każda grupa zawodowa – prawo do tego protestu, że jeżeli nawet protest musi trwać, to apelujemy, żeby został zawieszony na czas egzaminów - mówił Dworczyk.
Dodał, że "w części placówek będą nauczyciele czy osoby z uprawnieniami, które dzięki rozporządzeniu minister edukacji narodowej będą mogły brać udział w komisjach egzaminacyjnych".
- Odpowiedzialnie dzisiaj nie można powiedzieć, że we wszystkich placówkach egzaminy się odbędą, bo jeżeli będzie zła wola ze strony części dyrektorów i części nauczycieli, to mogą się pojawić placówki, w których egzaminu nie będzie – przyznał Dworczyk.
- Jestem przekonany, że nauczyciele są odpowiedzialni i kierują się przede wszystkim dobrem dzieci, dlatego w większości miejsc te egzaminy się odbędą - powtórzył.
Zaznaczył, że nie ma możliwości przełożenia terminu egzaminów.
"Wiedzieliśmy, że nauczyciele są zdeterminowani"
Pytany, czy rząd nie docenił nauczycieli i ich strajkowej determinacji, szef kancelarii premiera odpowiedział: - Wiedzieliśmy, że nauczyciele są zdeterminowani, aby walczyć o podwyżki.
Przyznał, że podwyżki tej grupie zawodowej się należą.
Jak powiedział, minister edukacji Anna Zalewska na posiedzeniach rządu uprzedzała, że strajk na pewno się odbędzie i że bardzo dużo nauczycieli jest zdeterminowanych, aby walczyć o podwyżkę płac. Dopytywany, czy rząd przypuszczał, że protest będzie tak powszechny, odparł: - Nie robiliśmy żadnych estymacji.
Wyraził nadzieję, że strajk będzie niósł za sobą jak najmniej negatywnych konsekwencji dla dzieci.
Do odwołania
Strajk w szkołach ma trwać do odwołania. Jego termin zbiegnie się z zaplanowanymi egzaminami w szkołach: 10, 11 i 12 kwietnia ma się odbyć egzamin gimnazjalny, a 15, 16 i 17 kwietnia - egzamin ósmoklasistów. Tegoroczne matury mają rozpocząć się 6 maja.
Autor: js//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24