Dziennik "Fakt" opublikował w środę wyliczenia Kancelarii Premiera, według których od stycznia 2016 roku za oficjalne delegacje Anny Marii Anders zapłacono dokładnie 611 625 złotych. Pełnomocnik premiera do spraw dialogu międzynarodowego zapewnia, że jej podróże przynoszą wymierne korzyści dla Polski. PO domaga się wyjaśnień. - Nie znam efektów pracy pani Anders - mówi Grzegorz Schetyna.
Anna Maria Anders jest senatorem i pełnomocnikiem Mateusza Morawieckiego do spraw dialogu międzynarodowego. Jak poinformował "Fakt", od objęcia tego stanowiska koszty jej służbowych wyjazdów wyniosły 611 625 złotych. Z odpowiedzi uzyskanej przez dziennik z Centrum Informacyjnego Rządu wynika, że Anders odbyła 75 delegacji.
"Średni koszt jej delegacji to 8155 zł, w to wliczają się wypłacone diety. Przykładowo za każdy dzień pobytu w USA pani minister dostaje 59 dolarów czyli ok. 200 zł" - podaje "Fakt".
"Dzięki biegłej znajomości kilku języków obcych minister Anna Maria Anders podróżuje w pojedynkę, bez towarzyszącej jej delegacji, co znacząco wpływa na obniżenie ponoszonych przez KPRM kosztów" - przytacza odpowiedź CIR "Fakt".
Z odpowiedzi uzyskanej przez dziennik od urzędników wynika, że w części były to wyjazdy krajowe. "Fakt" przypomina, że przed objęciem stanowiska w KPRM Anders opowiadała o tym, jak chętnie dzieli swój czas pomiędzy Polskę i Stany Zjednoczone, gdzie mieszka jej jedyny syn.
"Pojawiło się po prostu bardzo wiele kłamstw"
O kosztach podróży Anna Maria Anders mówiła w wywiadzie udzielonym Polskiej Agencji Prasowej.
- Pełniona przeze mnie funkcja w swej istocie polega na tym, że spotykam się z politykami, czy przedstawicielami Polonii na całym świecie. Przez ostatnie prawie dwa i pół roku odbyłam dziesiątki spotkań, które przyniosły wymierne korzyści dla naszego kraju. I oczywiście możemy się merytorycznie spierać nad kształtem prowadzonej przez rząd polityki, ale w tej sprawie pojawiło się po prostu bardzo wiele kłamstw - stwierdziła.
Dopytywana, jakie kłamstwa ma na myśli, powiedziała, iż "usilnie próbuje się przedstawić, że wyjazdy, o których mowa, mają coś wspólnego z wykonywanym przeze mnie mandatem senatora RP"
- Tymczasem były to delegacje w związku z pełnieniem funkcji Pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów ds. dialogu międzynarodowego. W Senacie nie pobieram nawet wynagrodzenia, nie korzystam z hotelu dla parlamentarzystów, tylko normalnie wynajmuję pokój hotelowy, za który co miesiąc płacę we własnym zakresie - mówiła.
I dodała: "to bardzo przykre, że w ten populizm i zwykłe kłamstwa włączyli się niektórzy politycy opozycji, próbuje się wykazać, że ponieważ znaczna część delegacji odbywa się do USA oznacza to, że latam 'do domu'".
- Kiedy byłam na rozmowach w Nevadzie, Waszyngtonie, czy Teksasie to od mojego domu dzieliły mnie setki i tysiące kilometrów. Z Nevady do Bostonu dystans jest prawie dwukrotnie dłuższy niż z Warszawy do Madrytu. Nigdy nie poleciałam do domu za publiczne pieniądze. Stany Zjednoczone są naszym strategicznym partnerem i podtrzymywanie stałych relacji z politykami i wpływowymi środowiskami w USA jest bez cienia wątpliwości polską racją stanu - podkreśliła.
Rzeczniczka PiS: to realizacja zawodowych obowiązków
O wydatki na podróże służbowe Anny Marii Anders pytana była w czwartek w Sejmie rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości i wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek.
Mazurek nie określiłaby wyjazdów Anders jako podróży, a jako realizację zawodowych obowiązków.
- Tyle mogę powiedzieć, szczegółów nie znam, więc odsyłam do rzecznika rządu - dodała.
Dopytywana, czy kwoty przeznaczone na delegacje służbowe Anders nie są jednak za wysokie, odpowiedziała, że "wyjazdy nie są darmowe".
- Wiem, że jak wyjeżdża, to spotyka się z Polonią, wiem że realizuje swoje ustawowe zadania. A jak się realizuje swoje zadania, to są i wydatki - stwierdziła Mazurek.
PO: chcemy wyjaśnień
W czwartek politycy PO złożyli do KPRM dokument zawierający żądanie uzasadnienia wypłaty nagród dla ministrów rządu PiS. Zapytali w nim także o uzasadnienie celowości wszystkich delegacji Anny Marii Anders. Posłowie PO chcą też wiedzieć, czy Anders w 2015, 2016 i 2017 r. dostała od premiera nagrodę.
- Nie znam efektów pracy pani Anders. Wiem, że jest zapytanie pani poseł Moniki Wielichowskiej w sprawie tych wyjazdów i ogromnych sum - mówił na czwartkowej konferencji prasowej w Grudziądzu szef PO Grzegorz Schetyna. - Jest pytanie, czy były one finansowane tylko z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów czy także Kancelarii Senatu, czy ona wykorzystując pieniądze publiczne latała po prostu do domu - tam gdzie mieszka. Będziemy wyjaśniać tę kwestię. Ona w ostatnich godzinach czy dniach jest najbardziej bulwersująca - ocenił Schetyna. Jak dodał, PO oczekuje jasnych odpowiedzi od marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego i od premiera Mateusza Morawieckiego.
Autor: es//kg / Źródło: tvn24, Fakt.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24