Reklama wielka jak dom. Burmistrz domaga się rozwiązania umowy

Ogromny stelaż na reklamę
Ogromny stelaż na reklamę
Źródło: Klemens Leczkowski/tvnwarszawa.pl
Na warszawskim Muranowie na działce należącej do miasta pojawiła się ogromna konstrukcja reklamowa. Obok wyrosła kolejna. Według burmistrza Woli dzierżawca terenu nie miał wymaganych pozwoleń. "Wystąpiliśmy o niezwłoczne rozwiązanie umowy dzierżawy, ze skutkiem natychmiastowym" - przekazał urzędnik.

Mowa o działce zlokalizowanej w rejonie skrzyżowania al. Jana Pawła II i ul. Anielewicza, tuż przy klubokawiarni Jaś i Małgosia na Muranowie. Na trawniku stanął ogromnych rozmiarów stelaż reklamowy. Wielkością porównać go można tylko do konstrukcji, którą na początku roku wybudowano w narożniku Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej. Ale obiekt muranowski jest wyższy.

Gigantyczna reklama...

Teren, na którym pojawił się reklamowy gigant, należy do miasta, ale został wydzierżawiony prywatnemu podmiotowi w 2002 roku na 30 lat. Według założeń umowy, dzierżawca w miejscu tym miał postawić inwestycję mieszkalną i handlowo-usługową. Tak się jednak nie stało. Działka latami stała niezagospodarowana.

W ostatnich dniach na terenie dzierżawionym od miasta pojawili się pracownicy. Postawili tam monstrualnych rozmiarów metalowy stelaż reklamowy, dociążony betonowymi blokami.

Jak poinformował na Facebooku burmistrz Woli, Krzysztof Strzałkowski, zgodnie z umową "dzierżawca nie może udostępniać terenu osobom trzecim bez zgody miasta oraz ma utrzymywać teren w należytym porządku".

Pracownicy Urzędu Dzielnicy Wola zjawili się na miejscu i wykonali wizję lokalną. Zdaniem urzędników Wydziału Regulacji Nieruchomości mogły zostać złamane zapisy zawartej umowy dotyczącej dzierżawy.

- Nasi pracownicy potwierdzili montaż tablicy. Na pewno teren, który został wydzierżawiony dzierżawcy nie jest do tego przeznaczony - powiedział tvnwarszawa.pl Marcin Jakubik, rzecznik Woli. - Kluczową kwestią jest to, że jakiekolwiek zmiany przeznaczenia tego miejsca muszą być ustalane z właścicielem gruntu, czyli Skarbem Państwa, a w tym przypadku Miastem Stołecznym Warszawa - dodał.

...a obok kolejna

Na tym nie koniec "reklamowych atrakcji". W trakcie wizji lokalnej urzędnikom objawiła się druga wielka konstrukcja, już bardziej klasyczna - metalowa noga z prostokątną tablicą pod billboard. Jakubik zapewnił nas, że ustawiono go na tej samej działce wzdłuż Anielewicza, dzierżawionej od ratusza.

Rzecznik Woli nie miał wątpliwości, że przepisy zostały złamane. - To daje podstawę do zakończenia tej umowy w trybie natychmiastowym, natomiast to nie my możemy taką decyzję podjąć tylko Biuro Mienia - wskazał.

Chcą rozwiązania umowy

"Zwróciliśmy się do Biura Mienia Miasta i Skarbu Państwa Miasto Stołeczne Warszawa z prośbą o rozwiązanie tej umowy w trybie natychmiastowym" - potwierdził Krzysztof Strzałkowski.

Zawiadomienie w tej sprawie skierowane zostało także do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowalnego. "W przypadku braku reakcji na wypowiedzenie umowy ze skutkiem natychmiastowym Miasto Stołeczne Warszawa obciąży dzierżawcę kosztami usunięcia samowoli budowlanej" - dodał burmistrz Woli.

W piątek po południu nie udało nam się skontaktować z PINB. "Gazecie Stołecznej" udało się dotrzeć do przedstawiciela stowarzyszenia dzierżawiącego działkę, ale odmówił komentarza.

Walka z wiatrakami

Batem na nielegalną reklamę miała być uchwala krajobrazowa, a konkretnie zapisane w niej wysokie kary, które mogłoby nakładać miasto. Ale Warszawa wciąż nie doczekała się takiego dokumentu.

Walka z reklamiarzami na podstawie prawa administracyjnego i budowlanego jest długotrwała, skomplikowana i nieefektywna. Nielegalne nośniki potrafią być eksploatowane i dochodowe dla właściciela długimi latami. A nawet jeśli uda się doprowadzić do usunięcia konstrukcji, w jej miejscu ustawiana jest nowa. Wtedy cała żmudna procedura musi ruszyć od nowa.

Czytaj także: