Rowerzysta wybrał jezdnię, zginął pod kołami bmw. Ruszył proces instruktora doskonalenia jazdy, który go potrącił

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Potrącenie rowerzysty na Modlińskiej
Potrącenie rowerzysty na Modlińskiej
Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl
Potrącenie rowerzysty na ModlińskiejMateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl

Obok biegnie ścieżka rowerowa, ale muzyk jazzowy Grzegorz Grzyb wybrał jezdnię. Według świadka, z lewego pasa czteropasmowej trasy, nagle, swoją kolarzówką zjechał na prawy. To wtedy śmiertelnie potraciło go bmw. Kierowca stanął w piątek przed sądem. I przekonywał: czuję się niewinny.

Sędzia Marcin Krakowiak podał świadkowi zdarzenia Adrianowi S. papierową kartkę. Miał narysować jezdnię Modlińskiej i pokazać, jaki manewr w dniu tragicznego wypadku wykonał Grzegorz Grzyb na swojej błękitnej kolarzówce.

Świadek rysował i mówił: - Jechał skrajnie lewym pasem, ja przed nim, ale środkowym. Obserwowałem go w lusterku, zwróciłem na niego uwagę, bo pomyślałem: co on tam w ogóle robi, przecież to niebezpieczna trasa? Z mojej oceny wynika, że chciał od razu przejechać dwa pasy. Manewr był dynamiczny. Jak to się mówi: złamał się na drodze i chciał prześlizgnąć na trzeci pas.

Dodał: - Nie zasygnalizował manewru, chyba nawet nie spojrzał. To był jeden płynny ruch. Z tyłu nadjeżdżał samochód bmw, nie było moim zdaniem możliwości uniknięcia tego wypadku, to wyglądało w lusterku wstecznym, jak ruch samobójczy.

Grzegorz Grzyb zginął na miejscu. Biegły stwierdził: nie powinno go być na Modlińskiej. Ale uznał również: kierujący bmw, który go potrącił, przekroczył prędkość. Mógł jechać 82 km/h na jezdni, gdzie ograniczenie wynosi 60 km/h.

30-letni Arkadiusz R., były instruktor techniki doskonalenia jazdy, stanął właśnie przed sądem. Nie przyznaje się do winy.

"W moim odczuciu zrobił to bezmyślnie"

Od tragicznego wypadku minęły już prawie trzy lata. W lipcu 2019 roku na Modlińskiej, tuż za Kanałem Żerańskim, bmw zderzyło się z rowerem. Jednośladem, po jezdni, jechał perkusista Grzegorz Grzyb. Od lat był zapalonym rowerzystą, a kolarstwo było jego największą - po muzyce - pasją.

Modlińska ma w tym miejscu cztery pasy w każdym kierunku. Kierowcy nie mogą jechać tam więcej niż 60 km/h. W słoneczny lipcowy poranek, razem z samochodami jezdnią poruszał się rowerzysta.

Świadek Adrian S. chciał zobaczyć, jak przekonywał przed sądem, co rowerzysta zrobi, więc obserwował go w lustrach. - Wręcz zaniepokoiłem się o niego. Jak go minąłem,  to zauważyłem, że chce zmienić pas z lewego na skrajnie prawy. W moim odczuciu zrobił to bezmyślnie. Wyglądało to tak, jakby chciał automatycznie przejechać przez dwa pasy. Zrobił to w nieprzemyślany, niemądry sposób.

Ocenił, że rowerzysta mógł jechał około 25-30 km/h. Z kolei jazdę kierowcy bmw ocenił jako "zgodną z przepisami".

Potrącenie rowerzysty na Modlińskiej

Akt oskarżenia

W piątek prokurator Anna Filimoniuk odczytała na sali sądowej akt oskarżenia, w którym uznała, że kierowca bmw jest winny spowodowania śmiertelnego wypadku: - 23 lipca 2018 roku w Warszawie na ulicy Modlińskiej "umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa powodując nieumyślnie wypadek drogowy w ten sposób, że prowadząc bmw nie zachował szczególnej ostrożności oraz nie dostosował się do obowiązujących ograniczeń administracyjnych”.

W sprawie uzyskano opinię biegłego. Wynika z niej, że kierujący przekroczył prędkość o 20 km/h. Z ustaleń śledczych wynika, że podejrzany miał na liczniku 82 km/h. Według biegłego, do wypadku nie doszłoby, gdyby Arkadiusz R. nie złamał przepisu. - Albowiem kierujący wyhamowałby przed zmieniającym w sposób nieprawidłowy pas ruchu pokrzywdzonym rowerzystą - opisywał nam jeszcze przed rozpoczęciem procesu ówczesny rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Marcin Saduś. I zaznaczał, że według biegłego do wypadku przyczynił się też muzyk.

Wzdłuż Modlińskiej biegnie ścieżka rowerowa - dwukierunkowa, ale położona po drugiej stronie ulicy. Ale – jak ustaliliśmy - biegły uznał, że to, że rowerzysta znalazł się na jezdni nie oznacza, że kierowca auta nie powinien reagować.

Nie przyznaje się do winy

Ale oskarżony nie przyznaje się do winy. W piątek złożył przed sądem obszerne wyjaśnienia. - Chciałbym powiedzieć kilka słów na temat tego tragicznego wypadku. Słów, które są dla mnie bardzo ciężkie, ponieważ wciąż mam problem z rozmawianiem o tym otwarcie, to dla mnie ogromna tragedia. Pomimo tego, że wydarzyło się to prawie trzy lata temu, praktycznie każdego dnia wracam do tego dnia myślami - mówił przed sądem.

- W tych myślach bardzo mocno zastanawiam się, czy mógłbym zrobić cokolwiek inaczej, żeby nie doszło do tej tragedii. Wielokrotnie rozkładałem sobie to zdarzenie na czynniki, analizując to, czy mogłem jechać innym pasem? Ale tak naprawdę jechałem prawym, tym, który wydawał mi się najbezpieczniejszy, który zostawiał największą przestrzeń, dla innych użytkowników drogi. Przemieszczałem się z prawidłową dozwoloną prędkością, w samym momencie zdarzenia próbowałem uniknąć tej sytuacji, wykonując manewr obronny - dodawał.

- Ale jak doszło do wypadku? - dopytywał sędzia.

Oskarżony opisywał: - Był słoneczny poranek, poniedziałek, jechałem odebrać mojego kolegę, ponieważ dzieliliśmy się wspólnie podróżami, zawsze się podwoziliśmy do pracy. W samochodzie byłem wtedy z moją partnerką.

- Zjechałem z mostu Grota-Roweckiego, pierwszym zjazdem na Białołękę. Jechałem prawym pasem ruchu, tym najbliżej barierki energochłonnej. Jestem tak nauczony, że zawsze wybieram prawy pas. Droga, która zjeżdżała z wiaduktu, łączyła się z drogą dwupasmową. Ta część drogi, po której się przemieszczałem, była pusta. Lewy pas też pozostawał pusty. A na drodze, która łączyła się z lewej strony dwoma pasami w jeden ciąg komunikacyjny, tam ruch był wzmożony. W odległości około kilkuset metrów od połączenia tych dróg, rowerzysta zjechał na mój pas, z lewej strony, wykonując gwałtowny manewr. Zjechał z trzeciego pasa, licząc od prawej strony - opisywał szczegółowo.

Potrącenie rowerzysty na ModlińskiejMateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl

Jego zdaniem manewr był gwałtowny. - W momencie, kiedy zauważyłem, że rowerzysta jest już na drugim pasie, rozpocząłem manewr hamowania. Zjechałem mocno w prawo, uderzając najpierw w krawężnik, rysując cały bok samochodu. Podczas tego manewru niestety nie zdołałem minąć rowerzysty lewą częścią auta uderzyłem w niego – relacjonował przed sądem oskarżony.

Zapewnia, że się zatrzymał i do razu pobiegł pomóc poszkodowanemu rowerzyście. - Najpierw sprawdziłem, czy jest z nim kontakt, nie było. Wiem, że poszkodowany miał krwotok wewnętrzny, wiem, że były przy mnie inne osoby, z którymi próbowałem podjąć próbę pomocy, są one dla mnie szarymi cieniami. Zaczęliśmy dzwonić na 112 - mówił.

Ktoś Grzegorzowi Grzybowi zdjął pasek od kasku, który zacisnął mu się na szyi, przez co nie mógł oddychać. - Wydaje mi się, że ktoś obrócił go do pozycji bocznej. Jeszcze kilkukrotnie wchodziłem i wychodziłem z samochodu. Później usiadłem obok poszkodowanego i zostałem z nim do chwili, kiedy przyjechała karetka pogotowia - zapewnił.

Rowerzysty nie udało się uratować.

Certyfikaty, doświadczenie

Arkadiusz R. zapewniał przed sądem, że jest dobrym kierowcą, żadnej kolizji i wypadku - oprócz tego tragicznego - na koncie. Zero punktów karnych. Był instruktorem doskonalenia jazdy. - Doszło do ogromnej straty. Cała sytuacja jest dla mnie trudniejsza, ponieważ jestem osobą, która od wielu lat jest związana z branżą motoryzacyjną. Jestem osobą, która posiada ponadprzeciętne umiejętności w prowadzeniu aut. Może o tym świadczyć chociażby certyfikat instruktora doskonalenia jazdy. Przez wiele lat próbowałem uczyć także podczas szkoleń swoich kursantów, jak wyjść z takiej sytuacji. Nie mogę się z tym pogodzić, ponieważ mam prawo jazdy kilkanaście lat, pokonałem setki tysięcy kilometrów, a tej jeden chwili, kiedy doszło do takiej sytuacji na drodze, nie byłem temu w stanie zapobiec.

"Ułamki sekund"

- W którym momencie zobaczył pan rowerzystę? I jaka była odległość czasowa do zderzenia? - pytał podczas rozprawy adwokat Paweł Kozieradzki. - Ciężko mi wskazać. To były ułamki sekund. Zobaczyłem go w momencie, kiedy rozpoczął manewr skrętu, kiedy przecinał pierwszy pas. To działo się błyskawicznie - odpowiedział oskarżony. - Jak się pan zachowywał w samochodzie bezpośrednio przez zdarzeniem? - padły kolejne pytania od obrony. - Byłem w pełni skupiony, miałam dwie ręce na kierownicy. Bardzo możliwe, że rozmawiałem ze swoją partnerką, ale nie była to rozmowa zajmująca moją uwagę - zapewniał R. - Wyklucza pan, że w czasie jazdy patrzył na partnerkę? - zapytał sędzia. - Wykluczam, ponieważ, tak jak wspomniałem, byłem kierowcą zawodowym i prowadząc, ze swoimi pasażerami nie utrzymuję kontaktu wzrokowego - odparł.

Potrącenie rowerzysty na ModlińskiejMateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl

"Książkowo"

Obrona dopytywała także o zachowanie pokrzywdzonego rowerzysty. Czy jechał szybko? Czy sygnalizował manewr?

Oskarżony: - Ciężko określić prędkość, z jaką poruszał się rowerzysta, ponieważ w momencie, jak jechał na wprost, to go nie widziałem, ale sądząc po dynamice manewru skrętu, to jechał szybko. Sam jestem użytkownikiem roweru kolarskiego, kolarka bardzo ciężko skręca, on zrobił manewr opadania, czyli siłą bezwładności skierował rower na prawo. Nie było żadnego sygnalizowania dłonią zmiany pasa ruchu. Zobaczyłem ruch wjeżdżania, dość dynamicznie skręcał.

- To musiał być bardzo duży skręt, 45 stopni, jak sąd sobie tak wizualizuje - skomentował sędzia Marcin Krakowiak.

- I taki właśnie był - odparł oskarżony.

Swoje zachowanie w momencie zderzenia oskarżony ocenił jako "książkowe". - Byłem skupiony na jeździe, patrzyłem przed siebie, gdyby tak nie było, najprawdopodobniej nie doszłoby z mojej strony do żadnej reakcji, ponieważ wszystko działo się szybko. Jeden ze świadków po zdarzeniu podszedł do mnie i powiedział: widziałem, jak ten rowerzysta zajechał panu drogę.

Podczas kolejnej rozprawy, zaplanowanej na wrzesień, przesłuchani zostaną kolejni świadkowie. Swojej opinii będzie bronił również biegły.

Arkadiuszowi R. grozi osiem lat więzienia.

Potrącenie rowerzysty na ModlińskiejMateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl

*** Muzyka i kolarstwo

Grzyb urodził się w Stargardzie. Od lat był zapalonym rowerzystą, a kolarstwo było jego największą - po muzyce - pasją.

Muniek Staszczyk: "Grzyb, wieloletni perkusista Szwagierkolaska i mój serdeczny kolega. (...) Grzesiu nigdy nie zapomnę Twojego poczucia humoru i wspaniałego swingu w bębnieniu. Wielka strata, żegnaj i spoczywaj w pokoju - Twój Ziom Muniek" – napisał na portalu społecznościowym muzyk.

Tragicznie zmarły perkusista znany także ze współpracy z Tymonem Tymańskim, Leszkiem Możdżerem, Sławomirem Kulpowiczem, Maciejem Sikałą, Wojtkiem Staroniewiczem, Zbigniewem Namysłowskim czy Tomaszem Szukalskim. Z Krzysztofem Misiakiem i Filipem Sojką od 2009 roku tworzył trio 3 Jazz Soldiers. Grał także z krakowską grupą Laboratorium.

Autorka/Autor:Klaudia Ziółkowska

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl

Pozostałe wiadomości

Samochód osobowy zderzył się z tramwajem na nowej trasie do Wilanowa. Trwają działania służb.

Zderzenie na nowej trasie tramwajowej

Zderzenie na nowej trasie tramwajowej

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pożar wybuchł w domku letniskowym pod Wyszkowem. Strażacy ewakuowali dwie osoby. Niestety, ich życia nie udało się uratować. Jedna osoba trafiła do szpitala śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Tragedia pod Wyszkowem, dwie osoby zginęły w pożarze

Tragedia pod Wyszkowem, dwie osoby zginęły w pożarze

Źródło:
tvnwarszawa.pl

28-latek ugodził nożem kobietę podczas domowej imprezy i uciekł, a 23-latka groziła znajomym poszkodowanej. Ranna kobieta trafiła do szpitala. Podejrzani usłyszeli zarzuty, mężczyzna trzy miesiące spędzi w areszcie.

Ciosy nożem na imprezie, ranna kobieta w szpitalu

Ciosy nożem na imprezie, ranna kobieta w szpitalu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Funkcjonariusze komendy stołecznej "wszczęli czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie" byłego ministra - przekazała w piątek wieczorem policja, dodając, że informacje o "niebezpiecznej jeździe" polityka w centrum Warszawy pojawiły się w mediach.

Policjanci sprawdzają, jak "były minister" jechał przez centrum Warszawy

Policjanci sprawdzają, jak "były minister" jechał przez centrum Warszawy

Źródło:
tvn24.pl, "Fakt"

W Powstaniu Warszawskim walczyli o wolność. O wyzwolenie stolicy Polski spod niemieckiej okupacji. Często byli jeszcze nastolatkami. - Oczywiście, że słysząc gwizd spadającej bomby czy nadlatującego pocisku, to się bałem, ale gdzieś wewnątrz zawsze tkwiła świadomość złożonej przysięgi i poczucie, że jestem żołnierzem. A także strach przed wstydem (…), gdybym się sprzeniewierzył wpajanym latami wartościom - mówił Stanisław Majewski ps. "Stach". W dniu Wszystkich Świętych wspominamy powstańców, którzy zmarli w ciągu ostatniego roku.

Powstańcy warszawscy, których pożegnaliśmy w minionym roku

Powstańcy warszawscy, których pożegnaliśmy w minionym roku

Źródło:
tvn24.pl

Na Cmentarzu Powązkowskim trwa 50., jubileuszowa kwesta. Pieniądze na ratowanie zabytkowych nagrobków zbierają znani artyści, dziennikarze, politycy i rekonstruktorzy w strojach historycznych.

Od pół wieku kwesta ma ten sam cel: ratowanie zabytkowych nagrobków

Od pół wieku kwesta ma ten sam cel: ratowanie zabytkowych nagrobków

Źródło:
PAP

Małżeństwo policjantów spod Warszawy spędzało wolny dzień w stolicy. Kiedy rozpoznali na ulicy poszukiwanego listem gończym 32-latka, po chwili był on już obezwładniony. Dalsze działania policjantów w tej sprawie doprowadziły do zatrzymania kolejnej osoby. Odzyskano też kradzione bmw warte 160 tysięcy złotych.

Małżeństwo policjantów rozpoznało przestępcę. Po chwili był obezwładniony

Małżeństwo policjantów rozpoznało przestępcę. Po chwili był obezwładniony

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Poszukiwani listami gończymi niemal zawsze są zaskoczeni widokiem zatrzymujących ich policjantów. Tak było też w przypadku 48-latka i 57-latka. Oni sądzili, że - by uniknąć kary - wystarczy zamieszkać w innych miastach.

Sądzili, że przeprowadzka do innego miasta wystarczy, by uniknąć kary

Sądzili, że przeprowadzka do innego miasta wystarczy, by uniknąć kary

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Targówka pracują nad sprawą kradzieży w galeriach handlowych. Łupem złodziei padły drogie perfumy. Na stronie pojawiły się zdjęcia dwóch osób: kobiety i mężczyzny, którzy mogą mieć związek ze sprawą. Policja prosi pomoc w ich identyfikacji.

Kradzieże drogich perfum w galeriach handlowych. Policja szuka tych osób

Kradzieże drogich perfum w galeriach handlowych. Policja szuka tych osób

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Podtrzymujemy nasze stanowisko w sprawie odbudowy centrum handlowego przy Marywilskiej. Jesteśmy na końcowym etapie koncepcji - mówi w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl Małgorzata Konarska, prezes zarządu spółki Marywilska 44. Hala targowa przy Marywilskiej w Warszawie spłonęła 12 maja. - Myślę, że w drugim półroczu przyszłego roku uda się wbić łopatę i rozpocząć pracę - dodaje Konarska.

"Podtrzymujemy nasze stanowisko". Co dalej z handlem przy Marywilskiej 44?

"Podtrzymujemy nasze stanowisko". Co dalej z handlem przy Marywilskiej 44?

Źródło:
tvn24.pl

Policjanci z Siedlec (Mazowieckie) poszukiwali zaginionego 90-letka. Wyszedł on z domu i poszedł w kierunku rzeki Bug. Życie starszego mężczyzny było zagrożone.

W klapkach wyszedł z domu w kierunku rzeki i zniknął

W klapkach wyszedł z domu w kierunku rzeki i zniknął

Źródło:
tvnwarszawa.pl

500 złotych mandatu i powrót do domu zamiast lotów na wakacje. Tak skończyły się dla dwóch podróżnych "bombowe żarty" na warszawskim lotnisku.

Nikogo nie rozbawili i nigdzie nie polecieli

Nikogo nie rozbawili i nigdzie nie polecieli

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Strażnicy miejscy podczas patrolu zauważyli leżącego na ulicy człowieka i stojącą obok taksówkę. Byli przekonani, że doszło do wypadku. Mylili się. Taksówkarz zatrzymał się, by pomóc leżącemu na jezdni mężczyźnie.

"Jako jedyny zainteresował się leżącym na ulicy człowiekiem"

"Jako jedyny zainteresował się leżącym na ulicy człowiekiem"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zgłosił, że na jednym z warszawskich przystanków autobusowych napadł go nieznany mężczyzna i grożąc nożem, zabrał mu telefon komórkowy. W trakcie kolejnych przesłuchań zaczął się motać, a policjanci szybko poznali jego plan. Teraz 40-latkowi grozi bardzo surowa kara.

Chciał dwa razy zarobić na telefonie, zgłosił napad z nożem

Chciał dwa razy zarobić na telefonie, zgłosił napad z nożem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W czwartek wieczorem trzy samochody zderzyły się na trasie S7 niedaleko Piaseczna. Dwie osoby trafiły do szpitala. Były utrudnienia w kierunku Warszawy.

Na S7 zderzyły się trzy auta, w tym porsche

Na S7 zderzyły się trzy auta, w tym porsche

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na rondzie Wojnara w warszawskich Włochach trwa montaż kamer, które będą rejestrowały kierowców przejeżdżających na czerwonym świetle. Nad skrzyżowaniem zawisło 28 żółtych urządzeń. To pierwszy taki system w Warszawie.

28 kamer obserwuje skrzyżowanie. Kierowcy łamiący przepisy dostaną mandaty

28 kamer obserwuje skrzyżowanie. Kierowcy łamiący przepisy dostaną mandaty

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Z posesji na warszawskim Targówku wydobywał się gęsty, gryzący dym. Z pomocą drona strażnicy miejscy potwierdzili, że w piecu palone są śmieci.

Wykryci dronem, ukarani za "kopciucha"

Wykryci dronem, ukarani za "kopciucha"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Stołeczny konserwator zabytków poinformował o przekazaniu płyt nagrobnych z cmentarza olędrów na Kępie Tarchomińskiej oraz lapidarium na Białołęce do prac konserwatorskich.

Płyty nagrobne z cmentarzy osadników niemieckich przejdą renowację

Płyty nagrobne z cmentarzy osadników niemieckich przejdą renowację

Źródło:
PAP

W trakcie reanimacji na oddziale pediatrycznym szpitala w Otwocku nie było rurki do intubacji małego dziecka, a wspólna kontrola Narodowego Funduszu Zdrowia i Rzecznika Praw Pacjenta wykazała, że w trakcie leczenia dziewczynki doszło do "szeregu nieprawidłowości". Dyrekcja przekonuje, że "działano zgodnie z procedurami", a mazowieccy urzędnicy nadzorujący szpital twierdzą, że nie mieli sygnałów o nieprawidłowościach.

Szpital w Otwocku pod lupą kontrolerów po śmierci 11-miesięcznego dziecka. Dyrekcja nie ma sobie nic do zarzucenia

Szpital w Otwocku pod lupą kontrolerów po śmierci 11-miesięcznego dziecka. Dyrekcja nie ma sobie nic do zarzucenia

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zgodnie z programem hodowlanym, zamieszkująca warszawskie zoo samica krokodyla kubańskiego o imieniu Dwójka została przekazana do ogrodu zoologicznego w Tallinie. W środowisku naturalnym jest to gatunek krytycznie zagrożony wyginięciem, stąd bardzo istotna rola ogrodów w jego ratowaniu.

Samica krokodyla z warszawskiego zoo pojechała do Tallina. Dorobiła się pseudonimu "pani meteorolog"

Samica krokodyla z warszawskiego zoo pojechała do Tallina. Dorobiła się pseudonimu "pani meteorolog"

Źródło:
PAP

Prace budowlane przy ulicy Zgody przerwało odkrycie szczątków ludzkich. Po interwencji policji w sprawie bierze także udział prokuratura. Szczątki mogą pochodzić z czasów II wojny światowej. Nie ma jeszcze pewności czy pochówki są z okresu obrony Warszawy w 1939 roku, czy z czasu Powstania Warszawskiego w 1944 roku.

Ludzkie szczątki w centrum Warszawy. W tym miejscu był prowizoryczny cmentarz

Ludzkie szczątki w centrum Warszawy. W tym miejscu był prowizoryczny cmentarz

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

31-latek został zatrzymany przez stołecznych policjantów tuż po tym, jak odebrał od pokrzywdzonego 113 tysięcy złotych. Mężczyzna usłyszał zarzut i trafił do aresztu. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.

Niósł w papierowej torbie 113 tysięcy złotych. Podejrzany o oszustwo obezwładniony i zatrzymany

Niósł w papierowej torbie 113 tysięcy złotych. Podejrzany o oszustwo obezwładniony i zatrzymany

Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Łowcy cieni" Centralnego Biura Śledczego Policji zatrzymali dwie osoby poszukiwane na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania oraz listów gończych.

"Łowcy cieni" zatrzymali poszukiwanych listami gończymi

"Łowcy cieni" zatrzymali poszukiwanych listami gończymi

Źródło:
PAP