W czwartek przed Sejmem odbył się protest przeciwko projektowi ustawy "Stop LGBT", który mówi m.in. o zakazie organizowania parad i marszów równości. Pojawiła się ciężarówka z hasłem "Pedofile grasują najczęściej w Kościele i tradycyjnej rodzinie".
U zbiegu ulic Wiejskiej i Matejki zebrali się demonstranci, którzy zaprotestowali przeciwko obywatelskiemu projektowi zmian w Prawie o zgromadzeniach. Propozycja autorstwa fundacji Kai Godek zakłada zakazanie zgromadzeń osób LGBT, czy "promocji aktywności seksualnej wśród nieletnich".
- Naszym celem jest okazać społeczności LGBT solidarność, wsparcie. Chcemy, żebyśmy się wszyscy czuli silni, żebyśmy wiedzieli, że można oprzeć się temu bezprecedensowemu atakowi na prawa osób LGBT, że można protestować, że można mówić prawdę o Kościele, że można mówić prawdę o tym, że pedofilia nie ma nic wspólnego z homoseksualnością, nie ma w ogóle nic wspólnego z orientacją seksualną. Mówią o tym wszystkie badania naukowe, mówią to również przypadki, które są zgłoszone do Państwowej Komisji ds. Pedofilii, na którą właśnie się powołujemy - mówili podczas czwartkowego protestu jego organizatorzy.
"Stop ideologii Kai Godek"
Wskazywali też, że dwie trzecie przypadków pedofilii ma miejsce w Kościele i tradycyjnej rodzinie. Wśród transparentów i okrzyków pojawiły się hasła: "Wszyscy różni, wszyscy równi", "Stop ideologii Kai Godek", "Edukacja, żeby wiedzieć, antykoncepcja, żeby się zabezpieczać, aborcja, żeby mieć wybór", "Miłość to miłość", "Stop nietolerancji" czy "Strefa wolności od nienawiści".
Odbywały się także wystąpienia m.in. przedstawicieli Kampanii Przeciw Homofobii i grupy Homokomando. Uczestnicy protestu mieli ze sobą flagi tęczowe, biało-czerwone i flagi Unii Europejskiej. Widać było również flagi partii Razem. Na latarni u zbiegu ulic Wiejskiej i Matejki zatknięto trzy tęczowe flagi. W kulminacyjnym momencie - na początku protestu - uczestniczyło w nim ok. stu osób, pod koniec - kilkanaście.
Jak relacjonował po godzinie 21 reporter TVN24 Jan Piotrowski, protest - który zaczął się około 17 - trwał. - To protest mniejszości seksualnych, które zwracają uwagę na to, jak głęboko dyskryminujące jest to prawo i jak ogromne wzburzenie wywołałoby, gdyby jednak Sejm to prawo przegłosował - mówił reporter.
- Ta ustawa jest wyjątkowo żenująca, nawet jak na standardy PiS-u. Ale PiS wielokrotnie pokazał, że nie można oczekiwać, że do tego się nie posuną, bo potem się posuwają. Także nie wiemy, co zrobią. To powinno wylądować w koszu w pierwszym czytaniu. Czy wyląduje? Nie wiem - mówił na antenie TVN24 jeden z organizatorów czwartkowego protestu. I dodał: - Jeżeli przyjmą, to pierwsze, co robimy, to marsz równości. Nie będziemy się przejmować martwym prawem. Wyjdziemy na ulice, zrobimy marsz i tyle.
W czasie protestu przed Sejmem obecne były znaczne siły policji, a Sejm był ogrodzony barierkami. Odbyła się również niewielka kontrmanifestacja zwolenników zmiany Prawa o zgromadzeniach, którzy trzymali m.in. biało-czerwone flagi. Grupkę kontrmanifestantów odgradzała policja. Według ustaleń reportera jeszcze przed godziną 22 przed Sejmem była niewielka liczba protestujących - kilkanaście osób. Demonstracja zakończyła się około godziny 23.
Ustawa "Stop LGBT"
"Jutro (w czwartek - red.) w Sejmie projekt ustawy o zakazie Marszów Równości. Ustawy o zakazie pokazywania się. Ustawy o zamknięciu nas w szafach. NIE. Nie wrócimy do szaf. Idziemy pod Sejm. Domagamy się odrzucenia projektu natychmiast, już w pierwszym czytaniu. Nasza tożsamość nie podlega głosowaniu. Cokolwiek przegłosujecie, cokolwiek uchwalicie - MARSZE RÓWNOŚCI PÓJDĄ DALEJ" - czytamy w środowej zapowiedzi wydarzenia na Facebooku Homokomando.
Według dostępnego na stronie internetowej Sejmu porządku obrad posiedzenia tej izby, które zaczęło się w czwartek 28 października, jednym z rozpatrywanych punktów jest pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o zmianie ustawy z dnia 24 lipca 2015 r. - Prawo o zgromadzeniach oraz niektórych innych ustaw. Celem projektu jest między innymi zakaz organizacji parad równości.
O tym projekcie, który został złożony w Sejmie na początku sierpnia, pisaliśmy wówczas na tvn24.pl. Nazywany jest on projektem ustawy "Stop LGBT". Takiego sformułowania w stosunku do niego użyła Kaja Godek, kiedy w sierpniu przedstawiała jego główne założenia.
Źródło: tvnwarszawa.pl, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24