Zbrodnia na Uniwersytecie Warszawskim. Podejrzany 22-latek przyznał się do winy

Doprowadzenie podejrzanego o zabójstwo na UW
"Nie pytamy się: kto, jak? Zadajemy sobie pytanie: dlaczego?"
Źródło: TVN24

22-latek zatrzymany po ataku na Uniwersytecie Warszawskim został przesłuchany w prokuraturze. Śledczy przedstawili mu trzy zarzuty: zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, znieważenia zwłok i usiłowania zabójstwa. - Przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Odmówił odpowiedzi na wszelkie pytania - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Kluczowe fakty:
  • W środę wieczorem 22-latek zaatakował portierkę jednego z budynków w kampusie Uniwersytetu Warszawskiego, a następnie interweniującego strażnika. Kobieta zmarła na miejscu, mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala.
  • Policja zatrzymała podejrzanego o zabójstwo, to student prawa UW. W czwartek został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty. Przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale nie odpowiadał na pytania śledczych.
  • Prokuratura podała, iż nic nie wskazuje na to, że napastnik i jego ofiara się znali. Poza siekierą Mieszko R. miał w torbie scyzoryk i bagnet.
  • Złożono wniosek o tymczasowy areszt dla mężczyzny. Śledczy planują zlecenie obserwacji sądowo-psychiatrycznej podejrzanego.

Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i potrzebujesz porady lub wsparcia, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.

- W tej sprawie nie pytamy się: kto, jak? W tej sprawie zadajemy sobie pytanie: dlaczego? Dlaczego doszło do ataku w miejscu publicznym, ataku śmiertelnego, gdzie mamy do czynienia z dwójką osób pokrzywdzonych, gdzie śmierć poniosła osoba szanowana, gdzie mamy do czynienia ze sprawstwem studenta trzeciego roku prawa Uniwersytetu Warszawskiego - powiedział podczas wieczornej konferencji prasowej Piotr Antoni Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. I potwierdził, że podejrzany usłyszał trzy zarzuty.

- Zarzuty dotyczą zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, chodzi tu o czyn z artykułu 148 paragraf 2, punkt 1 Kodeksu karnego zagrożony karą pozbawienia wolności nie krótszy niż 15 lat albo karą dożywotniego więzienia. Drugi czyn dotyczy znieważenia zwłok ludzkich, jest to czyn zagrożony karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch. Trzeci z czynów dotyczy usiłowania zabójstwa, również zabójstwa kwalifikowanego, gdzie skutki sprowadzały się do powstania obrażeń ciała wypełniających znamiona obrażeń średnich - powiedział prokurator Skiba.

Konferencja prokuratury i policji po zabójstwie na UW
Konferencja prokuratury i policji po zabójstwie na UW
Źródło: PAP/Marcin Obara

Przyznał się, nie odpowiadał na pytania

Przedstawiciel prokuratury wskazał, że Mieszko R. był długo przesłuchiwany w obecności dwóch swoich obrońców. - Podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Odmówił odpowiedzi na wszelkie pytania, które były mu zadawane. Natomiast złożył wyjaśnienia, których treść wskazuje, iż konieczne będzie sporządzenie opinii sądowo-psychiatrycznej w tej sprawie - dodał Skiba.

Nadmienił, że z dotychczasowych informacji wynika, iż podejrzany nie leczył się psychiatrycznie. - Nie zażywał żadnych leków. Żadne recepty w ciągu ostatniego roku nie były na podejrzanego przepisywane - wyjaśnił prokurator.

- W następnym etapie tego postępowania istotne będą opinie, jakie uzyskamy, między innymi opinia toksykologiczna, opinia z zakresu sekcji zwłok, jak również opinia sądowo-psychiatryczna. Bierzemy pod uwagę, iż konieczne będzie przeprowadzenie obserwacji sądowo-psychiatrycznej, która naszym zdaniem, po tym, co w ciągu ostatnich 24 godzin usłyszeliśmy, co widzieliśmy, będzie decydująca co do dalszego toku i decyzji wymiaru sprawiedliwości - podkreślił prokurator Skiba.

Prokurator powiedział, że mieszkanie Mieszka R. zostało przeszukane. - Nie znaleziono w nim żadnych śladów, dowodów, przedmiotów, które należałoby brać pod uwagę jako istotne w związku z postępowaniem - przyznał.

Czy Mieszko R. znał ofiarę? Nic na to nie wskazuje

Śledczy ustalili, że w dniu zbrodni napastnik był w Trójmieście. - Był chyba na jednych zajęciach. Następnie trochę chodził w okolicach Uniwersytetu Warszawskiego. W godzinach wieczornych, około godziny 18.40, doszło do popełnienia czynów, które są mu zarzucane - powiedział Skiba. I dodał, że mężczyzna miał przy sobie książkę - "Dialogi" Konfucjusza.

Prokurator był dopytywany o pojawiające się w mediach społecznościowych spekulacje jakoby R. wcześniej, tego samego dnia chodził po kampusie z siekierą. - Z bardzo dokładnego monitoringu, który został zabezpieczony bezpośrednio po przybyciu funkcjonariuszy policji i prokuratorów wynika, że przed zadaniem śmiertelnych ciosów, ten przedmiot, ta siekiera znajdowała się w torbie i została wyjęta - odpowiedział Skiba. W torbie podejrzanego znaleziono również noże i bagnet.

Czy sprawca i ofiara się znali? - Na tym etapie nic nie wskazuje na to, że podejrzany znał osobiście pokrzywdzoną i było to zaplanowane działanie w stosunku do tej konkretnej osoby - odparł prokurator.

Prokuratura sporządziła wniosek o areszt, powołując się na dwie przesłanki: groźbę orzeczenia wysokiej kary oraz wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przeciwko życiu i zdrowiu przez podejrzanego. - Sekcja zwłok ofiary ataku została zaplanowana na piątek rano - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

"Byliśmy na miejscu zaledwie cztery minuty"

- Pierwsze sygnały o tym, co się wydarzyło otrzymaliśmy o godzinie 18.39. To były informacje przekazane nam na numer 112 przez różne osoby, które były świadkami tego, co się stało na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego - relacjonował Robert Szumiata, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. - Byliśmy na miejscu zaledwie cztery minuty po pierwszych sygnałach. Na tamten czas nie wiedzieliśmy, czy napastnik działa sam. Dlatego niezwykle istotne było to, abyśmy przyjechali na miejsce jak najszybciej - opisywał.

Szumiata wskazał, że po przyjeździe policjantów napastnik został przejęty przez policjantów od strażników uniwersyteckich, którzy go zatrzymali. - Czynności na miejscu prowadziły dwie grupy oględzinowe. Na miejscu byli prokuratorzy, lekarz patolog. Grupy prowadziły oględziny miejsca zdarzenia, jak również oględziny ciała zamordowanej kobiety – wskazał. Przekazał też, że do tej pory w sprawie przesłuchano 20 świadków.

Piotr Antoni Skiba podkreślił, że na tym etapie postępowania śledczy nie doszukują się żadnych zaniedbań ze strony władz uczelni bądź osób, które są odpowiedzialne za bezpieczeństwo.

- Chcę podkreślić, że ujęcie sprawcy było bardzo szybkie i dynamiczne. Po przewiezieniu do komendy w celu wykonania czynności rejestracyjnych, początkowo podejrzany zachowywał się w sposób dość agresywny. Zastosowano wobec niego środki przymusu bezpośredniego: kaftan i hełm ochronny - zdradził prokurator.

Przedstawiciel Prokuratury Okręgowej był pytany także o drastyczne filmy, które pojawiły się w mediach społecznościowych. - W mediach pojawiło się bardzo dużo filmów wykonywanych przez osoby postronne, przez obserwatorów. Część osób została już zidentyfikowana. Milczeniem należy ominąć kwestię, dlaczego ktoś nie zdecydował się na zabranie krzesła z sali wykładowej, jakiejś gaśnicy, jakiegoś przedmiotu, którym mógłby obezwładnić tego mężczyznę, a zdecydował się na nagrywanie - skomentował Skiba.

Przyznał, że prokuratura jest bezradna wobec umieszczenia takich nagrań. Ale mogą być one podstawą do postępowania cywilnego w zakresie naruszania dóbr osobistych.

Dodał, że w jednej sprawie zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające dotyczące ujawnienia zdjęć z komisariatu. - Mogły być wykonane przez funkcjonariusza policji. To będziemy badali w ramach odrębnych postępowań - podsumował.

Sformułowano trzy zarzuty, przesłuchanie

Jak przekazała wcześniej Lucyna Korga-Mazurek, szefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście-Północ, czynności prowadzili doświadczeni prokuratorzy, przesłuchano kilkunastu świadków, zabezpieczono monitoring. - Przeprowadzone dotychczas czynności pozwoliły na sformułowanie zarzutów Mieszkowi R. Dotyczą zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem pokrzywdzonej, usiłowania zabójstwa pracownika ochrony straży uniwersyteckiej, a także znieważenia zwłok pokrzywdzonej na miejscu zdarzenia - podała po godzinie 15 prokurator Korga-Mazurek.

W czwartek około godziny 15 zatrzymanego 22-latka przewieziono do prokuratury. - Podejrzany został już przetransportowany do budynku prokuratury i oczekuje na rozpoczęcie czynności z jego udziałem - wyjaśniła szefowa śródmiejskiej prokuratury.

Wskazała, że działania prokuratorów oraz policjantów były "dynamiczne i sprawne", co pozwoliło na przeprowadzenie czynności i sformułowanie zarzutów przed upływem 24 godzin od momentu zatrzymania podejrzanego.

Kobieta zamordowana w kampusie UW

Do ataku doszło w środę wieczorem. Młody mężczyzna zaatakował siekierą dwie osoby - 53-letną kobietę, pracownicę administracji Uniwersytetu Warszawskiego oraz 39-letniego pracownika straży uniwersyteckiej, który próbował ochronić koleżankę z pracy.

Zaatakowana kobieta zamykała budynek Audytorium Maximum po zajęciach. W wyniku odniesionych obrażeń 53-latka zmarła na miejscu. Strażnik został odwieziony do szpitala z ciężkimi obrażeniami ciała. Jego stan jest bardzo poważny. Ma rany cięte obu dłoni oraz głowy. Śledczy poinformowali w czwartek, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

Funkcjonariusz SOP pomógł w zatrzymaniu

W czasie, gdy doszło do ataku na UW trwały wykłady otwarte, które rozpoczęły się o godzinie 16.30. Jednym z uczestników był minister sprawiedliwości Adam Bodnar, któremu towarzyszyli funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa.

Minister potwierdził w mediach społecznościowych, że funkcjonariusz SOP został zaalarmowany o wydarzeniu, pobiegł na miejsce i skutecznie wsparł straż uniwersytecką w interwencji.

Rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Jacek Dobrzyński powiedział w czwartek po południu, że funkcjonariusz SOP "zachował się bardzo profesjonalnie i chwała mu za to".

- Martwi mnie to, że jednak masa osób, które były świadkami tego zdarzenia, nie podejmowały interwencji. Wręcz odnotowaliśmy dziwne zachowania, że część osób kręciła filmiki, nagrywając całe zdarzenie. Jest to chyba najbardziej przerażające i niepokojące, że mało kto chciał pomóc - powiedział dziennikarzom Dobrzyński.

TVN24 Clean_20250508143510(6096)_aac
Rzecznik MSWiA o zachowaniu świadków zbrodni na UW
Źródło: TVN24
Czytaj także: