Aktywistki wtargnęły na scenę filharmonii. Stanęły przed sądem za zakłócenie koncertu

Ostatnie Pokolenie
Aktywiści z Ostatniego Pokolenia zablokowali Świętokrzyską (wideo z września 2024 roku)
Źródło: Olek Klekocki/tvnwarszawa.pl
- Nie stosujemy przemocy, tylko w akcie desperacji staramy się zwrócić uwagę społeczeństwa na kryzys klimatyczny - mówiła przed sądem jedna z aktywistek, które kilka miesięcy zakłóciły koncert w Filharmonii Narodowej. W środę w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia rozpoczął się proces kobiet związanych z Ostatni Pokoleniem.

Do zdarzenia objętego postępowaniem o wykroczenie doszło 3 marca podczas koncertu w Filharmonii Narodowej. Kobiety wtargnęły na scenę, wykrzykując: "To jest alarm. Nasz świat płonie. Jesteśmy ostatnim pokoleniem, które może powstrzymać katastrofę klimatyczną. Żądamy radykalnych inwestycji w transport publiczny".

W czasie trwającego kilkadziesiąt sekund incydentu orkiestra nie przestała grać, a aktywistki zostały wyprowadzone ze sceny. Ich sprawa trafiła na wokandę. Młode kobiety zostały obwinione z art. 51 Kodeksu wykroczeń, czyli o zakłócenie porządku publicznego.

Przyznały się do winy. "Nie stosujemy przemocy"

Na sali rozpraw w środę przyznały się do winy i złożyły wyjaśnienia. Wskazywały w nich m.in., że przyłączyły się do kampanii Ostatniego Pokolenia.

- Zdecydowałam się zakłócić koncert w Filharmonii Narodowej. Podjęłam się pokojowego aktu nieposłuszeństwa obywatelskiego. Nie stosujemy przemocy, tylko w akcie desperacji staramy się zwrócić uwagę społeczeństwa na kryzys klimatyczny (...). Na podstawie najnowszego raportu międzyrządowego zespołu do spraw zmian klimatu wiemy, że jeśli emisje już teraz nie zostaną drastycznie zredukowane, to na przestrzeni kilku dekad ludzie będą się zmagali z pięć razy bardziej ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi - podkreśliła w sądzie jedna z aktywistek.

Dodała, że przez zmiany klimatyczne czekają nas długotrwałe fale upałów czy susze, które mogą dotknąć 3 miliardów ludzi. Podkreśliła, że dalej będzie protestowała oraz że protest w filharmonii był jej spontaniczną decyzją. - To jest mój ludzki i obywatelski obowiązek, dlatego będę to robiła i zrobię to również dzisiaj - stwierdziła.

Zakłócenie koncertu w Filharmonii Narodowej przez aktywistki
Zakłócenie koncertu w Filharmonii Narodowej przez aktywistki
Źródło: Ostatnie Pokolenie, Facebook

Zapytana przez sąd, skąd decyzja, by wybrać taką formę protestu i miejsce, odpowiedziała, że w Szwajcarii dwóch aktywistów zakłóciło koncert w filharmonii. - Dyrygent uznał wagę tego, co te osoby miały do przekazania i dał im się wypowiedzieć. Wiem, że w kraju, w którym kryzys klimatyczny jest odczuwalny, potrzebujemy również, by ludzie ocknęli się z marazmu - mówiła aktywistka.

Dodała, że nie było w Polsce jeszcze takiej akcji. Zapytana z kolei przez sąd, jaką organizacją jest Ostatnie Pokolenie, zaznaczyła, ze "zbiorem zwykłych, zatroskanych obywateli".

Druga z aktywistek podkreśliła: "Po prostu biję na alarm w sprawie kryzysu, dlatego zakłóca codzienne sfery życia". Przyznała też, że było to złamanie Kodeksu wykroczeń, ale są ważniejsze prawa.

Po wysłuchaniu wyjaśnień aktywistek sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy na 16 grudnia.

"Historia nas uniewinni". Demonstracja przed sądem

W czasie posiedzenia sądu przed budynkiem trwała demonstracja solidarnościowa Ostatniego Pokolenia. Jej uczestnicy mieli ze sobą banery m.in. z hasłem: "Historia nas uniewinni".

Ostatnie Pokolenie to grupa aktywistów działająca m.in. w Polsce, Niemczech, Austrii i we Włoszech. Podejmują próby m.in. blokowania ulic i mostów, są odpowiedzialni np. za oblanie pomnika warszawskiej Syrenki czy opóźnienie startu pierwszej w sezonie gonitwy na Torze Służewiec.

Czytaj także: